W bielskich sklepach i hipermarketach panuje ożywiony ruch, a policja odnotowuje coraz więcej przypadków kradzieży kieszonkowych. Złodzieje nie oszczędzają także cudzoziemców, którzy przyjechali do nas na przedświąteczne zakupy.

Złodzieje z powodzeniem wykorzystują pośpiech, a czasem zwykłe niedbalstwo swoich ofiar. W centrum handlowym przy ul. Mostowej z kieszeni kurtki bielszczanki zginęło 1,5 tys. zł. Podobną sumę stracił klient hipermarketu przy ul. Leszczyńskiej. Złodziej ukradł mu portfel z gotówką, dokumentami i kartami bankomatowymi. W galerii handlowej przy ul. Sarni Stok kieszonkowiec okradł Czeszkę. Z jej torebki zniknął portfel, a wraz z nim komplet dokumentów, w tym prawo jazdy i dowód rejestracyjny pojazdu oraz 5,2 tys. koron czeskich.

 - Podobnych kradzieży jest naprawdę dużo - podkreśla Elwira Jurasz z KMP w Bielsku-Białej. - Kieszonkowcy działają wszędzie tam, gdzie panuje tłok, można niepostrzeżenie kogoś okraść i szybko zniknąć w tłumie.

Poprzez swoje roztargnienie nie powinniśmy robić kieszonkowcom prezentów. Policjantka radzi, aby pieniądze trzymać przy sobie, ale nie całą kwotę w jednym miejscu. Wtedy nawet kiedy padniemy ofiarą złodzieja, strata będzie mniejsza. Należy pamiętać, że kieszonkowcy ?pracują? w zespole. Ich potencjalną ofiarą jest mężczyzna z plecakiem czy wypchaną tylną kieszenią spodni, z której wystaje portfel, oraz kobieta z torebką zawieszoną na ramieniu.

ab