Tegoroczne lato może być jeszcze trudne dla mieszkańców domów położonych w pobliżu bielskiego Zakładu Gospodarowania Odpadami. Firma wkrótce zacznie realizować inwestycję, która powinna zneutralizować przykry zapach unoszący się znad składowiska.

Bielskie ZGO wystąpiło w ub. roku do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o pieniądze na budowę zamkniętej hali, która ma powstać w miejsce otwartych obecnie boksów magazynowych. To właśnie tam gromadzone są odpady biodegradowalne. - W hali będzie się odbywać przyjęcie, magazynowanie i wstępne przygotowanie do procesu kompostowania - informuje Piotr Prochot, kierownik kompostowni w ZGO.

Prace przy kompostowni

Dodatkowo powstaną cztery bioreaktory, które pozwolą na sprawniejsze przetworzenie odpadów. - Założenie jest takie, aby całkowicie zamknąć uciążliwe procesy w hali i bioreaktorach. Obecnie bowiem przyjęcie i wstępne przetwarzanie odpadów przeznaczonych do kompostowania odbywa się na zewnątrz, co w okresie letnim może być uciążliwe zapachowo - dodaje kierownik.

Na terenie zakładu funkcjonuje kompostownia z jedenastoma zamkniętymi w hali bioreaktorami o zdolności przetwórczej 30 tys. ton odpadów rocznie. Dodatkowe cztery pozwolą odciążyć urządzenia, które pracują obecnie. Inwestycję o wartości ok. 11 mln zł dofinansuje Narodowy Funduszu Ochrony Środowiska. Budynki powinny być gotowe w połowie przyszłego roku.

Budowa nie wymaga przejęcia dodatkowych terenów wokół ZGO. - Prace realizowane będą przy kompostowni, tam, gdzie znajdują się otwarte boksy magazynowe. Obecnie praca jest tak zorganizowana, aby na koniec drugiej zmiany boks magazynowy był pusty, a odpady wstępnie przygotowane i skierowane do procesu. Nie rozwiązuje to jednak całkowicie problemu. Dlatego chcemy zastąpić boksy halą zintegrowaną z istniejącą kompostownią - wyjaśnia Piotr Prochot.

Smrodu nie da się zmierzyć

Jarosław Rutkiewicz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bielsku-Białej ma nadzieję, że wraz z zakończeniem tych inwestycji skończą się skargi osób mieszkających w pobliżu zakładu. Pracownicy sanepidu monitorują sprawę właściwie od momentu, gdy pojawiły się pierwsze doniesienia o fetorze, jaki unosi się znad składowiska. Przesłali do ZGO zalecenia, aby firma ograniczyła przykry zapach. Tyle tylko mogą zrobić, ponieważ nie ma urządzeń, które mierzyłyby poziom smrodu.

Mówiąc językiem urzędowym, nie można więc określić uciążliwości środowiskowych wynikających z fetoru. - Dlatego nie mogą powstać przepisy, do których mogłyby się odnosić organy administracji publicznej - podkreśla dyrektor bielskiego sanepidu. - Nie ma urządzenia, które potrafiłoby zmierzyć poziom smrodu i jego charakterystykę. Możemy zmierzyć poszczególne związki chemiczne w powietrzu, ale smrodu zmierzyć się nie da - tłumaczy dyr. Rutkiewicz

W ZGO twierdzą, że właściciele domów sąsiadujących z zakładem zostali poinformowani o planowanych inwestycjach. - Robimy to, co jest najpilniejsze - twierdzi Piotr Prochot (zob. nasz pierwszy artykuł o piekle mieszkańców Lipnika - Koszmar przy Krakowskiej).

Anna Szafrańska