A mogło być tak pięknie. Siatkarki BKS Aluprof Bielsko-Biała po dwóch partiach finałowego meczu Pucharu Polski, prowadziły z Winiarami Kalisz 2:0. Dały jednak sobie wydrzeć zwycięstwo w trzecim secie. Potem było już tylko gorzej. W tie-breaku kaliszanki udowodniły, że są naprawdę klasowym zespołem i głównym faworytem w walce o mistrzostwo Polski.

Kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 3:2 – mówi stare siatkarskie porzekadło. Nie sprawdziło się podczas ćwierćfinałowego meczu z Gedanią Gdańsk, ziściło w dzisiejszym finale. W pierwszym secie, bielszczanki grały, jak z nut. Wygrały gładko 25-16. Drugi set, chociaż trudniejszy, udało się zakończyć zwycięstwem do 21. Wydawało się, że naprawdę niewiele trzeba do tego, by zdobyć upragniony puchar. Tymczasem swoje warunki, podopieczne Wiktora Kreboka dyktowały tylko do stanu 12:12. Potem inicjatywę przejęły kaliszanki. A pod bielskimi siatkarkami, jakby ugięły się nogi. Przebłysk formy nastąpił jeszcze w czwartej odsłonie, kiedy miejscowe doprowadziły do stanu 11-8. To jednak było wszystko, na co tego dnia było je stać. Szkoda, bo wielka szansa na zdobycie Pucharu Polski, przeszła naszym dziewczynom koło nosa. W bialskim zespole widoczny jest jednak brak prawdziwej, charyzmatycznej liderki, która umiałaby pociągnąć za sobą zespół w ciężkich chwilach. Być może nadzieją na lepszą przyszłość bialskiego zespołu jest Dorota Świeniewicz. Kadrowiczka, jedna z najlepszych polskich siatkarek z pewnością dla wielu koleżanek będzie autorytetem. Kolejnym mankamentem zespołu BKS Aluprof jest słaba odporność psychiczna zawodniczek. Kilka niepowodzeń i set można spisać na straty. Z pewnością, zawodowe siatkarki nie powinny mieć takich problemów.
Pocieszające jest to, że plan minimum został zrealizowany. Dyrektor BKS Ryszard Bortliczek przed rozpoczęciem turnieju mówił na łamach „Super-Nowej”, że jego celem jest to, by bielski zespół znalazł się w finale turnieju. Cel został zrealizowany, ale z pewnością pozostał niedosyt po przegranym meczu z Winiarami.

super-nowa.pl

Siatkarki Winiar Kalisz pokonały w meczu finałowym Pucharu Polski, po pięciosetowym pojedynku, zespół BKS Aluprof Bielsko-Biała, zapewniając sobie miejsce w Lidze Mistrzyń.

Początek spotkania był wymianą ognia z obu stron siatki. Podopieczne Wiktora Kreboka w przeciwieństwie do ekipy Igora Prielożnego nie popełniały błędów, dzięki czemu na pierwszą przerwę techniczną zeszły przy prowadzeniu 8:3. Po wznowieniu gry w zespole gospodyń lekko zaczęło szwankować przyjęcie, jednak większość niedociągnięć w tym elemencie bielszczanki nadrabiały odważnymi decyzjami w ataku. W szeregach Winiar widać było zdenerwowanie, za to po przeciwnej stronie siatki jak natchnione ze skrzydeł zbijały Joanna Staniucha oraz Katarzyna Jaszewska, a blok skutecznie ustawiała Edyta Kucharska. Do stanu 20:11 miejscowe nie popełniły żadnego błędu w ataku. W końcówce skuteczna defensywa pozwoliła siatkarkom z Kalisza obronić trzy setbole, przy czwartym były już jednak bezsilne (25:16).

Po zmianie stron toczyła się wyrównana gra. Jako pierwsze niewielkie prowadzenie, po serwisach Anny Barańskiej, osiągnęły Winiary. Gospodynie miały okazje do nadrobienia strat, jednak kilkakrotnie ich ataki lądowały poza placem gry. Po pierwszej przerwie technicznej (5:8) nastąpił nagły zwrot akcji. Jolanta Studzienna zdobyła trzy asy serwisowe z rzędu, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 9:8. Jak okazało się później był to przełomowy moment. Gospodynie odzyskały rytm gry z pierwszej partii i błyskawicznie „odjechały” rywalkom na sześć punktów (18:12). Liderki LSK nie dawały za wygraną i po zagrywkach Izabeli Żebrowskiej oraz Eleonory Dziękiewicz doprowadziły do remisu po 21. Cztery kolejne „oczka” padły jednak łupem BKS-u, który był coraz bliżej obrony trofeum.

Początkowa faza trzeciego seta to ponownie dominacja siatkarek ze stolicy Podbeskidzia. Bielszczanki do stanu 9:7 utrzymywały jedno-, dwupunktowe prowadzenie, później gra oscylowała wokół remisu. W okolicach rezultatu 12:12 tryby w dobrze funkcjonującej bielskiej „maszynce” zaczęły się zacinać. Serwisy Milady Spalovej sprawiały gospodyniom spore problemy, co natychmiast przeniosło się na skuteczność wyprowadzanych przez nie akcji. Stratę 12:14 udało im się jeszcze nadrobić, lecz, gdy sędziowie odnotowali wynik 14:14 przewaga Winiar stała się bardzo widoczna. Wynik seta ustaliły dwa bloki kaliszanek – Dziękiewicz i Woźniakowskiej na Studziennej (14:17) oraz Dziękiewicz i Matuskovej na Jaszewskiej (14:18). Od tego momentu liderki LSK nie dały już sobie wyrwać zwycięstwa (22:25).

Po zmianie stron przebieg rywalizacji niemalże bliźniaczo przypominał wydarzenia z partii trzeciej. Początkowe prowadzenie gospodyń (8:5), w środkowej części seta przeistoczyło się w remis (12:12, 13:13), aby później „trafić w ręce” kaliszanek (14:16, 16:21). BKS miał kłopoty w przyjęciu, znacznie obniżył loty w bloku i stracił pewność w ataku. Edyta Kucharska, która rozgrywała przeciwko swojemu byłemu zespołowi świetne zawody, dwoiła się i troiła, aby poderwać jeszcze koleżanki do walki. Ostatecznie rywalizacja zakończyła się zwycięstwem Winiar 25:22, przy trzeciej piłce setowej.

Początek decydującej partii wskazywał na zaciętą walkę po obu stronach siatki. Rzeczywistość zaskoczyła jednak chyba wszystkich. Od stanu 4:4 gospodynie popełniły trzy błędy, które kompletnie podcięły im skrzydła. W ich szeregach zawiodło przyjęcie (m.in. dwa asy Magdaleny Godos) oraz atak, za to nadal dobrze funkcjonowała obrona (Paulina Maj, Jaszewska). Winiary bezlitośnie wykorzystywały kolejne pomyłki bielszczanek, dzięki czemu odniosły okazałe zwycięstwo 15:8 i mogły się cieszyć ze zdobycia Pucharu Polski.

Najbardziej wartościową zawodniczką finałowego turnieju Pucharu Polski została Eleonora Dziękiewicz (Winiary Kalisz).

www.siatka.org