Indukta, to jedna ze starych, dobrych bielskich firm. Tyle, że dziś nazywa się ona Celma Indukta, a jej fabryczne budynki przy ulicy Grażyńskiego w Bielsku-Białej, z którymi firma była kojarzona od dziesięcioleci, stoją puste. Co czeka te budynki i dlaczego doszło do fuzji dwóch znanych, podbeskidzkich firm, Celmy i Indukty?

Nazwę Indukta zna chyba każdy bielszczanin starszego i średniego pokolenia. Zna i kojarzy z grupą starych, dobrych bielskich firm, takich jak Befama, Apena czy Lenko. ?Na końcu następnej (...) ulicy - Michała Grażyńskiego - położone jest inne wielkie przedsiębiorstwo - Bielska Fabryka Maszyn Elektrycznych ?Ema-Indukta? produkująca silniki elektryczne indukcyjne, trójfazowe, motoreduktory i przekładnie. Powstała na bazie Fabryki Maszyn Tkackich i Elektromotorów Georga Schwabego istniejącej od 1878 roku. Wytwórnia ta produkowała maszyny tkackie własnego systemu (krosna kortowe) oraz znakomite maszyny do szycia marki ?Tatra? (licencji czeskiej), a od 1919 roku silniki indukcyjne? - czytamy na temat tej firmy w ?Przewodniku po Bielsku-Białej? Jerzego Polaka z 1992 roku.

Ale dzisiejsze realia Indukty wyglądają zupełnie inaczej. Po pierwsze, połączyła się ona z inną znaną w regionie firmą - cieszyńską Celmą (to stało się w 2011 roku). Po drugie, produkcja Indukty ze starych budynków fabrycznych przy ul. Grażyńskiego została w całości przeniesiona do nowego zakładu w bielskich Komorowicach.

Dlaczego doszło do fuzji obu znanych podbeskidzkich firm? - Decyzja właścicieli obu spółek o połączeniu miała uzasadnienie zarówno ze strony strategicznej, jak i operacyjnej oraz była skutkiem konieczności dostosowania funkcjonowania spółek do panujących tendencji i wymagań rynku. Po dwóch latach od połączenia jednoznacznie można stwierdzić, że funkcjonowanie jako jeden podmiot gospodarczy daje możliwość zaoferowania klientom szerszego asortymentu produktów, wzajemnego uzupełniania się zakładu nr 1 w Cieszynie oraz zakładu nr 2 w Bielsku-Białej, koordynacji i konsolidacji zakupów, co pozwala uzyskać korzystniejsze warunki dostaw surowców i materiałów, efektywniejszego wykorzystania majątku produkcyjnego, zwiększenia produkcji i obniżenia kosztów jednostkowych, efektywniejszego zarządzania zasobami ludzkimi, wspólnej dystrybucji produkcji, oszczędności w sferze prowadzonych prac rozwojowych, a także redukowania sezonowości sprzedaży i cykliczności koniunktury - informuje Jadwiga Kopaczka-Wątroba, kierownik działu zatrudnienia i organizacji Celmy Indukty SA. Z jej wypowiedzi wynika więc, iż fuzja dała same plusy, w myśl starego powiedzenia, że duży może więcej.

Okazuje się, że jednym z efektów połączenia obu podbeskidzkich spółek było także opuszczenie starych budynków przy ul. Grażyńskiego. - Konsekwencją połączenia była także możliwość przeprowadzenia inwestycji na szeroką skalę, jakimi było wybudowanie od podstaw na terenach zakładu w Bielsku-Białej Komorowicach nowej hali produkcyjnej oraz wyposażenie jej w nowoczesne maszyny i urządzenia dla potrzeb znajdującego się dotychczas przy ulicy Michała Grażyńskiego 22 wydziału mechanicznego, a także modernizacja budynku administracyjnego i hali produkcyjnej. Te inwestycje umożliwiły spółce opuszczenie budynków przy ulicy Grażyńskiego 22 i unowocześnienie procesu produkcyjnego, a w konsekwencji sprostanie rosnącym wymogom związanym z ochroną środowiska i racjonalizacją jego gospodarczego wykorzystania. Z takim zamiarem nosiła się jeszcze Fabryka Maszyn Elektrycznych Indukta, ale nie posiadała wystarczającej ilości środków na tak duże inwestycje - odpowiada na pytanie o przeniesienie produkcji z ul. Grażyńskiego do Komorowic Jadwiga Kopaczka-Wątroba.

Bez odpowiedzi pozostaje natomiast pytanie o to, jaka będzie przyszłość opuszczonych budynków przy ul. Grażyńskiego. Właściciele spółki Celma Indukta, którymi są mediolańskie firmy Interelektra SRL oraz Elektropol Cantoni, nie podjęli bowiem jeszcze ostatecznej decyzji o ich dalszych losach.

Sławomir Horowski (Kronika Beskidzka)