Kilka dni temu bielska policja poinformowała o mężczyźnie, który kradł prąd. Mieszkaniec Bielska-Białej uważa, że jest niewinny. Maciej Stasiewicz ? bo tak nazywa się bohater tej historii ?  przekonuje, że został niesłusznie oskarżony. Na dowód ma  popłacone rachunki.

 

Na plusie

22 lipca Maciej Stasiewicz otrzymał nową fakturę za prąd. Wraz z nią prognozę na następne pięć miesięcy. - Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, iż za poprzedni okres pięciu miesięcy otrzymałem fakturę opiewającą na jeden tysiąc złotych ale..nadpłaty. Zrozumiałem, że coś jest nie tak. Poszedłem na klatkę schodową kamienicy w której mieszkam  i zobaczyłem, że licznik nie pracuje, a prąd w mieszkaniu jest cały czas. Po weryfikacji zużycia okazało się, iż taki stan trwał od stycznia. Natychmiast  zadzwoniłem na infolinię, w celu zgłoszenia usterki. Pani grzecznie poinformowała mnie, iż zgłoszenie zostało przyjęte, już dwa dni wcześniej. Uznałem, że w momencie odczytu licznika inkasent zauważył niepracujący licznik i zgłosił ten fakt do firmy ? opowiada mężczyzna.

Następnego dnia do pana Macieja zawitali pracownicy firmy TAURON Dystrybucja. Po rozebraniu licznika stwierdzili, że pobór energii jest nielegalny. - Nie pomogły tłumaczenia, iż wszystkie rachunki są opłacone, a nawet fakt, że na koncie widnieje bardzo wysoka nadpłata. Po paru chwilach na klatce zjawił się pan, jak się okazało policjant, wezwany przez jednego z pracowników. Pracownik firmy TAURON chyba poczuł się pewniej w obecności  policjanta i z uporem maniaka zaczął mi cały czas wmawiać, iż popełniłem przestępstwo i  jestem złodziejem. Na nic zdały się tłumaczenia, że licznik był zaplombowany i nikt  przy nim nic nie kombinował ? wyjaśnia nasz bohater.

Przedstawiciel TAURONU stwierdził, że plomby mógł panu Maciejowi założyć znajomy elektryk.  - Po dwóch godzinach sterczenia na klatce i spisywaniu różnych protokołów wizyta zakończyła się... odłączeniem prądu w mieszkaniu. Ta sytuacja rozbiła mnie kompletnie, no bo jak można zrozumieć, że klient który ma uregulowane wszystkie rachunki, a nawet posiada sporą nadpłatę zostaje pozbawiony energii elektrycznej, a do tego jest traktowany i posądzany o złodziejstwo ? ? pyta zdenerwowany mężczyzna.

Absurd goni absurd

Dzień po interwencji pracowników TAURONU pan Maciej zadzwonił na biuro obsługi klienta. Dowiedział się, że nie zalega z  żadnymi płatnościami, a nawet ma nadpłatę w wysokości tysiąca złotych. Obiecano mu również, że w mieszkaniu znów będzie prąd.

Bielszczanin drążył jednak temat. Dowiedział się, że pod koniec zeszłego roku dwie faktury nie zostały zapłacone. Wtedy chciano odłączyć prąd. Pana Maćka nie było w tym czasie w domu i zaległe rachunki uregulował jego tata. - Panowie otrzymali potwierdzenie przelewu i zaniechali próby odłączenia prądu. Efektem ich pracy było złe, ponowne podłączenie licznika, który od tego właśnie dnia przestał pracować i liczyć zużytą energię. Ani ja, ani nikt z rodziny nie zaglądał do niego. Po co ma się go sprawdzać, skoro otrzymuje się faktury na sześć miesięcy w przód, a następnie się je opłaca ?? zastanawia się mężczyzna.

Zwycięży sprawiedliwość ?

Bielska policja bada sprawę. ? Nie chcemy obciążyć winą osoby, która jest niewinna ? tłumaczy podinspektor Roman Waluś, z bielskiej komendy policji. Dlatego wczoraj policjanci z I komisariatu przystąpili do czynności, mających wyjaśnić wszystkie niejasności. 
Funkcjonariusz rozmawiał już z panem Maciejem. ? Firma TAURON twierdzi, że ma dowody na to, że prąd był kradziony ? wyjaśnia policjant. 

Maciejowi Stasiewiczowi grozi do pięciu lat więzienia. Zapowiada, że się nie podda i udowodni swoją niewinność.
                                                                                           

                                                  Tekst i foto :            Anna Szafrańska