Florentyna N. spędzi w więzieniu 25 lat, a jej wspólnik Tomasz K. - lat 10. Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej ogłosił dziś wyrok w sprawie zabójstwa Stanisława W. Mężczyzna zniknął latem 2003 roku, ale jak dotąd, nie odnaleziono jego szczątków.

 - To nie była typowa sprawa o zabójstwo. Pomimo upływu 10 lat od czynu, nie udało się ustalić miejsca ukrycia zwłok pokrzywdzonego. Stąd nie ma też najbardziej typowego dowodu wskazującego na to, że miało miejsce  pozbawienie życia człowieka. Niemniej sprawa nie jest typowym procesem poszlakowym. Dysponujemy bowiem dowodem, jakim są wyjaśnienia sprawcy przestępstwa. To dowód kluczowy dla sprawy i bez niego zapewne nie udałoby się jej zakończyć wyrokiem skazującym - powiedział dziś sędzia Wojciech Paluch, uzasadniając wyrok w procesie Florentyny N. i Tomasza K.

Kobietę i jej wspólnika aresztowano w 2011 roku. Śledczy ustalili, że motywem ich zbrodni była chęć zysku. Florentyna N. związała się ze Stanisławem W., który nawet planował wziąć z nią ślub. Zerwał związek, gdy dowiedział się, że narzeczona spotyka się z innym mężczyzną. Oskarżona chciała przejąć i sprzedać działki należące do Stanisława W. Już w 2003 roku sfałszowała dokumenty, dzięki którym miała objąć w posiadanie teren w Lipniku.

Tomasz K., ówczesny kochanek kobiety, przyznał się do zabójstwa i szczegółowo opisał przebieg zbrodni. Wyjaśnił, że kiedy on przytrzymywał Stanisława W., Florentyna N. zadała mężczyźnie kilka śmiertelnych ciosów nożem. Po zabójstwie przestępcy pocięli ciało piłą, po czym rozpuścili je w środkach chemicznych. Szczątków ofiary nie znaleziono do dzisiaj.

W wyjaśnieniu zaginięcia Stanisława W. ogromną rolę odegrała jego kuzynka. Od momentu zniknięcia krewnego nie wierzyła w informacje Florentyny N., jakoby mężczyzna wyjechał do pracy za granicą. Kobieta śledziła b. przyjaciółkę kuzyna, robiła także zdjęcia i dokumentowała, kto odwiedza ją w domu należącym do Stanisława W.  Wszystkie zebrane dowody dostarczała policji. W końcu funkcjonariusze powołali specjalną grupę dochodzeniową, która rozwiązała zagadkę.

Florentyna N. od chwili zatrzymania nie przyznawała się do zabójstwa. Dziś przed ogłoszeniem wyroku stwierdziła, że jest jej bardzo przykro, iż naraziła na stres swoją córkę i obecnego partnera. Tomasz K.  przeprosił natomiast swoją rodzinę, bo to jego bliscy - jak podkreślił - ponoszą teraz konsekwencje jego czynu. Obrońcy wnosili o nadzwyczajne złagodzenie kary wobec Tomasza K., a także uniewinnienie oskarżonej (o tej bulwersującej zbrodni pisaliśmy w artykule Będzie wyrok, choć nie ma ciała).

sza