Zdaniem burmistrza Czechowic-Dziedzic to absurd, że jego gmina oraz Bestwina i Wilamowice muszą płacić bielskiemu Zakładowi Gospodarki Odpadami dwukrotnie wyższą stawkę za odbiór odpadów zmieszanych niż inne gminy. Ale w bielskim Ratuszu mówią, że gminy te są same sobie winne, bo zerwały porozumienie.

 - Z bielskim ZGO nie chcieliśmy podpisać porozumienia w sprawie odbioru śmieci, bo narzucone nam stawki były za wysokie - tłumaczy burmistrz Marian Błachut. - Wyłamaliśmy się, więc naliczono nam sto procent więcej niż pozostałym gminom. W uzasadnieniu decyzji powiedziano nam, że nasze śmieci wymagają więcej pracy przy przetwarzaniu. Trudno to nawet skomentować.

Marszałek rządzi rynkiem

Czechowice-Dziedzice, podobnie jak dwie inne gminy, znalazły się w sytuacji patowej. Przedsiębiorstwa, które wygrały przetarg na odbiór odpadów i ich wywóz, muszą teraz dopłacać do swojej działalności. - Mogą to robić tylko do końca trwania umowy. Firma, która wygra następny przetarg, drastycznie podniesie opłatę mieszkańcom naszych gmin. Tylko dlatego, że Bielsko-Biała postąpiło arbitralnie - skarży się burmistrz Błachut.

Zgodnie z przepisami, to Urząd Marszałkowski wskazuje miejsce, do którego gminy powinny wywozić odpady komunalne. Ale Czechowice-Dziedzice, Wilamowice i Bestwina próbowały przekonać marszałka województwa, by zezwolił im wozić śmieci do innych zakładów przetwarzających odpady. Nic z tego jednak nie wyszło.

 - Okazuje się, że nie wszystkie gminy, które podpisały porozumienie z Bielskiem-Białą, wożą tam odpady - twierdzi Błachut. - Na przykład Pszczyna nie musi, bo bielski ZGO odmówił przyjmowania ich śmieci tłumacząc, że nie jest w stanie ich przerobić. A nasze mogą, tylko za podwójną stawkę.

Dobre układy sąsiedzkie

Nasz rozmówca nie ukrywa, że nie rozumie postawy bielskich władz. - Do tej pory mieliśmy dobre układy sąsiedzkie - tłumaczy burmistrz. - Zresztą, na rzecz Bielska-Białej wykonujemy sporo pracy urzędowej, zleconej nam na mocy przepisów, jak np. wydawanie różnego rodzaju zezwoleń budowlanych i opinii urzędowych. Jak twierdzi burmistrz Błachut, w ciągu roku są to prace warte nawet 300 tys. zł. - Robimy to szybko i rzetelnie. A co mamy w zamian? - pyta gospodarz Czechowic-Dziedzic.

Być może jednak bielski ZGO będzie zmuszony zweryfikować poziom opłat narzuconych trzem wspomnianym gminom, gdy decyzję w tej sprawie podejmie Urząd Antymonopolowy. - Bo to są w istocie praktyki monopolistyczne - przekonuje Marian Błachut. - Nic nie uzasadnia takiej postawy władz Bielska-Białej.

                                                                                                 ***
Rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej, Tomasz Ficoń: - Czechowice-Dziedzice i Bestwina już kilka lat temu zawarły z nami porozumienie, według którego gminy te miały dostarczać do ZGO swoje odpady. Na tej m.in. podstawie mogliśmy się starać o dotację na budowę zakładu. Tymczasem teraz obie gminy wycofały się i dostarczają nam wyłącznie odpady najgorszej jakości, których praktycznie nie da się już przerobić. Pozostałe gminy płacą mniej, bo dostarczają nam również odpady przeznaczone do odzysku. ZGO musi się przecież samofinansować. Gdybyśmy teraz zmniejszyli opłatę dla Czechowic-Dziedzic i Bestwiny, bo Wilamowice są w nieco innej sytuacji, wówczas pozostałe gminy musiałyby do tego dopłacać.

KO