Do końca stycznia kluby pierwszoligowe mogły zgłaszać swój akces do gry w PlusLidze. BBTS Bielsko-Biała, podobnie jak w roku ubiegłym, wyraziło chęć awansu do siatkarskiej ekstraklasy. Teraz wszystko w rękach działaczy, bowiem ewentualne zwycięstwo w rozgrywkach nie gwarantuje jeszcze niczego.

Od sezonu 2011/2012 PlusLiga jest zamknięta. Oznacza to, że do awansu do wyższej klasy rozgrywkowej nie wystarczy wyłącznie postawa sportowa wyrażona wysokim miejscem w tabeli. O wszystkim decyduje Profesjonalna Liga Piłki Siatkowej. Kluby do końca stycznia miały czas, by wysłać zgłoszenie, które równoznaczne jest z chęcią awansu do siatkarskiej ekstraklasy. Następnie zespół musi przejść specjalny audyt.

Zabrakło miejsce w "czwórce"

Działacze bielskiego BBTS już w ub. sezonie aplikowali o miejsce w siatkarskiej elicie. - Byliśmy jedynym klubem, który złożył stosowny dokument. Niestety, na koniec rozgrywek nie znaleźliśmy się w czołowej czwórce, a przez to nie spełniliśmy jednego z warunków, by uzyskać awans - powiedział nam Bogdan Lindert, dyrektor sportowy klubu. W tym sezonie klub ponownie złożył aplikację. Sytuacja sportowa siatkarzy wydaje się lepsza, bowiem na kilka kolejek przed końcem sezonu zasadniczego podopieczni Janusza Bułkowskiego przodują stawce. Ostatnio w derbach Podbeskidzia po tie-breaku pokonali Kęczanina Kęty.

Jak się jednak okazuje, sukces sportowy to nie wszystko. Aby zespół został dołączony do rozgrywek na najwyższym szczeblu, musi spełnić szereg wymagań. - Profesjonalna Liga Piłki Siatkowej stawia przed klubami cztery wymagania. Na koniec sezonu klub musi nie tylko wywalczyć miejsce 1-4. Należy również przedstawić dokumentację wraz z finansami drużyny i projektem budżetu. Wizytowana jest hala. Klub musi zagwarantować, że będzie posiadał odpowiednią kadrę zawodniczą i co za tym idzie, poziom sportowy - dodaje Lindert.

Przepisy nie są precyzyjne

Ale w obecnej sytuacji trudno mówić o konkretach. W ub. sezonie żaden zespół nie dołączył do PlusLigi. Przepisy nie są precyzyjne. - Nie wiemy, jakim budżetem trzeba dysponować, aby PLPS nie odrzucił wniosku o awans. To jest główny problem i złożony temat do rozmów - mówi dyrektor sportowy.

Aktualnie bielscy siatkarze dysponują budżetem w wysokości niespełna miliona złotych rocznie. Działacze szacują, że aby grać o czołową "ósemkę" w kraju, będą musieli co najmniej potroić tę kwotę. Ponadto klub musi posiadać funkcjonalną halę na co najmniej 1,5 tys. miejsc, dostosowaną do potrzeb transmisji telewizyjnych. BBTS jest w tym szczęśliwym położeniu, że może rozgrywać mecze w hali pod Dębowcem.

Najmniej klarowny jest warunek "odpowiedniego poziomu sportowego". - Nie bardzo wiemy, co trzeba zrobić, aby go spełnić - nie kryje Lindert. Dyrektor jest przekonany, że obecna kadra BBTS poradziłaby sobie w PlusLidze. Tymczasem ostateczna decyzja o ewentualnym awansie zostanie podjęta 30 czerwca przez radę nadzorczą PLPS. Wcześniej zarząd tej spółki zweryfikuje halę, budżet oraz skład bielszczan. Gdy siatkarze z Bielska-Białej znajdą się w czołowej "czwórce", wówczas kandydatura bielskiego klubu będzie rozpatrywana.

Bartłomiej Kawalec