Temat szczepień nie od dziś wywołuje kontrowersje. Niekiedy przenoszą się one z forów internetowych do realnego świata, angażując prokuraturę i sądy. Taki też może być finał sprawy Moniki Rachuby, zarzucającej niedopełnienie obowiązków znanemu bielskiemu pediatrze, który szczepił jej dwuletniego syna Igora.

Z obszernego zawiadomienia do prokuratury z 14 lutego br., w którym matka chłopca uzasadnia swoje zarzuty, warto przyjrzeć się wątkowi o niezgłoszeniu przez pediatrę tzw. NOP-u (niepożądanego odczynu poszczepiennego). Sprawa bowiem wykracza poza wymiar jednostkowy, mogąc mieć skutki także dla innych osób.

Niepokojące objawy

„Niedopełnienie obowiązku w tym przypadku nie tylko zagroziło zdrowiu Igora - zauważa Monika Rachuba w swoim zawiadomieniu - ale mogło też pozwolić narazić zdrowie i życie innych dzieci, gdyż kontrola danej serii mogła się odbyć właśnie przez zgłoszenie NOP…”. Jakie są zatem regulacje prawne i praktyka zgłaszania NOP-ów przez lekarzy? Odpowiedź na to pytanie wydaje się ważna dla zdrowia i bezpieczeństwa nas wszystkich. Ale wróćmy do historii małego Igorka…

W dniu 2 grudnia 2015 chłopczyk został zaszczepiony przeciwko śwince, odrze i różyczce (MMR). Wkrótce potem mama zaobserwowała u niego niepokojące objawy. - Zmiany dotyczyły braku apetytu, zaniku mowy, bezsenności, bólów stawów i zaburzeń w komunikacji - wylicza Monika Rachuba. - Już kilka dni po szczepieniu zgłosiłam je lekarzowi. Wszystkie przesłanki prowadziły do podejrzenia encefalopatii. Pediatra uspokajał jednak, że źródłem problemu jest zazdrość o młodszego brata i że Igorkowi z czasem wszystko przejdzie. W historii choroby zapisał tylko brak apetytu - skarży się kobieta, która nie ma wątpliwości, że na podstawie wskazanych objawów lekarz powinien zakwalifikować i zgłosić przypadek Igorka jako bardzo poważny NOP.

Monika Rachuba informuje, że pediatra dopiero po dwóch miesiącach zauważył u chłopca problemy z mową oraz zaburzenia behawioralne i zdecydował się skierować go na specjalistyczne badania. Kolejne wizyty u specjalistów potwierdziły obawy matki co do autyzmu, który nasza rozmówczyni łączy z faktem szczepienia. - Zaniedbania, jakich dopuścił się pediatra doprowadziły do poważnego opóźnienia w diagnozie choroby, co z kolei mocno odbiło się na zdrowiu syna - przekonuje nasza rozmówczyni.

Chodzi o egzekwowanie prawa

Od zdiagnozowania autyzmu u Igorka minęło prawie pół roku. W tym czasie mama uzyskała dla niego opinię o wczesnym wspomaganiu rozwoju i orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, co pozwoliło na umieszczenie dziecka w przedszkolu terapeutycznym. Jednocześnie chłopiec trafił pod skrzydła poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie uczestniczy w zajęciach rozwojowych i terapii. Efekty tych działań są zauważalne: u Igorka widać wyraźną poprawę.

Sprawa bezpieczeństwa szczepień nie przestała jednak obchodzić pani Moniki. Pod wpływem osobistych doświadczeń zaangażowała się w ogólnopolski ruch „STOP NOP”, stając się jego bielskim koordynatorem. - Chodzi tylko o egzekwowanie prawa - przekonuje Monika Rachuba. - Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2000 w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania mówi wyraźnie o spoczywającym na lekarzu lub felczerze obowiązku zgłaszania do sanepidu każdego zaburzenia stanu zdrowia, które zostało rozpoznane do czterech tygodni po szczepieniu - podkreśla nasza rozmówczyni.

Nie każdy objaw to NOP

Pediatra, z którym kontaktowaliśmy się, odmówił komentarza w sprawie Igorka, powołując się na tajemnicę lekarską. Jednocześnie zapewnił, że dobrze zna przepisy i w swojej praktyce nieraz zgłaszał NOP-y.

 - Nie wszystkie objawy u dziecka mają jednak związek przyczynowy ze szczepieniem - podkreśla lekarz. - W przeciwnym razie każdą jednostkę chorobową występującą u dziecka w miesiąc po szczepieniu trzeba by kwalifikować jako NOP. Tymczasem np. podwyższona temperatura u dziecka może być związana z ząbkowaniem albo infekcją, która rozwinęła się niezależnie od szczepienia. To lekarz na podstawie wywiadu i badań diagnozuje każdy przypadek, kierując pacjenta w razie wątpliwości na konsultacje specjalistyczne czy badania laboratoryjne - stwierdza lekarz, zaznaczając, że nie ma żadnych dowodów naukowych na istnienie związku pomiędzy szczepieniem a niektórymi jednostkami chorobowymi, jak np. autyzm.

Małgorzata Wichary, kierownik sekcji epidemiologii Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bielsku-Białej potwierdza, że w przypadku stwierdzenia u pacjenta podejrzenia koincydencji występujących zaburzeń ze szczepieniem, zgodnie z ustawą lekarz ma obowiązek zgłosić to Państwowemu Powiatowemu Inspektorowi Sanitarnemu. - Zgłoszenia takiego dokonuje lekarz stwierdzający podejrzenie NOP, niekoniecznie jednak ten, który kwalifikował do szczepienia i szczepił - zaznacza przedstawicielka sanepidu.

Maciej Chrobak

Na zdjęciu: Monika Rachuba z synem Igorem