Dębowiec: sukces czy porażka?

W tym cyklu prezentować będziemy ważne inwestycje mijającej kadencji bielskiego samorządu. Ich bilans składa się na ocenę dorobku trzeciej prezydentury Jacka Krywulta. Rozpoczynamy od budowy ośrodka rekreacyjnego na stoku Dębowca. Opinii na temat stacji narciarskiej jest prawdopodobnie niemal tyle, ilu bielszczan. Nie przesądzamy kto ma rację, skupiając się wyłącznie na przypomnieniu istotnych faktów.
Budowa ośrodka narciarskiego na tzw. podstoczu była realizacją jednej z głównych idei inwestycyjnych prezydentury Jacka Krywulta. I to od jego pierwszej kadencji. Nie był on zresztą pierwszym prezydentem, który miał ambicję stworzenia w granicach miasta miejsca przyjaznego dla narciarzy. Już na początku lat dziewięćdziesiątych ówczesne władze Bielska-Białej snuły plany zagospodarowania Szyndzielni. Lata jednak mijały, a śmiałe plany istniały tylko w wyobraźni.
Góra urodziła mysz
Obecny prezydent - i trzeba mu to przyznać bez względu na poziom sympatii do niego - potrafił wizje zamieniać w rzeczywistość. Warto jednak przypomnieć, że nie o taki ośrodek narciarski władzy chodziło. Narciarze zjeżdżać mieli ze stoku Szyndzielni. Taki projekt lansował przez lata bielski Ratusz - niestety, wbrew opinii ekologów i ministerstwa ochrony środowiska. Ostatecznie, góra urodziła mysz, a efektem ubocznym była gruntowna przebudowa kąpieliska w Cygańskim Lesie. Chodziło przecież o dziesiątki milionów złotych dotacji unijnej.
Ośrodek pod Dębowcem powstał więc na otarcie łez zwolenników zagospodarowania podstocza. Jego budowa kosztowała 29 mln zł, z czego 10 mln zł pochodziło z miejskiego budżetu. Ponieważ ośrodek powstał w dużej części na terenach prywatnych, gmina musi za dzierżawę płacić czynsz - w ciągu 20 lat będzie to kwota 17,3 mln zł. Ten zresztą aspekt sprawy stał się przyczyną wielokrotnych interpelacji radnego Grzegorza Pudy, a w konsekwencji znalazł się pod lupą Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Koszty wyższe niż dochody
Ostatecznie chodzi o satysfakcję mieszkańców. Ci, którzy z ośrodka korzystają, są z pewnością zadowoleni, bo w przeciwnym razie unikaliby tego miejsca. Ilu jest takich bielszczan, ewentualnie osób przyjezdnych? Z udostępnionych nam przez Urząd Miejski statystyk wynika, że w 2013 roku z wyciągów skorzystano 86,5 tys. razy, a z bezpłatnych atrakcji (boisko wielofunkcyjne, plac zabaw, siłownia i ścieżka edukacyjna) - ponad 62 tysiące razy. W tym czasie dochody wyniosły ok. 880 tys. zł, a koszty funkcjonowania ośrodka - ok. 1,4 mln zł.
W pierwszym i drugim kwartale tego roku z wyciągu skorzystało prawie 27 tysięcy razy, a z pozostałych, bezpłatnych atrakcji - ok. 27,5 tysiąca razy. W tym czasie uzyskano dochody na kwotę ok. 334 tys. zł, a koszty wyniosły 525 tys. zł.
Czy zatem ośrodek ten jest sukcesem, czy porażką obecnych władz? Odpowiedź na to pytanie pozostawiamy Czytelnikom.
KO
O ośrodku na stoku Dębowca pisaliśmy m.in. w artykułach Drożej tylko w Dubaju?, Stacja Dębowiec, wysiadać! oraz Otwarto stację na Dębowcu.
Komentarze 72





Jeśli chodzi o długość trasy, to podziękujcie ekologom. Łąka trzmieli !!! Może jakieś dżdżownice też się znajdą. Stok Szyndzielni od lat był i jest eksploatowany, przez lata była tam trasa narciarska, dlatego udawanie, że to jest teren czysty ekologicznie jest hipokryzją. Zawsze można umożliwić ludziom uprawnianie sportu chroniąc przyrodę. Tym bardziej, że umożliwienie narciarzom zajadów nie wymagało wycinki drzew. Oczekiwanie, że inwestycja zwróci się w rok, czy dwa to też przesada i robienie wokół całej sprawy niepotrzebnego szumu. Ciekawe jakiego kandydata na prezydenta promuje bielsko.biała.pl......??????


Dodam tylko że w Mikuszowicach śląskich, Straconce i Lipniku nie ma placu zabaw dla dzieci, bo brakuje ok.100 tyś na tego typu inwestycje.









jakiś bełkot, niedokończone myśli, brak logiki - a co będzie za 5 lat pod koniec kadencji?

- Właśnie, po co?
- Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś
zapyta. Wiesz co robi ten ośrodek ? On odpowiada żywotnym
potrzebom całego społeczeństwa To jest ośrodek na skalę
naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym ośrodkiem ? My
otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to jest
nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie
słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić!


Mogę też być teżod Jamesa Bonda kc pzpr lub od jego brata - pogromcy sklepów jubilerskich w RFN (a. Żelazo).
Mamy tu takie lokalne gniazdo żmij i kilkadziesiąt interpelacji radnego G. Pudy może wskórać tyle, że cyt:
"...Ten zresztą aspekt sprawy ... ...w konsekwencji znalazł się pod lupą Centralnego Biura Antykorupcyjnego..."
Pod którą to lupą okazało się, że akta sprawy zostały (zgodnie z prawem i przepisami) zniszczone przez prokuraturę.
Klauzula informacyjna ›