AZS-AWF Poznań - Gedania Gdańsk   1-3 (-22, 18, -23, -21)

Składy:

AWF Poznań: Shelukhina, Frąckowiak, Ordak, Wiśniewska, Wellna, Czerwińska, Styskal (L) oraz Archangielska, Hramyka, Żalińska.
Gedania Gdańsk: Ślusarz, Szczygielska, Tomsia, Kuczyńska, Niemczyk, Nuszel, Siwka (l) Gorszyniecka, Sołodkowicz, Kruk.

Nie do pozazdroszczenia staje się sytuacja zamykających tabelę LSK poznańskich akademiczek. Ciekawe, gdzie chcą szukać potrzebnych do utrzymania się punktów, skoro u siebie ulegają beniaminkowi 1:3.
Pierwszy set rozpoczął się wyrównaną grą punkt za punkt do stanu 2:2, po czym błąd przyjęcia zagrywki Karoliny Wiśniewskiej z Poznania przez gdańszczanki, a także atak Katarzyna Wellny dał gospodyniom dwupunktowe prowadzenie. Do niego dołożyła się jeszcze Julia Shelukhina, która posyłając asa serwisowego sprowadziła akademiczki na pierwszą przerwę techniczną przy prowadzeniu 8:5. Prowadzenie szybko zniknęło m.in. po błędzie przyjęcia zagrywki Bereniki Tomsi (8:8). Wyrównana gra toczyła się do stanu 13:13, po którym przyjezdne odskoczyły na trzy punkty, gdy Małgorzata Niemczyk zaatakowała z drugiej linii, Anna Sołodkowicz przebiła się przez blok rywalek, a w siatkę zaatakowała poznanianka. Gedanistki wykorzystywały kontry i powiększyły swoją przewagę do pięciu punktów (15:20). Wtedy swój pościg zaczęły gospodynie i po atakach Marty Czerwińskiej oraz wykorzystaniu przez Shelukhinę przechodzącej piłki, remis wisiał już w powietrzu (20:21). W końcówce więcej szczęścia miały jednak gdańszczanki – najpierw zagrywka autowa Czerwińskiej, potem podwójne odbicie w poznańskim zespole zakończyły set 22:25.

W drugim secie walka punkt za punkt trwała znacznie dłużej, bo aż do stanu 11:11 po którym poznanianki odskoczyły na dwa oczka. As serwisowy Bereniki Tomsi doprowadził do remisu 14:14, ale w tym momencie podopieczne trenera Wojciecha Lalka wykorzystując kontry, grając środkiem odskoczyły tym razem na cztery punkty (18:14). W końcówce seta skutecznie zagrywała Wiśniewska odrzucając rywalki od siatki. Ona także zakończyła odsłonę powodując zagrywką błąd przyjęcia w gdańskiej drużynie – 25:18.

Bardzo dobrze rozpoczęły trzeciego seta gdańszczanki. Prowadzenie 2:9, jednak je uśpiło. Zaczęły popełniać błędy, a poznański zespół jakby się obudził. Irina Archangielska posyłała piłki to na środek to na skrzydła, sama także zdobyła punkt „kiwką”. W efekcie z ośmiu punktów przewagi gedanistek nic nie zostało przy stanie 17:17, a po asie serwisowym Czerwińskiej to poznanianki wysunęły się na jednopunktowe prowadzenie. Było to jednak za mało. W momencie gdy dotknęły siatki, a chwilę później była akademiczka Ewa Ślusarz zagrała asa, to przyjezdne prowadziły już 21:23, i z tą przewagą dotrwały do końca. (23:25).

Po dość chaotycznym początku w czwartym secie gospodynie spotkania wyszły na prowadzenie 3:1, które blokując skutecznie zwiększały. Kolejny punkt na koncie zapisała Irina Archangielska oddając za darmo piłkę, do której żadna z gdańszczanek się nie ruszyła. Uzyskane w ten sposób siedmiopunktowe prowadzenie 12:5 pozwalało już na swobodniejszą grę. Ale chyba poznanianki za szybko pobiegły myślami do tie-breaka. Na drugą przerwę techniczną po obiciu bloku przez Katarzynę Wellnę akademiczki schodziły prowadząc 16:10, ale już chwilę później na zagrywce stanęła Ewa Ślusarz. Znając doskonale poznańską halę rozrzuciła poznanianki na boisku ułatwiając kontry swoim koleżankom. Z prowadzenia gospodyń nie zostało nic, bowiem rozgrywająca Gedanii z pola zagrywki zeszła dopiero, gdy jej zespół prowadził 19:22. Nie były to asy serwisowe, ale utracona przewaga wyraźnie podłamała poznanianki, które już się nie podniosły i do tie-breaka nie doszło – 21:25.
Po meczu powiedzieli:
Leszek Milewski (trener Gedanii): - Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudne spotkanie, w którym oba zespoły grają o życie. Bardzo dużo błędów w tym spotkaniu popełnił zarówno jeden, jak i drugi zespół, tymi błędami można byłoby obdzielić kilka meczy. Cieszy mnie zwycięstwo w końcówce czwartego seta, którego wygraliśmy dzięki opanowaniu nerwów. Duże słowa uznania należą się też naszym kibicom, którzy przyjechali aby nas wesprzeć w tych trudnych chwilach.
Wojciech Lalek (trener AZS AWF): - Trudno po takim meczu powiedzieć coś mądrego. W dniu dzisiejszym popełniliśmy bardzo dużo błędów, jednak w przeciwieństwie do zespołu z Gdańska my popełniamy te błędy już w kolejnym spotkaniu, tak samo graliśmy dwa tygodnie temu i tydzień temu. Próbowaliśmy już zmian w treningach, jednak nie przyniosło to efektu. Martwi mnie to i musimy już gorączkowo pomyśleć o tym jak zmienić naszą postawę na boisku. Sytuacja klubu jest bardzo dobra, jednak ten zespół nie jest tak mocny jak w zeszłym sezonie. Będziemy się starać o wzmocnienie w przerwie między rozgrywkami. Jednak jest jeszcze trochę za wcześnie na jakieś konkrety.


Gwardia Wrocław - Winiary Kalisz 1-3 (-14, 22, -19, -16)

Składy:
Dialog Gwardia Wrocław: Mroczkowska, Szkudlarek, Haładyn, Gomułka, B. Barańska, Rojkova, Krzos (L) oraz Lubera, Jagiełło, Koprowska.
Winiary Kalisz: A. Barańska, Woźniakowska, Spalona, Dziękiewicz, Godos, Żebrowska, Sawicka (L) oraz Toborek.

Rutynowane kaliskie Winiary okazały się zbyt wymagającym rywalem dla najmłodszej drużyny w LSK. Tylko w drugim secie wrocławianki nawiązały walkę, przegrywając spotkanie 1:3.
Drugi set to bardzo skuteczna gra Dialogu Gwardia Wrocław, ale w pozostałych partiach górą były kaliszanki. Anna Barańska została wyróżniona przez sponsora nagród w meczu - firmę Promisoft. Dialog po tym spotkaniu pozostał na 6.miejscu w tabeli LSK.
Nie udało się zdobyć punktu w meczu z liderem LSK, choć siatkarki Rafała Błaszczyka wychodziły "ze skóry", aby tego dokonać. Zablokowana wielokrotnie Anna Barańska, niestety odrabiała te straty z nawiązką w zagrywce, a wrocławski zespół przede wszystkim przegrał rywalizację w działaniach zagrywka-przyjęcie.

- Broniliśmy dziś dużo piłek, ale nie mogliśmy później z tego skorzystać w kontrze, brakowało nam zdecydowanego ataku. Poza tym jeśli różnica punktowa w takich działaniach w grze jak zagrywka - przyjęcie jest zbyt duża na naszą niekorzyść, to trudno z liderem LSK wygrać choć punkt - powiedział Rafał Błaszczyk trener Dialogu Gwardii Wrocław.

Dialog Gwardia mimo tej porażki zachował 6. miejsce w LSK, za tydzień znów bardzo trudny rywal Centrostal Focus Park Bydgoszcz.


AZS Białystok - Nafta Piła 1-3 (20, -22, -22, - 18)

Składy:
Pronar: Pluta, Hendzel, Szeszko, Skowrońska, Pycia, Koczorowska, Saad (libero) oraz Palczewska, Kalinowska, Kosek, Sachmacińska
Nafta: Skorupa, Strządała, Teixeira, Kosmatka, Wysocka, Starzyńska, Kuehn (libero) oraz Bednarek, Chojnacka

W  spotkaniu ósmej kolejki Ligi Siatkówki Kobiet siatkarki Nafty Piła pokonały na wyjeździe AZS Białystok 3:1.

Siatkarki Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok nie sprawiły swoim kibicom niespodzanki. W sobotnim pojedynku podopieczne Mariana Kardasa musiały uznać wyższość wicemistrzyń Polski – Nafty Piła. Białostoczanki po raz kolejny udowodniły, że drzemie w nich duży potencjał, ale dobrą grę przeplatały ze słabszymi momentami.

Akademiczki bardzo dobrze rozpoczęły mecz. Po pięciu punktach zdobytych z rzędu prowadziły 5:1. Zawodniczki z Piły nie radziły sobie z atakami. Białostoczanki grały skutecznie i dzięki temu ich przewaga utrzymywała się na bezpiecznym poziomie. Na minus drużyny Mariana Kardasa należy zaliczyć jedynie dwa błędy w komunikacji, po których wydawałoby się łatwa piłka wpadała w boisko. Przy stanie 11:6 dla AZS-u trener Nafty Jerzy Matlak wykorzystał drugą przerwę na żądanie. Po niej zespół przyjezdnych zdobył trzy punkty z rzędu (11:9), ale nie za sprawą swojej olśniewającej gry, tylko z powodu błędów gospodyń. Kiedy białostoczanki wróciły do gry na swoim poziomie znowu zaczęły powiększać przewagę. Dobrze grały Sylwia Pycia i Elena Hendzel, które punktowały zarówno po atakach jak i wspólnie ustawionym bloku. Przewaga akademiczek cały czas wynosiła 3-4 punkty. Kiedy po dość szczęśliwej kiwce z drugiej piłki Marty Pluty na tablicy pojawił się rezultat 21:16 kibice w hali uwierzyli, że tego seta ich pupilki nie przegrają. Chwilę później trzy punkty z rzędu zdobyły zawodniczki z Piły i zdenerwowany Marian Kardas poprosił o przerwę. Białostoczanki w końcówce seta miały problemy z przyjęciem serwisu. Jednak w końcówce udało się im wyeliminować ten problem i akademiczki łatwo zdobywały kolejne punkty. Ostatecznie set zakończył się wynikiem 25:20. W ostatniej akcji pilanki zaatakowały w aut. W przekroju całej partii AZS dominował na boisku i na tle słabo dysponowanego rywala gra gospodyń mogła się podobać.

Drugi set rozpoczął się podobnie do poprzedniej partii. Białostoczanki szybko odskoczyły na dwa punkty. Skutecznymi atakami popisywały się : Joanna Szeszko, Elżbieta Skowrońska i Elena Hendzel. Niestety dwa błędy Marty Pluty – najpierw złe rozegranie, a następnie nieudana kiwka i na tablicy wyników pojawił się remis po 4. Kiedy po krótkim okresie wyrównanej gry siatkarki Pronaru zdobyły 3 punkty w jednym ustawieniu wyglądało na to, że to one zaczną dominować na boisku. Na nieszczęście licznie zgromadzonej publiczności ten scenariusz się nie sprawdził. Z każdą minuta pilanki grały coraz lepiej, z kolei zawodniczki AZS-u z upływem czasu traciły pewność siebie. Kibice znowu byli świadkami nieporozumienia w rozegraniu, tym razem intencji Marty Pluty nie zrozumiała Sylwia Pycia. Błędy w przyjęciu zdarzały się nawet libero gospodarzy Magdalenie Saad. Przy stanie 10:11 drużyna gości objęła dopiero drugie prowadzenie w tym meczu (pierwsze miało miejsce przy stanie 1:0 w pierwszej partii). Białostoczanki zaczęły popełniać coraz więcej błędów i przewaga Nafty szybko urosła do pięciu oczek. Przy stanie 13:18 trener AZS-u poprosił o przerwę. Po niej gospodynie zmniejszyły starty do dwóch punktów. Siatkarki Pronaru wykorzystały dwa błędy Strządały (atak w aut i złe minięcie bloku) i trener Matlak musiał wziąć czas. Po zablokowanym ataku Hendzel i skutecznej kontrze, po nieudanym ataku Pyci pilanki ponownie odskoczyły na cztery punkty (18:22). Siatkarki Pronaru nie dały jednak za wygraną. Najpierw Skowrońska skończyła trudną piłkę po dolnej wystawie. W kolejnej akcji w ataku pomyliła się Kosmatka. Następnie Michela Teixeira została zablokowana przez blok Koczorowska – Hendzel i na tablicy wyników było już 21:22. Jednak to wszystko na co było stać w tej partii zawodniczki z Białegostoku. W decydującym momencie Hendzel zaatakowała nieskutecznie i Nafta miała trzy piłki setowe. Pierwszą zmarnowała Kosmatka atakując w pół siatki. Jednak przy drugiej po bloku AZS-u piłka wyszła w aut i pilanki wygrała tę partię do 22.

Trzeci set źle rozpoczął się dla gospodyń. Białostoczanki nie potrafiły przeprowadzić skutecznego ataku. Po zablokowaniu Dominiki Koczorowskiej przy stanie 3:7 Marian Kardas zdecydował się na pierwszą zmianę. Na rozegraniu Martę Plutę zastąpiła Olga Palczewska. Ta zmiana nie odmienił przebiegu gry. Kiedy po raz kolejny zablokowana została Koczorowska trener AZS-u zdecydował się wprowadzić za nią Katarzynę Kalinowską. Po zablokowanym ataku Szeszko na tablicy wyników było już 4:10 i zaczęło zanosić się na pogrom. Wtedy zespół gości udowodnł, że w sobotę też nie był dobrze dysponowany i przytrafił się mu długi przestój. Cztery błędy z rzędu Nafty - Teixeira zaserwowała w aut, Bednarek dotknęła siatki, Kosmatka zaatakowała w taśmę – i przewaga gości stopniała w oczach. Po udanych atakach Pyci i Skowrońskiej na tablicy wyników było już 10:11. W następnej akcji Szeszko została zablokowana i gospodyniom nie udało się odrobić strat. W połowie trzeciego seta białostoczanki nieźle radziły sobie w ataku. Po dwa punkty zdobyły Skowrońska i Hendzel i po dwóch błędach Nafty – Bednarek zaatakowała w aut i Teixeira w taśmę to AZS na drugą przerwę techniczną schodził z jednopunktową zaliczka. Do stanu po 19 trwała walka punkt za punkt. W końcówce więcej błędów popełniły gospodynie. Złe przyjęcie serwisu Saad i nieudana obrona Szeszko spowodowały, że Nafta objęła trzypunktową przewag (23:20), której nie oddała do końca partii. Set zakończyła Bednarek po skutecznym ataku (25:22).

Czwartej partii białostoczanki nie będą dobrze wspominać. Po złym początku białostoczanki przegrywały już 2:7. W tej części gry ataku nie potrafiły udanie zakończyć Kalinowska, Skowrońska, ani wprowadzona w końcówce trzeciego seta za Szeszko Karolina Kosek. Przy stanie 2:7 trener Kardas postanowił dokonać powrotnej zmiany Szeszko za Kosek. Kapitan AZS-u dobrze wprowadziła się do gry i to głównie dzięki jej trzem skutecznym atakom siatkarki Pronaru zdołały zmniejszyć stratę z początku seta do jednego punktu (8:9). Podopiecznym Kardasa starczyło sił i umiejętności jedynie do stanu 9:10. Od tego momentu zespół AZS został praktycznie rozbity. Zła gra AZS-u – autowe ataki Skowrońskiej, Hendzel i Justyny Sachmacińskiej oraz błędy w przyjęciu spowodowały, że Nafta bardzo szybko wypracowała sobie bezpieczną przewagę. Białostockim siatkarkom w tej części meczu zupełnie nic nie wychodziło. Pronar tracił seriami punkty. Kiedy na tablicy był wynik 23:11 dla Nafty nikt nie wierzył, że białostoczanki mogą odmienić losy tego spotkania. Akademiczki w końcówce, za sprawą dużej ilości błędów wyraźnie rozluźnionych rywalek, próbowały zmienić niekorzystny wynik. Ich pogoń była zdecydowanie spóźniona. AZS-owi udało się po obronie czterech meczboli jedynie zmniejszyć rozmiary porażki. Ostatecznie Nafta wygrała tego seta do 18.

W przekroju całego meczu obie drużyny przeplatały momenty dobrej gry ze słabszymi okresami. Nafta tych drugich miała zdecydowanie mniej i dlatego zasłużenie wygrała za trzy punkty. Akademiczki nadal zawodzą swoich kibiców. Półtora seta dobrej gry to zdecydowanie za mało na zdobywanie punktów, co już potwierdziły porażki po 1:3 z Centrostalem, Energą i Muszynianką. W sobotę zawiodły zawodniczki rezerwowe. Żadna z nich nie potrafiła dać zmiany na tyle dobrej, aby odmieniła losy spotkania. Także poniżej oczekiwań kibiców spisują się podstawowe przyjmujące AZS-u Joanna Szeszko i Elżbieta Skowrońska. Nafta nie pokazała w sobotę wielkiej siatkówki, ale na zespół z Białegostoku wystarczył to w zupełności. Spadek Pronar-u na dziewiąte miejsce w tabeli wprawił kibiców w minorowe nastroje. W następnej kolejce o niespodziankę będzie zdecydowanie trudniej, bo białostoczanki jadę do lidera rozgrywek Winiar Kalisz.

Po meczu powiedzieli:

Jerzy Matlak (trener Nafty Piła): Nie oceniam gry przeciwników. Mam na głowie swój zespół. Dzisiaj grał on źle. Dobrą grę zaprezentował dopiero w czwartej partii z wyjątkiem ostatnich piłek, które były nieporozumieniem. Uważam, że gra co dwa, trzy dni jest możliwa, ale musimy nauczyć się odpowiedniej koncentracji. Dzisiaj była ona zaburzona. Nie był to dobry mecz.

Marian Kardas (trener Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok): Tradycyjnie zaczęliśmy dobrze. Nie potrafiliśmy jednak tego utrzymać do końca. Byliśmy dla Nafty wyrównanym przeciwnikiem do czwartego seta. W czwartym secie nie potrafiliśmy nic zrobić, dobrze, że obyło się bez pogromu. W drugim i trzecim secie za dużo punktów oddaliśmy bez walki. Piła jedynie przebijała piłkę na nasza stronę, a my nie umieliśmy nic z tym zrobić. Brak koncentracji, proste błędy i przez to przegraliśmy mecz.


Stal Mielec - Muszynianka Muszyna  0-3 (-22, -18, -23)

Składy zespołów:
Stal Mielec: Olczyk, Dązbłaż, Kobiela, Pylypyuk, Łukaszewska, Skorupa, Ząbek (libero) oraz A. Wilk, Wrzesińska, Turbak
Muszynianka: Pykosz, Mieszała, Cabajewska, Rybaczewska, Lipicer-Samec, Bamber, Banecka (libero) oraz Szydełko

Spisujące się dobrze w ostatnich meczach siatkarki Stali Mielec, tym razem poległy na własnym parkiecie. Broniące mistrzowskiego tytułu zawodniczki Muszynianki-Fakro, nie dały im ugrać nawet jednego seta.
Trenerzy już na samym początku spotkania zaskoczyli publiczność zgromadzoną w mieleckiej hali desygnując na parkiet inne niż dotychczasowe wyjściowe szóstki. W ekipie Stali Mielec w pierwszym składzie pojawiła się kapitan zespołu Magdalena Kobiela, która zajęła miejsce Agaty Wilk. Drugą niespodzianką w drużynie gospodyń było pojawienie się w wyjściowym składzie Zoriany Pilipiuk, która zastąpiła Martę Wrzesińską. W drużynie przyjezdnych w porównaniu z wtorkowym meczem z RC Cannes nastąpiła tylko jedna zmiana. Miejsce na ławce rezerwowych zajęła Dominika Sieradzan, która została zmieniona przez byłą zawodniczkę pilskiej Nafty Tinę Lipicer-Samec.

Mecz rozpoczęły zawodniczki z Muszyny, a konkretnie była zawodniczka mieleckiej Stali Ewa Cabajewska. Pierwszy punkt dla przyjezdnych zdobyła Dorota Pykosz, która postawiła skuteczny blok na najlepszej do tej pory zawodniczce Stali Marcie Łukaszewskiej. Trzy kolejne piłki, do stanu 2:2 to wyrównana walka, lecz później ku rozpaczy mieleckich kibiców „Mineralne” wyraźnie weszły we właściwy rytm gry i zaczęły grać skuteczniej niż w początkowej fazie seta. Pierwsza przerwa techniczna nastąpiła przy stanie 3:8 dla przyjezdnych, które w tym momencie już całkowicie kontrolowały sytuację na boisku. Przewaga zawodniczek z Muszyny cały czas oscylowała w granicach 5-6 punktów (4:9, 5:11), jedynie chwilami powiększała się do siedmiu „oczek” (6:13, 7:14). Atak drużyny Mistrzyń Polski spoczywał głównie na reprezentantce kraju Natalii Bamber, która bardzo dobrze spisywała się w atakach z drugiej linii. Set ostatecznie zakończył się zwycięstwem „Mineralnych” 25:22.

Pierwszy punkt w drugim secie podobnie jak w pierwszym zdobyła Dorota Pykosz. W kolejnych dwóch akcjach nie popisała się mielecka środkowa Ewelina Dązbłaż, która najpierw została zablokowana przez Pykosz i Lipicer-Samec, a następnie w ataku wybiła piłkę poza pole gry. Złą passę gospodyń przerwała Agata Wilk zdobywając pierwszy punkt dla swojego zespołu w drugim secie. Mielczanki szybko odrobiły straty, a nawet objęły pierwsze w meczu prowadzenie 6:5 po ataku Zoriany Pilipiuk. Jednak prowadzenie gospodyń nie trwało długo, gdyż na pierwsza przerwę techniczną (7:8) zwycięsko schodziły znów siatkarki z Muszyny. Do stanu 10:10 trwała dość wyrównana walka punkt za punkt, jednak w późniejszej fazie meczu przyjezdne znów zaczęły dominować. Przy stanie 12:14 trener mielczanek Jacek Wiśniewski próbował ratować sytuację wprowadzając na boisko Magdalenę Kobielę, która zmieniła Agatę Wilk. Była to zmiana typowo zadaniowa, mająca na celu podwyższenie bloku. Jednak manewr mieleckiego szkoleniowca nie przyniósł oczekiwanego rezultatu, gdyż „Stalówki” straciły dwa kolejne punkty. Obraz gry po drugiej przerwie technicznej (14:16) praktycznie się nie zmienił. „Mineralne” ciągle utrzymywały wysokie prowadzenie, które znalazło również odzwierciedlenie w końcowym rezultacie drugiej odsłony meczu.

Przyjezdne fantastycznie rozpoczęły trzecią partię meczu. Mielczanki nim się obejrzały przegrywały już 0:4. Dużą zasługę tej dobrej passy przyjezdnych ma rozgrywająca Ewa Cabajewska, która w tym etapie gry przebywała w polu zagrywki. Jednak chwilę później mielczanki zaczęły zdobywać punkty. Po dobrym ataku Łukaszewskiej, błędzie w rozegraniu Cabajewskiej oraz asie serwisowym Pilipiuk Stal zmniejszyła przewagę swoich rywalek do jednego punktu (3:4). Jednak przyjezdne znów „wrzuciły drugi bieg” i powiększyły swoją przewagę do czterech punktów (4:8). Kolejne akcje niczym nie różniły się od swoich poprzedniczek. Nie było w nich żadnej widowiskowości, której w sobotnim meczu brakowało najbardziej. Podobać mogło się jedynie kilka obron zawodniczek obu zespołów. Podopieczne Bogdana Serwińskiego ciągle podwyższały swoją i tak już wielką przewagę. Szczególnie dobrze spisywały się Natalia Bamber i Dorota Pykosz. Jednak ta druga nie ustrzegła się rażącego błędu w polu zagrywki, gdy przy stanie 10:17 zaserwowała… pod siatką. Od tego właśnie momentu mielczanki zaczęły odrabiać straty zdobywając pięć punktów z rzędu (15:17). Jednak przyjezdne kolejny raz okazały się zespołem bardziej doświadczonym i zdołały powiększyć swoją przewagę (15:20). Po autowym ataku Marty Łukaszewskiej na tablicy wyników pojawił się wynik 21:24. W tym momencie kibice zaczęli już opuszczać halę, lecz mielczanki nie zamierzały składać broni. Po dobrym ataku Łukaszewskiej i bloku na Bamber „Stalówki” zdołały doprowadzić do stanu 23:24, lecz w kolejnej akcji lepsze okazały się przyjezdne, które po udanym ataku Pykosz wygrały trzecią partię 23:25.

Mecz stojący na bardzo przeciętnym poziomie praktycznie nie przyniósł żadnych emocji. Na pochwałę z całą pewnością zasłużyli kibice obu drużyn, którzy urozmaicili całe spotkanie swoim głośnym dopingiem.
Wypowiedzi tenerów po meczu:
Bogdan Serwiński (trener Muszynianki) - Zespół miał przywieźć trzy punkty i trzy punkty przywiózł. Na pewno nie było to piękne widowisko. Poziom nie był zbyt wysoki, jak na ekstraklasę. Jesteśmy zadowoleni.

Jacek Wiśniewski (trener Stali) - Ten mecz pokazał jaka dzieli nas różnica z czołówką. Nie wytrzymywaliśmy w najważniejszych momentach, kiedy można było wygrać set popełniliśmy masę własnych błędów. To błąd wystawy, to za chwilę atak w siatkę, atak w aut, to jakieś nieporozumienie w obronie. To jest właśnie ta różnica, jaka dzieli te zespoły, które walczą w dolnej części tabeli, z zespołami, które walczą o medale. Taka konfrontacja wiele nam dała. Wiemy nad czym pracować oraz co poprawiać żeby być perfekcyjnym i by można było powalczyć, wygrywać sety, a później może i mecze.


BKS Aluprof Bielsko-Biała - Centrostal Focus Park Bydgoszcz 3:1 (-21, 19, 20, 18)

SKŁADY:
BKS: Smak, Podolec, Staniucha, Kucharska, Jaszewska, Studzienna oraz Wojtowicz (libero), Yaneva, Maj.
Centrostal: Kowalkowska, Ciaszkiewicz, Kuligowska, Naczk, Goczewa, Srutowska oraz Lesniewicz (libero),Ściurka, Liniarska, Szajek, Łunkiewicz

Siatkarki BKS Aluprof Bielsko-Biała po czterosetowym pojedynku pokonały Centrostal Focus Park Bydgoszcz. Był to pierwszy mecz bielszczanek pod wodzą nowego trenera Wiktora Kreboka. Zwycięstwo nad zespołem z Bydgoszczy przerwało złą passę stalówek, które przegrały ostatnie cztery spotkania z rzędu.
 Trener Wiktor Krebok udanie rozpoczął swoją pracę z BKS Aluprof Bielsko - Biała.
W debiucie jego nowe podopieczne zasłużenie pokonały 3:1 Centrostal  Focus Park Bydgoszcz.
Pierwszy set rozpoczął się od znacznej przewagi zespołu z Bielska (5:0). Skuteczne ataki Anny Podolec i Joanny Staniuchy sprawiły, iż bielszczanki schodziły na pierwszą przerwę techniczną z trzypunktowym prowadzeniem 8:5. Lecz po błędach gospodyń i atakach Ciaszkiewicz i Kowalkowskiej przyjezdne objęły pierwsze w meczu prowadzenie przy stanie 8:9 i szybko odskoczyły miejscowym na kilka punktów (12:15). Po dobrym bloku w bielskiej ekipie, jak i atakach Studziennej, BKS zdołał odrobić straty (16:15). Ale w końcówka tego seta okazała się lepsza dla bydgoszczanek, które dobrą zagrywką i skończonymi atakami ponownie odskoczyły na dwa punkty bielszczankom (21-23). Pierwsza partia spotkania zakończyła się ostatecznie wynikiem dla 21:25 dla Bydgoszczy.

Druga odsłona spotkania rozpoczęła się od przewagi przyjezdnych (3:6). Dobra gra w ataku i bloku wyróżniającej się w całym meczu Studziennej pozwoliła bielskim siatkarkom zrównać się punktami (8:8). Druga przerwa techniczna w tej części spotkania zakończyła się wynikiem 16:14 dla BKS-u. Końcówka tego seta należała do bielszczanek, który zakończył się zwycięstwem ekipy ze stolicy Podbeskidzia 25:19.

Choć początek trzeciego seta to wspólna wymiana ciosów po obu stronach siatki, jednak to drużyna z Bydgoszczy objęła nieznaczną przewagę (7:9). Późniejsze ataki Podolec jak i błędy w bydgoskiej ekipie pozwoliły urwać kilka punktów i BKS prowadził już 18:14. Końcówka seta to popis atomowych wręcz ataków Podolec i dobrej gry Studziennej. Set zakończył się po myśli BKS-u 25:20.

Czwarta partia meczu należała do bielskich siatkarek. Co prawda przyjezdnym udało się zbliżyć do BKS-u przy stanie 8:7 , ale to jednak gospodynie okazały się lepsze. Na pochwałę w bielskiej ekipie tym secie zasługują w szczególności Staniucha i Jaszewska. W końcówce tego spotkania BKS prowadził nawet 22:16. Bydgoszczankom udało obronić tylko jedną piłkę meczową i bielszczanki wygrały tego seta 25:18. Mecz ten powinien dodać wiary w swoje możliwości bielskim siatkarkom, które przegrały ostatnie dwa mecze w lidze i odpadły z Pucharu Top Teams. Spotkanie było również pierwszym sprawdzianem bielszczanek z nowym szkoleniowcem - Wiktorem Krebokiem. Trener ten jest dobrze znany kibicom z Podbeskidzia, prowadził kiedyś drużynę BBTS "Włókniarz". Za tydzień stalówki czeka wyjazd do Gdańska, gdzie zmierzą się z zespołem beniaminka rozgrywek LSK - drużyną Gedanii.

źródło: www.siatka.org, informacja własna