Władze Bielska-Białej zrobiły pierwszy krok w kierunku budowy na terenie miasta nowoczesnego amfiteatru. Ma on powstać obok hali sportowej pod Dębowcem. Radni dokonali w tym celu zmian w planie przestrzennego zagospodarowania tego fragmentu stolicy Podbeskidzia. Teraz uwzględnia on budowę w tym miejscu takiego obiektu.

Kiedyś Bielsko-Biała mogło się poszczycić dużym amfiteatrem atrakcyjnie położonym na skraju lasu obok Błoni. Obiekt został jednak zamknięty 20 lat temu, a do dzisiaj prawie nic z niego nie pozostało. Od tego czasu stolica Podbeskidzia nie dysponuje plenerową sceną umożliwiającą organizowanie dużych imprez na świeżym powietrzu. Tymczasem co roku odbywa się ich w Bielsku-Białej wiele. Są nawet letnie koncerty gromadzące wielotysięczne tłumy.

Sporo imprez organizowanych jest na miejskich placach lub parkach dzięki rozkładanym z tej okazji przenośnym scenom. Sęk w tym, że w takich miejscach może uczestniczyć ograniczona liczba osób, a i warunki, jakie oferuje taka scena są dalekie od doskonałości. Zwłaszcza, gdy nie dopisze aura. Nawet niewielki deszcz jest wtedy w stanie pokrzyżować plany organizatorów.

Władze miasta radziły sobie z tym problemem, organizując duże, plenerowe imprezy w oparciu o rozkładany ?amfiteatr? ustawiany najpierw na placu obok Akademii Techniczno-Humanistycznej, a później na parkingu obok hali pod Dębowcem. Ale choć miejsca jest tam dużo, to jednak brezentowego namiotu chroniącego publiczność, a także równie prowizorycznej sceny dla wykonawców, za amfiteatr z prawdziwego zdarzenia uznać nie można. Warunki dla publiczności są tam spartańskie, a namiot prezentuje się nieszczególnie. Dlatego już ponad rok temu zapadła decyzja o budowie w tym miejscu amfiteatru mogącego pomieścić kilka tysięcy osób, i to najlepiej takiego z zadaszoną nie tylko sceną, lecz także widownią.

I choć wszystko idzie w dobrym kierunku, to jednak - przyznaje Tomasz Ficoń, rzecznik bielskiego ratusza - inwestycja ta nie jest jeszcze w fazie realizacji. W tegorocznym miejskim budżecie nie przewidziano na nią ani złotówki. A potrzeba będzie ich sporo, nawet kilku milionów. Zmiana zapisów planu to dopiero pierwszy niezbędny krok - mówi Tomasz Ficoń - do tego, aby plany te w końcu się urzeczywistniły.

Marcin Płużek (Kronika Beskidzka)