„Matka”
Tu dzień każdy samotnością przesypuje się bławatkami rozkwitłe niebo przyzywa
Nadzieją przytulony do Matki Najświętszej nie odejdziesz samotny
Ona nie zawiedzie
„ Ktoś czeka”
W rozmowie z wiatrem błyskawice sieją słowa nieuczesane udawaj że to szept słonecznej fali
za chwilę wtuli się w ciszę
Wejdź do budki telefonicznej ktoś czeka
„Stół”
Na stole rodzinnym nakrytym serwetą pamięci samotne oczy
Kiedyś było ich wiele pełen zgody i łaski stół nie miał sekretów za nim była matka najbliższy szczegół nie uszedł jej uwagi
Kiedy opuszczaliśmy go płakało serce matki matki są po to by cieszyć się cierpieć i płakać po kątach i żyć samotnie
Stół
oczekuje domowników teraz gości póki gratem stanie się zbędnym
„Zima”
Zima mrozem skrzypi wstrząsa płucami jak płachtą pędzi przez ciało zdrętwiałe
Wbrew pozorom gromadzę się w sobie
Pod przymkniętą powieką światełko to życie w kłębek zwinięte opiera się wichrom
Choć do góry nogami a jednak Życie
„Sen”
Pod powieką nocy sen maluje spokojem i barwą rozjaśnia wciąga w rajskie ogrody
Stojąc przed bramą zwlekasz oby jak najdłużej pozostać
„Starość”
Starość nie zna łaski
Wchodzi w ubożuchny świt nienawiścią pogardą
Jak dowieść że kamienie też wzruszają