Pod koniec stycznia ruszyły prace związane z pierwszym etapem rewitalizacji Bulwarów Straceńskich w Bielsku-Białej. Mieszkańcom - jak już pisaliśmy - nie spodobała się ilość drzew, które z tego powodu poszły pod topór. Zrobiło się gorąco.

Pierwszy etap to budowa parkingów - za stacją paliw na początku ulicy Górskiej oraz w okolicy kliniki okulistycznej. Jest jeszcze trzeci parking, obok cukierni, który już funkcjonuje. Gdy pod koniec stycznia na Bulwarach pojawili się robotnicy i padły pierwsze drzewa, w Straconce zawrzało. Powstał Społeczny Ruch Ochrony Drzew.

Mieszkańców wsparło wiele bielskich fundacji i stowarzyszeń. Były dwie akcje protestacyjne. W efekcie w walentynkowy piątek doszło do wizji lokalnej z udziałem mieszkańców (w tym przedstawicieli Rad Osiedli Straconka, Leszczyny i Złote Łany) oraz reprezentantów Ratusza z wiceprezydentem Lubomirem Zawieruchą na czele. Obie strony miały w zanadrzu wiele argumentów. Wedle mieszkańców, budowa parkingów to zaczynanie sprawy od tyłu.

 - Nie lepiej zająć się tym, co bardziej potrzebne? Placami zabaw na przykład? - dopytywano. - Cywilizacja polega na tym, aby móc gdzieś dojechać i zostawić tam samochód - ripostował Lubomir Zawierucha. - Wiele drzew przeznaczonych do wycięcia to samosiejki - przekonywali urzędnicy. - Samosiejki same wybierają miejsce do życia. Dlatego są tak samo wartościowe ,jak inne drzewa - odpowiedziała Wioletta Stokłosa, inicjatorka ruchu mieszkańców. Urzędnicy przekonywali, że wycięte drzewa zastąpią nowe nasadzenia. Mieszkańcy na to: - Z nowych nasadzeń będzie pożytek za kilkadziesiąt lat. Nie lepiej zachować to, co już jest?

Barbara Tomala, wykonawca parkingu koło stacji paliw przekonywała: - Drzewa wyrastały tam z gruzów. Stanowiło to niebezpieczeństwo dla dzieci, które się tam z pewnością bawiły. Powinniście państwo wykonać ukłon w stronę miasta za uporządkowanie tego terenu. Na terenie, gdzie powstaje parking były zapadliska, ławy i piwnice - pozostałość po jakiejś starej budowli. Z tego wyrastały drzewa. Uporządkowanie tego terenu znacznie poprawi bezpieczeństwo. Również ze względu na bezpieczeństwo trzeba było usunąć drzewa, które mogły być zagrożeniem dla samochodów i ludzi. Wystarczyło poczekać na halny...

Wiceprezydent miasta zauważył, że dyskusja jest potrzebna. - Szkoda, że dopiero teraz - zaznaczał. - Nikt nie twierdzi, że o rewitalizacji nie wiedzieliśmy. Mieliśmy jednak nadzieję, że urzędnicy postąpią z głową - mówiła Wioletta Stokłosa. - Co szkodziło, aby na bulwarach postawić tablicę informacyjną, abyśmy mogli zareagować w stosownym czasie? - dopytywała.

Mieszkańcy podkreślają, że nie chcą blokować inwestycji. Zależy im na ochronie drzew i przyrody. A urzędnicy odpowiadają, że też zależy im na ochronie drzew. - Dlatego w przygotowaniu projektu uczestniczyli dendrolodzy, a projektanci dostali zadanie, aby jak najmniej ingerować w drzewostan - tłumaczył Lubomir Zawierucha.

Wygląda na to, że wszystkim - mimo wielkich emocji - chodzi o to samo.

Beata Stekla (Kronika Beskidzka)