OPISY MECZY 15-tej KOLEJKI LSK

Energa Gedania Gdańsk – KPSK Stal Mielec 3:0 (25:20, 25:13, 25:21)

Energa Gedania Gdańsk: Kuczyńska, Szczygielska, Reimus, Ślusarz, Tomsia, Niemczyk, Siwka (l) + Sołodkowicz.

KPSK Stal Mielec: Waligóra, Olczyk, Łukaszewska, Dązbłaż, A.Wilk, M.Skorupa, Ząbek (l) + Turbak, Pilipiuk, D.Wilk, Peret.

To był bardzo istotny mecz dla obu drużyn, bowiem po czternastu kolejkach Gedania i Stal miały taki sam bilans punktów i setów, a przyjezdne wyprzedzały gospodynie lepszym stosunkiem małych „oczek”. Zarówno jedna, jak i druga ekipa wydawała się być w dobrej formie Drużyna z Mielca w poprzedniej kolejce wywiozła trzy punkty z Białegostoku, tydzień wcześniej pokonała bez straty seta Gwardię Wrocław. Gedania również 3:0 pokonała ekipę z Podlasia, a w czternastej kolejce pokazała niezłą siatkówkę w pojedynku z liderem tabeli, Winiarami Kalisz.
Dziś na hali przy ulicy Kościuszki zjawiło się nieco mniej kibiców niż na poprzednich spotkaniach, co spowodowane było nietypową porą rozegrania meczu. Ci, którzy przyszli nie szczędzili jednak gardeł i z całych sił wspierali swoje zawodniczki.
W drużynie gospodyń zabrakło Natalii Nuszel, która przebywa w Łodzi na Mistrzostwach Polski Juniorek, po spotkaniu miała do niej dołączyć również Berenika Tomsia. Ekipa z Mielca przyjechała do Gdańska osłabiona brakiem Marty Wrzesińskiej. Poza tym w podstawowych szóstkach obu drużyn obyło się bez niespodzianek.

Mecz rozpoczął się od ataku Eweliny Dązbłaż, który nieskutecznie próbowała zablokować Dominika Kuczyńska. Gdańska środkowa w kolejnych akcjach błysnęła zarówno w ataku, jak i bloku i do stanu 5:5 gra toczyła się punkt za punkt. Wtedy jednak dwukrotnie pomyliła się Berenika Tomsia, atak skończyła Iwona Waligóra, a przy stanie 6:7 w siatkę z drugiej linii zaatakowała Małgorzata Niemczyk i drużyny zeszły na pierwszą przerwę techniczną. Po niej Gedania szybko doprowadziła do wyrównania, po czym za sprawą dobrej gry Kuczyńskiej i Marty Szczygielskiej wyszła na dwu-trzypunktowe prowadzenie, a trener Jacek Wiśniewski poprosił o czas. Autowy serwis Kuczyńskiej oraz kolejny błąd w ataku Tomsi zmniejszyły przewagę do jednego „oczka”, ale w kolejnej akcji Ewa Ślusarz nie bała się ponownie wystawić piłki do młodszej ze swych środkowych, a ta pokazała co potrafi. Gdańszczanki prowadziły 16:14 po ataku Niemczyk, a trenerzy wykorzystali drugą przerwę techniczną na przekazanie swym drużynom kolejnych wskazówek. Uważniej swojego szkoleniowca słuchały przyjezdne, a punkty Marty Łukaszewskiej oraz niewymuszone błędy gospodyń zmusiły trenera Leszka Milewskiego do poproszenia o przerwę przy stanie 17:17. Odpoczynek pomógł Gedanistkom, które głównie dzięki dobrej grze Kuczyńskiej znów odskoczyły na kilka punktów. Trener Wiśniewski chciał odwrócić losy partii dokonując wielu zmian, ale to Gedania przeważała. Przy stanie 23:19 to z kolei szkoleniowiec gospodyń zrobił istotną roszadę w składzie, wprowadzając na zagrywkę Annę Sołodkowicz. Jej trudny serwis wprowadził zamieszanie w szeregach mielczanek, a akcję skończyła Tomsia. Kolejny serwis popularnej „Sałatki” zakończył się na siatce, ale już po chwili Emilia Reimus zakończyła seta pewnym atakiem.

Druga partia rozpoczęła się od wyraźnego prowadzenia Gedanii, ofiarna gra gospodyń w obronie, punkty Ewy Ślusarz, Marty Szczygielskiej, Dominiki Kuczyńskiej i Małgorzaty Niemczyk oraz błędy w szeregach mielczanek i trener Wiśniewski prosi o czas przy stanie 5:1. Gdańszczanki nie zwalniały jednak tempa i wkrótce po dobrym serwisie Kuczyńskiej obie ekipy zeszły na przerwę techniczną przy stanie 8:2. Przewaga gospodyń rosła, a po dwóch blokach Bereniki Tomsi (pojedynczym oraz wspólnie ze Ślusarz) sięgnęła dziesięciu punktów (14:4). Druga przerwa techniczna zastała drużyny przy stanie 16:8 i ta ośmio-dziewięciopunktowa przewaga utrzymywała się do stanu 21:13. Wtedy atak skończyła Tomsia, a na zagrywkę powędrowała Niemczyk. Za pierwszym razem przyjezdne prowadziły sobie z jej serwisem, ale po świetnej obronie Marty Siwki akcję skończyła jej imienniczka Szczygielska. Kolejna zagrywka Mistrzyni Europy była lekka, ale niezwykle precyzyjna, sprawiła ogromne kłopoty zawodniczkom Stali, które nie były w stanie dostarczyć piłkę na stronę Gedanii. Udało im się to w kolejnej akcji, ale tą dynamiczną „kiwką” skończyła Ślusarz i drugi set zakończył się wynikiem 25:13 dla gospodyń. Z 13 „oczek” przyjezdnych, aż 7 zdobyła Marta Łukaszewska – jedyna zawodniczka, która w tej partii próbowała podjąć walkę.

Ta siatkarka rozpoczęła również od skutecznego ataku kolejnego seta, a kolejne jej punktowe zbicie powiększyło przewagę przyjezdnych. Od stanu 2:4, cztery kolejne akcje wygrała jednak Gedania, w tym najdłuższą w całym meczu wymianę, pełną ofiarnych obron, którą zakończył blok Ewy Ślusarz i Bereniki Tomsi. Wprowadzona na początku seta za Emilię Reimus Anna Sołodkowicz posłała piłkę z zagrywki w siatkę, po chwili po serwisie Eweliny Dązbłaż źle przyjęła Marta Szczygielska i na tablicy świetlnej znów widniał remis. Na przerwę techniczną drużyny zeszły po ataku skończonym „na raty” przez Tomsię, a po niej Gedania odskoczyła na trzypunktowe prowadzenie. Powiększyłaby je pewnie jeszcze, gdyby w drużynie mieleckiej nie było Marty Łukaszewskiej. Karolina Olczyk raz po raz posyłała do niej piłki, zapewne z dwóch powodów : Łukaszewska kończyła prawie wszystkie dobre wystawy, a jednocześnie żadna z koleżanek nie mogła dostroić się do jej poziomu. Niemniej jednak Stal była w stanie doprowadzić do remisu, a nawet objąć prowadzenie 17:16 po zablokowaniu Szczygielskiej i 18:17 po skutecznym zbiciu, jakżeby inaczej, Łukaszewskiej. To było jednak wszystko na co Gedania pozwoliła przyjezdnym w tym spotkaniu. Dwa punkty z rzędu Dominiki Kuczyńskiej zmusiły trenera Wiśniewskiego do wzięcia czasu przy stanie 21:19 dla gospodyń. Gdańska środkowa punktowała nadal, a po nieporozumieniu w ekipie Stali oraz ataku Sołodkowicz, Gedania miała pierwszą piłkę meczową. Mielczankom udało się ją obronić, oczywiście dzięki Łukaszewskiej, a trener Milewski w celu uspokojenia sytuacji poprosił o przerwę. I już po chwili kibice mogli unieść ręce w geście triumfu, bowiem Małgorzata Niemczyk skutecznie zbiła z szóstej strefy i trzecia partia skończyła się wynikiem 25:21.
Tym sposobem trzy niezwykle istotne punkty pozostały w Gdańsku i wszystko wskazuje na to, że to właśnie Energa Gedania przed play-offami będzie na szóstym miejscu w tabeli. Co prawda do końca fazy zasadniczej jeszcze trzy kolejki, ale grająca tak konsekwentnie i dobrze przyjmująca, a przede wszystkim skoncentrowana od pierwszej do ostatniej piłki drużyna Gedanii nie powinna mieć problemów z pokonaniem AZS AWF Poznań za dwa tygodnie, a i w wyjazdowych spotkaniach z BKS-em Bielsko i Centrostalem Bydgoszcz nie jest bez szans na sprawienie niespodzianki. Ekipę mieleckiej Stali czeka jeszcze zacięta walka o utrzymanie, a przed kolejnymi spotkaniami trener powinien pozostałym zawodniczkom stawiać za wzór wspominaną już wielokrotnie Martę Łukaszewską, która w tym krótkim spotkaniu zdobyła ponad 20 punktów (prawie połowa całkowitej zdobyczy Stali w tym meczu) !

Na pomeczowej konferencji prasowej w sali tradycji Gedanii zameldowali się obaj szkoleniowcy, rozgrywająca przyjezdnych Karolina Olczyk i gdańska środkowa Berenika Tomsia.

Leszek Milewski, opiekun Energi Gedanii promieniał z radości, ale również komplementował drużynę przyjezdnych : - Chciałbym przede wszystkim podziękować dziewczynom, bo pracowaliśmy ciężko cały tydzień nad tym, żeby dobrze rozpracować zespół z Mielca, chcieliśmy się zrewanżować za wyjazdową porażkę. To nam się udało, wygraliśmy za trzy punkty, bez straty seta, a więc zgodnie z założeniem. Dziewczyny były konsekwentne w graniu, szczególnie jeżeli chodzi o zagrywkę i rozegranie, Ewa Ślusarz zagrała dobre zawody, dzięki czemu ten mecz przebiegał tak, jak przebiegał. Drugi set to oczywiście nasza ogromna dominacja, w trzecim graliśmy trochę za miękko, w pierwszym z kolei popełniliśmy dużo błędów własnych, dlatego były one zacięte. Zespół z Mielca znany jest z waleczności i z umiejętności wykorzystywania sytuacji, zdobył dziś maksymalną ilość punktów, jaką mógł.

Jacek Wiśniewski, trener Stali Mielec był w znacznie gorszym nastroju : - Przede wszystkim gratuluję zespołowi z Gdańska, że wygrał za trzy punkty. Jestem wściekły na siebie, na zespół i na całą sytuację, która wynikła dzisiaj na boisku. Dzisiaj nie istnieliśmy. Po dwóch bardzo dobrych meczach, w których nie było ważne, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe, dopadł nas straszny, niewytłumaczalny dla mnie marazm. Wychodząc na boisko, zakładając walkę o punkty, które mogą zupełnie zmienić naszą sytuację, my nie podejmujemy walki. Dziś wszystkie formacje nie działały, poza jedną Martą Łukaszewską, która „szarpała” grę i zrobiła kawał dobrej roboty. Jest mi jej bardzo szkoda, jako jedyna próbowała wnieść coś do tego meczu, oprócz niej nikt nie podjął rękawicy. Mam o to żal do siebie, do zespołu i przykro mi jest, że znowu mamy zawrót głowy, bo ten mecz mógł przesądzić już o tym, że będziemy w ósemce, że będziemy mogli przygotowywać się już do play-offów, a do kolejnych meczów podejść ze spokojem i skupić się na czymś innym, a nie tylko na grze o utrzymanie. Sport jest sportem, walczymy dalej i wydaje mi się, że do kolejnego meczu, który rozgrywamy z Poznaniem, musimy podejść zupełnie inaczej, wyciągnąć wnioski, musimy zacząć rządzić na boisku i wtedy możemy zostać w LSK, czego życzę sobie i zespołowi.

W podobnym tonie wypowiadała się Karolina Olczyk : - Jest mi przykro, że ten mecz z naszej strony tak wyglądał, że nie podjęłyśmy takiej walki, na jaką nas stać. Nie robiłyśmy tego, co miałyśmy robić : zagrywka była słaba, przyjęcie było słabe, z czym się wiąże wiele innych rzeczy. Nie ma co komentować, było widać, że byłyśmy dziś kompletnie nieprzygotowane i dlatego tak zagrałyśmy. Jest mi przykro, bo liczyłam że jakiekolwiek punkty tutaj zdobędziemy i będzie nam łatwiej... Trudno, trzeba będzie walczyć z Poznaniem.

Najmniej rozmowna w tym gronie była Berenika Tomsia, czemu jednak trudno się dziwić. Już kilka dni przed meczem było wiadomo, że nastolatka w piątek zagra w drużynie seniorek, ale w sobotę i w niedzielę wspomoże juniorki Gedanii walczące o medal Mistrzostw Polski. Młode Gedanistki miały rozgrywać swoje spotkanie w sobotę o godzinie osiemnastej, więc podróż Bereniki do Łodzi była zaplanowana na przedpołudnie tego właśnie dnia. Tymczasem przed samym meczem Tomsia dowiedziała się, że sobotni mecz przełożono na godzinę dziesiątą, więc w podróż musiała wyruszyć bezpośrednio po spotkaniu z Mielcem. – Przyznam się, że dowiedziałam się o tym, że wyjeżdżam już dzisiaj przed samym meczem, więc tak naprawdę ciężko było mi się skupić na boisku. Ale myślę, że już po pierwszym secie jakoś mi poszło i próbowałam dać z siebie wszystko.

Po konferencji młoda siatkarka szybko zebrała swoje rzeczy, pożegnała się z najbliższymi i wsiadła do samochodu prezesa Gedanii, Zdzisława Stankiewicza, by jutro z rana pomóc swym koleżankom w półfinałowym meczu MPJ z Naftą Piła.


Winiary – Centrostal 3:1 (16:25, 25:21, 27:25, 25:17)

Winiary: Barańska, Dziękiewicz, Woźniakowska, Spalova, Godos, Matuszkova, Sawicka (libero) oraz Żebrowska, Owczynnikowa, Toborek.

Centrostal: Kowalkowska, Liniarska, Ciaszkiewicz, Kuligowska, Śrutowska, Goczewa, Leśniewicz (libero) oraz Ściurka, Szajek, Naczk, Wysocka.

Winiary przystąpiły do spotkania z pewnymi obawami, ponieważ przez większość tygodnia w zajęciach nie brała udziału Anna Barańska. Przygotowywano nawet zespół taktycznie na ewentualność gry bez kapitan, jednak koniec końcem Barańska wystąpiła przeciwko Centrostalowi – jak się jednak okazało, nie bez kłopotów. Początek spotkania wskazywał na dużą determinację Centrostalu. Bydgoszczanki prowadzą 2:4 i 5:7, a gdyby nie zaskakujące błędy Ewy Kowalkowskiej, która kilkakrotnie przekraczała linię, drużyna gości prowadziłaby jeszcze bardziej zdecydowanie. Skutecznie gra Kuligowska, co pozwala Centrostalowi zwiększyć prowadzenie do 6:10. Kaliszanki skutecznie kontratakują – trzy punkty zdobywa Barańska, bardzo trudną zagrywką myli rywalki Dziękiewicz i po chwili wydaje się, że Winiary odzyskały kontrolę (12:10). Nic bardziej mylnego. Podopiecznego trenera Makowskiego świetnie grają blokiem praktycznie wyłączając z gry kaliskie skrzydłowe. Bydgoszczanki prowadzą 13:17 i 15:19, a miejscowe nie mają żadnej koncepcji na zmianę biegu wydarzeń. Pojawienie się na parkiecie Moniki Naczk dodaje jeszcze więcej animuszu grze gości i zaskakująco szybko Centrostal wygrywa 16:25.

Początek drugiego seta wydaje się potwierdzać stan z pierwszej odsłony. Po serii trudnych zagrywek Kuligowskiej Centrostal prowadzi 1:6. Po chwili dochodzi do kilkuminutowej kłótni kaliskich szkoleniowców z sędziami, którzy odgwizdują błąd ustawienia w zespole Winiar. Wydaje się, że kaliszanie są absolutnie pewni swoich racji, innego zdania są jednak sędziowie. Po meczu okaże się, że to oni mieli rację. Przerwa w grze nie wybija z rytmu Centrostalu. Skutecznie atakuje Kowalkowska, blokują Goczewa oraz Liniarska, wynik brzmi 8:14 (potem 12:16), a kaliszanki nadal nie potrafią odnaleźć swojej gry. Sytuacja zaczyna się odmieniać po drugiej przerwie technicznej, gdy przy stanie 14:17 na zagrywce pojawia się Anna Barańska. Bydgoszczanki gubią się w przyjęciu – atakują Barańska, Spalova, w aut uderza Ciaszkiewicz, a na tablicy pojawia się remis 17:17. Po chwili Barańska posyła asa, bydgoszczanki jednak wyrównują na 18:18. Tutaj rozpoczyna się kolejna część dramatu, gdy w bólach na parkiecie kładzie się Barańska nękana przez skurcze. Kapitan Winiar zmuszona jest opuścić plac gry, a zastępuje ją niedoświadczona jeszcze Toborek. Brak liderki działa jednak na drużynę gospodyń mobilizująco. Po błędach Centrostalu Winiary wychodzą na prowadzenie 22:18. W ostatnich chwilach rolę profesorki przejmuje Dziękiewicz, która kończy trzy piłki dające Winiarom zwycięstwo 25:21. Dramatu dopełnia kontuzja Kuligowskiej – zawodniczka Centrostalu skacząc do bloku przy ostatniej piłce doznaje skręcenia stawu skokowego. Po dwóch partiach 1:1 – zarówno w setach, jak i kontuzjach czołowych zawodniczek.

Trzecią odsłonę dobrze zaczynają Winiary. Do gry wraca Barańska, a miejscowe prowadzą 4:1, 6:3, a po ataku Woźniakowskiej - 8:6. Jednak po błędach Żebrowskiej i Dziękiewicz przewagę uzyskują bydgoszczanki (9:10). Centrostal cały czas dobrze blokuje, a pomimo ataków Barańskiej i Spalovej, bydgoszczanki nie oddają prowadzenia do drugiej przerwy technicznej (14:16). Kaliszanki poprawiają skuteczność – punkty zdobywają Woźniakowska, Barańska i Dziękiewicz, podczas gdy rywalki przez kilka minut wzbogacają się jedynie o punkty podarowane po błędach Winiar. Na tablicy jest remis 19:19, a po nim następują kolejne błędy po obu stronach, w wyniku, których żadna ze stron nie potrafi odskoczyć rywalkom. Dzieje się tak do stanu 23:23, kiedy to o losach seta decydują środkowe - Goczewa blokując Spalovą zdobywa piłkę setową dla Centrostalu. Skutecznie kontruje Dziękiewicz, Goczewa zdobywa kolejny punkt, jednak Dziękiewicz odpowiada ponownie. Przy stanie 25:25 atakująca Kowalkowska po raz kolejny w tym meczu przekracza linię trzech metrów, a gdy po chwili Ciaszkiewicz atakuje w aut kaliszanki cieszą się prowadzeniem 2:1.

Czwartą partię dobrze rozpoczynają kaliszanki, które prowadzą 3:1. Centrostal wyrównuje na 4:4, a po dwóch nieskutecznych atakach Wożniakowskiej nawet prowadzi 7:8. Punkty zdobywa Barańska, a gdy jedna z bydgoszczanek zagrywa piłkę rzuconą kaliszanki wyrównują do stanu 12:12. W tym momencie żółtą kartką ukarany zostaje Mariusz Pieczonka, który wraz z Igorem Prielożnym w momencie błędu rywalek wydał głośny okrzyk. Wydaje się, że sędziowie zachowali się tu zbyt skrupulatnie, ponieważ był to bardziej okrzyk emocji niż znaku protestu. Faktem jest że w trakcie meczu na kaliskiej ławce trenerskiej chwilami wrzało, ale żółta kartka pokazana akurat w tym momencie absolutnie mijała się z celem. Incydent nie wybił z rytmu Winiar. Dwukrotnie atakuje Spalova, myli się Ściurka, a kaliszanki obejmują prowadzenie 16:15. Po przerwie technicznej Centrostal nie zdoła już podjąć walki. Punkty Żebrowskiej oraz Wożniakowskiej sprawiają, że wynik brzmi 22:16, a po chwili to właśnie Izabela Żebrowska kończy seta stanem 25:17, a mecz wynikiem 3:1.

Mecz był ciekawym widowiskiem, pełnym dramatów i zwrotów akcji. Kaliszanki wygrały zasłużenie, lecz na brawa zasłużyły również bydgoszczanki, które były bliskie urwania punktów liderowi z Kalisza. W Winiarach pomimo problemów zdrowotnych skutecznie zagrała Barańska, dobrze radziła sobie również Dziękiewicz. Po drugiej stronie siatki szczególnie w pierwszej części meczu dobrze prezentowała się Ewa Kowalkowska. Do momentu kontuzji skuteczną grą popisywała się Joanna Kuligowska. Winiary zdobywając trzy punkty umocniły się na fotelu lidera LSK.
Po sobotnim meczu LSK, w którym drużyna Winiar Kalisz po dramatycznym meczu pokonała zespół Centrostalu Bydgoszcz 3:1, poprosiliśmy o komentarze przedstawicieli obu ekip. Oto wypowiedzi udzielone na gorąco po meczu:

Karolina Ciaszkiewicz – Centrostal Bydgoszcz:
-Dobrze zaczęłyśmy to spotkanie. Potem mecz zrobił się bardzo dziwny i szarpany. Jest mi przykro, że przegrałyśmy ten mecz, a zespołowi z Kalisza po prostu gratuluję zwycięstwa. O naszej porażce zadecydowały niuanse, być może trochę brak szczęścia. Trudno mówić o tym na gorąco po meczu. Najlepiej jest usiąść na spokojnie, obejrzeć mecz i wyciągnąć wnioski przed kolejnym spotkaniem.

Piotr Makowski – trener Centrostalu:
-Rzuciliśmy na szalę w tym meczu wszystko, co mamy. Szkoda, że wypadła nam Joanna Kuligowska, ponieważ do momentu kontuzji grała naprawdę nieźle. Szkoda tego seta, w którym mieliśmy piłki setowe. Myślę, że kibice mogli być zadowoleni po tym spotkaniu, w szczególności kaliscy. Winiary wygrywały końcówki nie po przypadkowych akcjach, a po dobrych obronach i dobrych atakach. Kuligowska ma skręconą nogę w stawie skokowym, ale wierzymy, że szybko się pozbiera, w czym pomoże jej z pewnością nasz masażysta.

Anna Barańska – Winiary:
-Zagrałam po zapaleniu gardła. Niestety nie byłam w pełni sił i dlatego w trakcie meczu dostawałam skurczu łydek. Na szczęście nasz masażysta wiedział jak poradzić sobie z tą sytuacją i mogłam wrócić do gry.

Igor Prielożny – trener Winiar:
-Za nami ciężki mecz, ale teraz już każdy będzie ciężki. Gramy z pozycji lidera, a to wywołuje dodatkową motywację u rywalek. U nas najsłabszą formacją był atak. Reszta elementów była na dobrym poziomie. Przy dobrym przyjęciu na poziomie 82%, 38 skuteczności w ataku, to wyraźnie za mało. Z tego właśnie się wzięły emocje w meczu. Ania Barańska zmagała się w tygodniu z chorobą i temperaturą. Brała antybiotyki i prawie w ogóle nie trenowała jednak zdecydowała się zagrać i wspomóc drużynę. Cieszymy się, że Bydgoszcz zagrała dobry mecz, a my mieliśmy okazję sprawdzić nasz zespół w trudnym pojedynku. Ogólnie był to bardzo nerwowy mecz na ławkach trenerskich. Nie bardzo rozumiem, za co żółta kartkę otrzymał Mariusz (Pieczonka – przyp. redakcji). Po prostu krzyknęliśmy ‘hej’ podnosząc ręce do góry. Nie był w tym nic niesportowego.

Ewa Kowalkowska – kapitan Centrostalu Bydgoszcz:
-Nasz zespół cały czas chce walczyć o medale, więc nie ma mowy o tym, aby powstała jakaś bariera psychiczna przed meczami z zespołami pierwszej czwórki. Oczywiście przykro, że przegrywamy mecze z bezpośrednimi rywalami, ale nie spuszczamy głów, tylko chcemy dalej walczyć o jeden z krążków. Porażki stanowią podwójną motywację do pracy, oraz do dążenia do wyznaczonego celu.


AZS AWF Poznań - Pronar Zeto Astwa AZS Białystok 1:3 (23:25, 25:20, 24:26, 20:25)

Ważne trzy punkty zdobyły dzisiaj na wyjeździe białostockie siatkarki w Lidze Siatkówki Kobiet. Podopieczne trenera Mariana Kardasa pokonały 3:1 AZS AWF Poznań.

Do spotkania w Poznaniu zawodniczki Pronaru Zeto Astwy przygotowywały się na obozie w Rajgrodzie. Ćwiczyły tam pod okiem dwóch szkoleniowców: aktualnego - Mariana Kardasa oraz byłego - Czesława Tobolskiego, którego działacze zwolnili tuż przed sezonem, by teraz przywrócić do zespołu. Atmosfera w ekipie - także po ostatnich nienajlepszych występach - zrobiła się nerwowa.

Wczorajszy pojedynek był pełen błędów z jednej i drugiej strony. W pierwszym starciu do stanu 18:18 gospodynie miały przewagę. Nie zdołały odskoczyć więcej niż na dwa oczka, ale to one kontrolowały przebieg gry. Białostoczanki po raz kolejny słabo spisywały się w przyjęciu. Na szczęście w końcówce poprawiły także ten element i wygrały. Decydujący punkt w tej partii zdobyły po złym rozegraniu piłki przez Justynę Ordak.

W drugim secie wyrównana walka trwała do wyniku 14:14. Potem nasze zawodniczki powtórzyły wcześniejsze błędy i przegrały do 20.

W kolejnej odsłonie odniosły zwycięstwo znowu po zaciętej końcówce. Chociaż zapowiadało się, że będzie zdecydowanie łatwiej. Objęły już bowiem prowadzenie 18:13, aby potem stracić sześć punktów z rzędu. Na szczęście w końcówce asem serwisowym popisała się Karolina Kosek, a ważny punkt z przechodzącej piłki zdobyła Marta Pluta. Białostocka rozgrywająca, która ostatnio musiała pogodzić się z rolą rezerwowej we wczorajszym meczu wystąpiła od początku, gdyż z chorobą zmaga się Olga Palczewska. Po tym starciu białostoczanki były już pewne, że z Poznania wywiozą punkt.

Jednak apetyt miały na całą pulą. Kolejną partię rozpoczęły od prowadzenia 6:4, 10:6. Potem rywalki co prawda zbliżyły się nawet na punkt, ale białostoczanki nie pozwoliły wyrwać sobie zwycięstwa.

Składy:

AZS Poznań: Archangielska, Hramyka, Cieśla, Czerwińska, Wiśniewska, Sheluhina, Styskal (libero) oraz Ordak, Frąckowiak, Wellna

Pronar: Hendzel, Szeszko, Pluta, Skowrońska, Koczorowska, Pycia, Saad (libero) oraz Baran, Kalinowska, Kosek, Sachmacińska


Nafta Piła - Aluprof Bielsko - Biała 3:1 (25:18, 25:23, 23:25, 25:23)

Po zwycięstwie nad BKS-em pilanki są coraz bliżej zapewnienia sobie 2. miejsca po rundzie zasadniczej w LSK. W dalszych trzech meczach Nafta zagra z ekipami z dolnej części tabeli.

Pierwszy set rozpoczął się kapitalnie dla nafciarek, które objęły prowadzenie 5-0. Zawodniczki z Bielsko-Białej popełniały sporo błędów w ataku, wyrzucając piłkę w aut (Kucharska, Yaneva). Na pierwszą przerwę techniczną drużyny zeszły przy prowadzeniu pilanek 8-2. Na boisku za Rositse Yanevą pojawiła się Joanna Szczurek-Staniucha. Nafta kontrolowała spokojnie przebieg seta prowadząc 10-3, 11-6, 16-9. Zawodniczki Aluprofu popełniały wciąż sporo błędów (w całym secie zepsuły 5 zagrywek). Przy stanie 18-12 trener Jerzy Matlak przeprowadził zmianę. Za Anitę Chojnacką na boisku pojawiła się Michela Teixeira. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę trenera pilskiego klubu. Przy stanie 22-18 dla nafciarek Michela zakończyła seta trzema punktami z rzędu. Nafta zwyciężyła pierwszą partię 25-18 obejmując prowadzenie w całym meczu.

W drugiej odsłonie spotkania pilanki ponownie jak w secie pierwszym zaczęły od mocnego uderzenia, obejmując prowadzenie 4-1. Trzypunktowe prowadzenie zawodniczek z Piły utrzymało się także do pierwszej przerwy technicznej (8-5). Aluprof zaczął odrabiać straty, głównie za sprawą dobrze dysponowanych Katarzyny Jaszewskiej oraz Anny Podolec (9-9). Wyrównana walka toczyła się jeszcze w kolejnych akcjach, 10-10, 14-14. Pilanki zdołały jednak uzyskać niewielką przewagę 19-17 a po ataku bardzo dobrze spisującej się w końcówce drugiej partii Anity Chojnackiej 20-18. Wówczas o czas dla swojego zespołu poprosił trener Wiktor Krebok. Przerwa dla siatkarek z Bielska nie podziałała mobilizująco. Serią Aluprof tracił punkty 22-18, 24-18. Wydawało się iż set zakończy się bezproblemowym zwycięstwem pilanek, jednak atak Anny Podolec oraz zagrywka Katarzyny Jaszewskiej, z którą pilanki nie mogły sobie poradzić w przyjęciu doprowadziły do stanu 24-21. Wówczas o pierwszy czas poprosił zdenerwowany trener nafciarek - Jerzy Matlak. Po przerwie dwukrotnie zablokowana została bardzo dobrze dotąd grająca Michela Teixeira i na tablicy wyników widniał wynik 24-23. Zdenerwowanie trenera Matlaka osiągnęło zenitu, który po raz drugi poprosił o przerwę dla swojego zespołu - aby ustawić jedną akcję. Drugą partię zakończyła Agnieszka Kosmatka 25-23 i prowadzenie Nafty w całym spotkaniu 2:0.

W trzecim secie od samego początku trener Wiktor Krebok desygnował na boisko Turczynkę – Fatme Sipahioglu, która zastąpiła w wyjściowym ustawieniu Edytę Kucharską. Bielszczanki rozpoczęły od prowadzenia 2-0, 6-3. Na pierwszą przerwę techniczną z prowadzeniem schodziły jednak siatkarki z Piły 8-7 (za sprawą dwóch błędów dotknięcia siatki, kolejno przez Jaszewską oraz Studzienną). Walka toczyła się „punkt za punkt” 11-11, 14-14, 16-16, 20-20. Po stronie pilanek ponownie wiele ataków kończyła Anita Chojnacka, w zespole Aluprofu natomiast Anna Podolec. W końcówce seta na prowadzenie wyszły siatkarki z Bielska 22-20 (po dwukrotnym z rzędu zablokowaniu Micheli Teixeiry). Przewagę Aluprofu powiększyła jeszcze Anna Podolec - atakując z przechodzącej piłki, 23-20. Pilanki zdołały jednak doprowadzić jeszcze do remisu 23-23. Wówczas dla uspokojenia sytuacji trener Krebok poprosił o przerwę. Atak Anny Podolec oraz atak w siatkę Agnieszki Kosmatki, która miała za nisko wystawioną piłkę na „druga linię” od Katarzyny Skorupy zakończył set. Aluprof Bielsko-Biała zwyciężył w trzeciej partii 25-23. W meczu 2:1.

W secie czwartym zaczęło się „remisowo” 4-4. Pierwsza przerwa techniczna „padła łupem” siatkarek z nad Gwdy, które prowadziły 8-6 (po dwóch atakach Beaty Strządały). Pilskie siatkarki powiększały przewagę 11-7, 12-8. Od stanu 15-12 na zagrywce pojawiła się Joanna Studzienna, która umiejętnie posyłała piłki a pilanki nie mogły sobie poradzić z przyjęciem, 15-14. Bardzo dobre akcje Iriny Starzyńskiej (atak oraz blok na Podolec) spowodowały, iż nafciarki prowadziły 20-16. Prowadzenie miejscowych utrzymywało się 21-18, 23-21. Końcówka seta ponownie „gorąca” jak w poprzedniej partii lecz tym razem lepsze okazały się minimalnie pilanki, pokonując Aluprof Bielsko-Biała 25-23 i w całym meczu 3:1.

Spotkanie chaotyczne, sporo błędów obu ekip, szczególnie Aluprofu (błędy w zagrywce, dotknięcia siatki, autowe ataki). Najlepiej punktujące w zespole z Bielska-białej były Anna Podolec (16) oraz Katarzyna Jaszewska (13). W zespole Nafty zdobycze punktowe rozkładały się „równo”: Agnieszka Kosmatka 12 pkt., Beata Strządała (w secie czwartym 7 pkt), Michela Teixeira, Irina Starzyńska po 11. Podobać się mogła także Anita Chojnacka (8), która w decydujących momentach „nie odstawiała ręki”.

Składy drużyn:

Nafta: Skorupa, Starzyńska, Bednarek, Chojnacka, Strządała, Kosmatka, Kuehn (libero) oraz Michela, Wysocka.

Aluprof: Smak, Studzienna, Kucharska, Yankova-Janeva, Jaszewska, Podolec, Wojtowicz-Barszcz (libero) oraz Staniucha, Sipahioglu, Sadurek.


Muszynianka Muszyna - Dialog Gwardia Wrocław 3:2
(20:25, 23:25, 25:23, 25:18, 15:11)

Dopiero dzisiaj dobiegła do końca 15. kolejka LSK. Ciężkich pięciu setów potrzebowały siatkarki Muszynianki Muszyna, aby odnieść zwycięstwo w meczu przeciwko Gwardii Wrocław.

Muszynianka ma już pewne piąte miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej, praktycznie żadnych szans na awans ani na spadek, więc w play-off zagra przeciw BKS Bielsko-Biała. Będzie więc powtórka z zeszłego roku, jeśli idzie o pierwszego rywala. Czy jednak zespół stać na - jak rok temu - efektowny marsz po mistrzostwo Polski? Trudne pytanie, bo dziewczęta z Muszyny grają w kratkę.

Poniedziałkowy mecz Muszynianka rozpoczęła bez Doroty Pykosz (kontuzja kolana) i Marleny Mieszały (po urazie łokcia jeszcze nie jest w pełni sił), dodajmy - rozpoczęła źle. Dwa pierwsze sety to fatalna gra zespołu w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła - złe przyjęcie, zły atak, brak pomysłu na ciekawsze rozegranie akcji. Zanosiło się na 0:3.

Tymczasem w trzecim secie nastąpiło przełamanie, a dokonała tego Natalia Bamber, była zawodniczka Gwardii. Z zespołu wrocławskiego jakby uszło powietrze, muszynianki już panowały na parkiecie, czwartego seta wygrały pewnie do 18. W tie-breaku zaczęły znakomicie od 5:0, potem było 8:3. To wysokie prowadzenie nazbyt rozluźniło Muszyniankę, wrocławianki zaczęły odrabiać dystans (13:11). Końcówka znów należała do Bamber, która zdobyła dwa decydujące punkty.


Może dziewczęta zmobilizował Karol Bielecki, srebrny medalista MŚ w piłce ręcznej, który pojawił się na trybunach? Ponoć przyjechał do jednej z ładniejszych muszynianek.

Składy:

Muszynianka: Szydełko, Sieradzan, Rybaczewska, Sisković, Bamber, Cvetanowa, Banecka (l) oraz Soja, Cabajewska, Lipicer

Gwardia: Rojkowa, Mroczkowska, Skudlarek, Koprowska, Haładyn, Gomułka, Krzos (l) oraz Lubera, Barańska, Jagiełło, Wiśniewska

źródło: www.siatka.org