Kilkanaście dni przed ważnymi zmianami w akcjonariacie spółki akcyjnej TS Podbeskidzie do dymisji z funkcji prezesa zarządu podał się Marek Glogaza. Na nowego sternika "Górali" nie przyszło nam jednak długo czekać. Wojciech Borecki, to postać doskonale znana sympatykom piłki nożnej na Podbeskidziu. Były szkoleniowiec bielszczan podjął teraz rękawicę, jako działacz piłkarski.

57-letni Borecki kilkukrotnie zasiadał na ławce trenerskiej Podbeskidzia. Łącznie przepracował w bielskim klubie 4,5 roku. To za jego czasów ówczesny Ceramed święcił największe sukcesy w historii, w sezonie 2001/2002 awansując na zaplecze ekstraklasy. Dla wielu kibiców jest współtwórcą dalszych losów drużyny, która w 2011 roku wywalczyła awans na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Sam Borecki po raz ostatni na ławce trenerskiej siedział w kwietniu ub. roku w drugoligowej Resovii Rzeszów. Od września br. był  wiceprezesem do spraw szkolenia w Jagiellonii Białystok. Funkcję prezesa zarządu w Podbeskidziu oficjalnie przejmie 2 stycznia 2013 roku.

Nie wraca do historii

Dziś nowy sternik "Górali" do pracy trenerskiej nie chce wracać. - Dawną pracę w Podbeskidziu wspominam bardzo miło - z piątej ligi awansowaliśmy do ówczesnej drugiej [dziś pierwsza - przyp. red.]. To już jednak historia, a ja nie jestem już trenerem, lecz działaczem - powiedział nam Wojciech Borecki, który nie ukrywa, że zdecydował się wrócić do Bielska-Białej przez sentyment do klubu. - Podbeskidzie jest w trudnej sytuacji. Czuję się osobą kompetentną do sprawowania powierzonej mi funkcji. Ta rola mi się podoba - podkreśla nowy prezes bielskiego klubu.

Borecki zapewnia, że doświadczenie wyniesione z pracy w Białymstoku mu się przyda. - Co prawda była to inna specyfika pracy, bo Jagiellonia jest klubem prywatnym - podkreśla nasz rozmówca i dodaje, że chciał zostać współudziałowcem klubu z Podlasia, ale ostatecznie do transakcji nie doszło. - Pomysł nie doszedł do skutku, jednak nie z mojej winy. Dlatego łatwiej było mi podjąć decyzję o przyjęciu posady w Bielsku-Białej. Wojciech Borecki w stolicy Podbeskidzia od lat prowadzi własną działalność gospodarczą i wie czym "pachnie" biznes.

Nie marnuje czasu

Pomimo, że oficjalnie pracę w Podbeskidziu rozpocznie z początkiem roku, nie marnuje czasu i zaraz po świętach przyjechał do Bielska-Białej. - Powoli zapoznaję się ze strukturą klubu, przeglądam dokumenty. Sprawy toczą się bardzo szybko, widać ogrom pracy przed nami. W czwartek spotkałem się z trenerem Marcinem Sasalem, a jeszcze przed weekendem chcę odbyć kilka rozmów z piłkarzami. Zabieram się ostro do roboty. Tak, aby mieć o czym myśleć w wolnych chwilach - dodaje nowy prezes "Górali", który wciąż wierzy w utrzymanie zespołu w ekstraklasie.

 - Trzeba walczyć o ekstraklasę. Jeśli spadek będzie nieunikniony, wtedy warto zainwestować w młodych chłopaków, którzy w pierwszej lidze będą walczyć o powrót na najwyższy szczebel rozgrywkowy - mówi Borecki. Czy nie obawia się, że w przypadku ewentualnego niepowodzenia straci autorytet, jakim od lat darzą go bielscy sympatycy piłki nożnej? - W ogóle nie zakładam takiego scenariusza. Mam swoje plany i założenia, które będą chciał zrealizować. Potem przyjdzie czas na merytoryczną ocenę.

Prezydent miał swój udział

Nowy prezes nie ukrywa, że spory wpływ na jego decyzję o przyjęciu posady w Podbeskidziu miał prezydent miasta. - Pracowałem w wielu klubach, w różnych środowiskach, w kilku miastach w Polsce. Nie znam drugiego tak prosportowego prezydenta, jakim jest Jacek Krywult - powiedział naszemu portalowi. - Gdyby nie on, to nie wiem, czy podjąłbym rękawicę - dodaje były trener Ceramedu.

W ostatnich dniach bielska gmina stała się większościowym udziałowcem w spółce akcyjnej Podbeskidzie po zakupie pakietu 74 proc. udziałów od stowarzyszenia Podbeskidzie. Z kolei Wojciech Borecki w 2006 roku startował w wyborach samorządowych do Rady Miejskiej Bielska-Białej z listy Komitetu Wyborczego Wyborców Jacka Krywulta. Nie uzyskał jednak mandatu.

Bartłomiej Kawalec