Odkąd na wiosnę zrobiło się cieplej, w przychodniach lekarskich i w pogotowiu ratunkowym w Bielsku-Białej coraz częściej zjawiają się pacjenci z wgryzionymi w ciało kleszczami. Na szczęście, tylko nieliczne ukąszenia tego owada kończą się zachorowaniem na osławioną boreliozę. Ale uważać trzeba - szczególnie teraz, podczas wakacji.

 - To już standard, że począwszy od miesięcy wiosennych pojawiają się w pogotowiu ludzie proszący o usunięcie z ciała kleszcza - mówi Ryszard Odrzywołek, dyrektor bielskiego pogotowia ratunkowego. - Wykonujemy ten drobny zabieg, chociaż z kleszczami powinno się pójść do lekarza pierwszego kontaktu, bo jego usunięcie jest stosunkowo łatwe i może to z powodzeniem zrobić na przykład pielęgniarka. Ludzie przychodzą do nas, bo najczęściej wieczorem, podczas mycia, znajdują kleszcze, a wtedy pozostaje im tylko pogotowie.

Nie ma inwazji

Personel pogotowia nie prowadzi statystyki usuniętych kleszczy, lecz dyrektor Odrzywołek jest zdania, że ilość tego typu przypadków utrzymuje się od lat na stałym poziomie. - Kiedyś kleszcze też nas atakowały, ale nie byliśmy na to tak wyczuleni, jak dzisiaj. Stąd obecnie mamy wrażenie, że nastąpiła inwazja kleszczy - tłumaczy nasz rozmówca.

Na szczęście, nie każde ukąszenie kleszcza musi być związane z konsekwencjami chorobowymi. - Najczęściej po usunięciu, ranka goi się i po jakimś czasie nie ma po niej śladu. Trzeba jednak sprawdzać miejsce ugryzienia i jeśli pojawi się obrzęk i rumień, należy się zgłosić do lekarza - wyjaśnia dyrektor Odrzywołek.

Tymczasem ze statystyk bielskiego sanepidu wynika, że w ubiegłym roku odnotowano 72 przypadki zachorowań na boreliozę. Pięć osób wymagało leczenia w szpitalu. Kleszcze najczęściej atakowały na terenach rekreacyjnych i w przydomowych ogrodach. Najrzadziej w lasach. Najwięcej przypadków zachorowań dotyczyło osób w podeszłym wieku, które stosunkowo sporo czasu spędzają w parkach czy we własnych ogrodach.

Nie da się uchronić

Jak będzie w tym roku, tego na razie nikt nie wie. W każdym razie już teraz widać (a mogą o tym powiedzieć posiadacze psów, które łatwo ?łapią? kleszcze), że nieprzyjemnych pajęczaków jest sporo. Gromadzą się one chętnie zwłaszcza w wysokiej, rzadko koszonej trawie, a także do wysokości metra na liściach drzew.

Przed kleszczem nie da się uchronić, bo trudno sobie wyobrazić, aby w upalne dni lata zakładać na siebie szczelne ubrania. Specjaliści radzą, aby odsłonięte części ciała smarować odstraszającymi preparatami. Jeśli jednak dojdzie już do ukąszenia, najlepiej udać się do poradni, gdzie kleszcz zostanie fachowo usunięty. Nie należy tego robić samemu, stosując zasłyszane metody. W skrajnym wypadku podrażniony owad zwymiotuje, przekazując nam chorobotwórcze bakterie.

Krzysztof Oremus