Biznes na golasa
Humor, golasy i problemy egzystencjalne. W sobotę Teatr Polski w Bielsku-Białej otworzył nowy rok premierą komedii pt. „Kogut w rosole”. Przedstawienie rozśmiesza głównie żeńską część widowni, ale także brzydsza znajdzie w nim coś dla siebie. Co tak naprawdę bawi widza? Męski striptiz w wykonaniu niekiedy mało atrakcyjnych panów czy może ich determinacja w dążeniu do lepszego życia?
Słoweńskiego dramaturga Samuela Jokica do napisania tej komedii zainspirował film pt.„Goło i wesoło”. Fabuła sztuki opowiada o tym, jak grupa bezrobotnych panów w średnim wieku, narzekających w pubie na życiowe niepowodzenia, wpada na pomysł założenia zespołu męskich striptizerów. Mężczyźni nadają grupie nazwę gwarantującą sukces - „Dzikie buhaje”. Realizacja pomysłu napotka na wiele przeszkód, ale równocześnie otworzy przed bohaterami nowe perspektywy i da im szansę na lepsze jutro.
Nie boi się zapytać widza
,,Koguta w rosole” dla widzów Teatru Polskiego wyreżyserował Marek Gierszał, absolwent wydziału aktorskiego krakowskiej PWST i reżyserii filmowej na Uniwersytecie w Hamburgu. Reżyser od wielu lat realizuje projekty artystyczne w Niemczech, ale pracował także m.in. w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie i Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Autorką scenografii i kostiumów jest artystka polskiego pochodzenia, na stałe pracująca w Berlinie Hanna Sibilski. Choreografię i sekwencje walki przygotował Grzegorz Suski. Ten sam zespół artystów zrealizował „Koguta w rosole” w krakowskim Teatrze Stu.
- Samuel Jokic opowiada o siedmiu mężczyznach, którzy stracili pracę i szukają wyjścia z tej trudnej sytuacji. Mam nadzieję, że oglądanie ich na scenie Teatru Polskiego w Bielsku-Białej wywoła u Państwa emocje, refleksje i ból dłoni od trzymania kciuków, żeby im się udało - mówi reżyser spektaklu.
Sztuka Samuela Jokica nie jest typową farsą, choć dostarcza widzowi wiele rozrywki. Jej bohaterowie z powodu braku pracy i perspektyw czują się coraz bardziej spychani na margines społeczny. To wystawia ich przyjaźń na ciężką próbę, przez co często dochodzi między nimi do rękoczynów. Jokic nie boi się zapytać widza o to, czy publiczne rozbieranie się na scenie jest mniej poniżające niż bezrobocie. Czy determinacja w dążeniu do celu jest warta tego, by rezygnować z poczucia własnej godności i narażać się na śmieszność? Czy w brutalnym, zmaterializowanym świecie męska przyjaźń ma szansę przetrwania?
Panie się uśmieją
Jeśli więc przy salwach śmiechu pozwolimy sobie na chwilę refleksji możemy dostrzec, jak w niewymuszony sposób, bez patosu i łatwych recept Jokic dotyka egzystencjalnych problemów, przed którymi może stanąć każdy z nas.
Jak na komedię przystało, w „Kogucie w rosole” nie brakuje komizmu sytuacyjnego, związanego głównie z nie zawsze udanymi próbami przed pierwszym występem ,,buhajów” oraz desperackimi zabiegami podejmowanymi przez część bohaterów, których celem jest polepszenie swojego wizerunku (m.in. Collin w udanej interpretacji Tomasza Lorka czy zabawna rola Jerzego Dziedzica jako Gordona).
Komizm tekstu Jokica został umiejętnie wykorzystany przez reżysera. Widzowie śmieją się, gdy ze sceny słyszą - ,,na publiczności jest cały urząd pracy”, ,,buhaje-ruhaje” albo ,,pomożecie-pomożemy!”. Niektórych śmieszy również stosowanie wulgaryzmów w nietypowych kontekstach.
Nie oszczędza aktorów
Reżyseria Gierszała nie tylko wydobywa niuanse tekstu Jokica, ale także umożliwia zespołowi zaprezentowanie swoich umiejętności aktorskich oraz pozwala wykazać się pozostałym pracownikom teatru, których w czasie przedstawienie widzowie nie dostrzegają. Scenografia Sibilski jest niemal filmowa i pełna delikatnego humoru - od przypominającego bar w westernie pubu z frywolną królową angielską na ścianie po musicalową, podświetlaną scenę towarzyszącą występowi bohaterów.
Choreografia i ruch sceniczny Suskiego nie oszczędzają żadnego z aktorów (wystarczy wspomnieć bardzo udany, szkocki taniec Kazimierza Czapli jako Spencera czy rockowe show Michała Zgieta jako Larrego).Wszystkie kreacje aktorskie są udane, ale najbardziej zapada w pamięć Grzegorz Sikora jako Dave, czyli manager i pomysłodawca rozbieranego biznesu. Rola aktora i tancerza Mateusza Wojtasińskiego (Mustafa) zapewne podbije niejedno serce na widowni.
,,Kogut w rosole” bawi do łez głównie żeńską część widowni, ale brzydsza znajdzie w niej z kolei żarty z typowo męskich problemów. Twórcy spektaklu między wierszami pytają, co tak naprawdę bawi widza. Męski striptiz w wykonaniu starszych, niekiedy mało atrakcyjnych panów? Czy może ich determinacja w dążeniu do lepszego życia i próby szukania rozwiązań nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji?
Agnieszka Pollak-Olszowska
Foto: Radosław Kaźmierczak
Galeria:
Komentarze 14
Chodzę często do Teatru Polskiego i w każdej ze sztuk jakieś wulgaryzmy były. Czyżby dyrekcja teatru bała się, że bez niecenzuralnych wyrażeń będzie słaba frekwencja? Może powinna zdobyć się na odwagą, zacząć lansować prawdziwą kulturę. i bardziej ufać w dobry gust widzów.
Najbardziej bulwersuje fakt, że ludzie śmieją się z bezrobotnych.
To nie jest prawda, że człowiek bezrobotny zgodzi się na każde, poniżające godność ludzką zajęcie.
Gołe tyłki otłuszczonych aktorów wcale mnie nie śmieszyły, lecz raczej pobudziły do refleksji jak nisko upada sztuka teatralna w Bielsku-Białej.
Klauzula informacyjna ›