Prezydent Jacek Krywult zagroził Grażynie Staniszewskiej procesem, jeśli radna nie przeprosi go za obraźliwe słowa wypowiedziane na jednej z ubiegłorocznych sesji Rady Miejskiej. W ostatnich latach byłby to kolejny proces z inicjatywy aktualnego prezydenta Bielska-Białej. Radna Staniszewska deklaruje, że nie zamierza przepraszać i wierzy w zwycięstwo na sali sądowej.

Przyczyną konfliktu jest wypowiedź Grażyny Staniszewskiej, która na sesji Rady Miejskiej w dniu 29 października 2013 podczas gorącej polemiki z prezydentem miasta porównała jego sposoby zadawania pytań do metod stosowanych przez Służbę Bezpieczeństwa. Jacek Krywult uznał wypowiedź byłej europosłanki za obraźliwą i zażądał oficjalnych przeprosin.

W imieniu prezydenta miasta

W tym celu - działając jako prezydent miasta - upoważnił dwoje radców prawnych z Katowic do reprezentowanie jego interesów ?przed sądami powszechnymi, organami administracji publicznej, wszelkimi innymi osobami i podmiotami łącznie z prawem prowadzenia mediacji?. Pod koniec ub. roku pełnomocnicy pisemnie wezwali radną do przeproszenia prezydenta Krywulta ?za nieprawdziwe sformułowanie?, które uwłacza jego godności. Dowodem w sprawie jest audio deskrypcja posiedzenia XXXV sesji RM.

Przeprosiny miałyby zostać złożone publicznie na najbliższym posiedzeniu Rady Miejskiej oraz opublikowane w ?Kronice Beskidzkiej?. W przypadku gdyby radna nie zechciała przeprosić prezydenta, jego pełnomocnik zapowiedział proces sądowy w obronie praw swego klienta.

Byłby to kolejny proces zainicjowany w ostatnich latach przez prezydenta  Krywulta lub jego urzędników. Kilka lat temu Jacek Krywult przegrał proces o naruszenie dóbr osobistych, który wytoczył bielskiej gazecie internetowej ?Super-Nowa?. Prezydent poczuł się obrażony po tym, gdy gazeta porównała go do białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki. Orzekający w drugiej instancji Sąd Apelacyjny w Katowicach oddalił powództwo prezydenta, podkreślając, że granice dopuszczalnej krytyki osób publicznych są znacznie szersze niż w przypadku osób prywatnych.

Zabrakło prostego słowa

Umorzeniem lub uniewinnieniem zakończyło się też kilka postępowań karnych przeciwko poprzednikowi Jacka Krywulta na stanowisku prezydenta Bielska-Białej Bogdanowi Traczykowi, któremu nowe kierownictwo Ratusza zarzucało podejmowanie niekorzystnych dla miasta decyzji gospodarczych. - Chodziło o to, abym jako skazany za przestępstwo nie mógł wystartować ponownie w wyborach - tłumaczy były prezydent miasta.

Oczyszczanie nazwiska z zarzutów zajęło Traczykowi łącznie osiem lat. Wczoraj były prezydent powiedział nam, że w postawie Jacka Krywulta zabrakło mu prostego słowa - ?przepraszam?, gdy okazało się, że jego zarzuty zostały uznane przez odpowiednie instytucje za bezpodstawne. - W tej sytuacji powinienem wystąpić przeciwko tym, którzy naruszali moje dobra osobiste, ale nie znalazłem już w sobie siły na kolejne sprawy sądowe - mówi Bogdan Traczyk.

Prezydent Krywult znany jest ze stanowczości w kwestiach budżetowych. Dlatego poprosiliśmy go o odpowiedź na kilka pytań. Zapytaliśmy m.in. o to, czy budżet gminy sfinansuje koszty pełnomocnictwa procesowego oraz opłaty sądowe w sprawie przeciwko Grażynie Staniszewskiej oraz z jakich źródeł pochodzi wiedza prezydenta dotycząca metod śledczych stosowanych przez b. Służbę Bezpieczeństwa. Chcieliśmy też dowiedzieć się, ile procesów w ochronie dóbr osobistych Jacek Krywult wytoczył jako prezydent Bielska-Białej i ile spraw ostatecznie wygrał?

Ze spokojem oczekuje procesu

Prezydent Krywult przesłał do redakcji maila, w którym nie zechciał konkretnie odnieść się do naszych pytań. Podkreślił, że jest to sprawa wyłącznie między nim i radną Staniszewską i że nie sądzi, aby nasz portal był właściwym miejscem do rozstrzygania tego problemu.

Grażyna Staniszewska była działaczką opozycji demokratycznej w PRL, pracowała w podziemnej ?Solidarności?. Internowana, ponownie aresztowana, była wielokrotnie przesłuchiwana przez Służbę Bezpieczeństwa. Dlatego poznała metody śledcze SB na własnej skórze. Radna powiedziała nam, że nie zamierza przepraszać prezydenta i ze spokojem oczekuje ewentualnego procesu.

Robert Kowal