Jak wszystkim wiadomo mecz BKS Aluprof Bielsko-Biała – Nafta Piła został przełożony na inny termin i jak tylko termin meczu będzie wiadomy-podany zostanie natychmiast. Z kolei mecz Centrostal Focus Park Bydgoszcz - Winiary Kalisz został również przesunięty i zostanie rozegrany dziś (8 stycznia 2007 o godz.17.00). Poniżej przedstawiamy opisy 3 rozegranych meczy 6 kolejki LSK wraz z wywiadami trenerów itp.
Jak tylko zakończy się mecz Centrostalu Bydgoszcz z Winiarami Kalisz podamy natychmiast opis meczu i wywiady trenerów.

KPSK  STAL MIELEC – ENERGA GEDANIA GDAŃSK 3:1 (20, 22, -27, 18)

Jak ograć Mielec – recepta szkoleniowca z Gdańska przed meczem ze Stalą Mielec?
Z rozeznania, które poczyniłem wynika, że Stal gra bardzo dużo pierwszym tempem oraz atakuje z czwartej strefy. Musimy dobrą zagrywką utrudnić im rozgrywanie akcji przez środek siatki i skierować je na skrzydła, gdzie zawsze łatwiej jest ustawić blok - zdradza Milewski.
 Z kolei od  sobotniej porażki z Białymstokiem minęło już kilka dni, emocje jednak nadal nie opadły. Przed mielczankami spotkanie które muszą wygrać. „Nacisk” na trenera Stali Mielec okropna a chęć wygrania meczu olbrzymia.

Siatkarki Stali Mielec pokonały na własnym boisku drużynę Gedania Gdańsk 3:1.

Mielczanki uczyniły to, czego im się nie udało zrobić przed tygodniem - wygrały na własnym boisku. Możliwe natomiast, że gdańszczanki zapłaciły cenę za zwyciestwo nad Winiarami...

Stal Mielec: Olczyk, Łukaszewska, Dązbłaż, Wilk, Skorupa, Wrzesińska, Ząbek (libero) oraz Kobiela

Energa: Kuczyńska, Szczygielska, Niemczyk-Wolska,Nuszel, Ślusarz, Tomsia, Siwka (libero) oraz Kruk, Sołodkowicz

Mecz rozpoczął się od dobrego ataku Dominiki Kuczyńskiej, która w sobotnim meczu była najskuteczniejszą zawodniczką klubu z Gdańska. Chwilę potem pierwszy punkt mielczankom „oddała” rozgrywająca przyjezdnych Ewa Ślusarz, która pomyliła się w zagrywce i wybiła piłkę w aut. Kilka sekund później tym samym odpłaciła się atakująca Stali Agata Wilk. Gdańszczanki zdołały wyjść na dwupunktowe prowadzenie po bloku na Wrzesińskiej (5:7). Pierwsza przerwa techniczna nastąpiła przy stanie 6:8 dla przyjezdnych, kiedy to gospodynie, wykonały kolejną autowa zagrywkę. Po przerwie znakomitym blokiem popisała się Berenika Tomsia, lecz mielczanki od tego momentu zaczęły grać dużo lepiej. Wielką zasługę ma w tym rozgrywająca mieleckiej drużyny Karolina Olczyk, która z każdą akcją rozgrywała coraz lepiej. Kolejny przełom nastąpił po ataku Szczygielskiej, dzięki któremu przyjezdne wyszły na prowadzenie 10:11. Od tego momentu „Stalówki” zdołały zdobyć cztery punkty z rzędu i wyjść na prowadzenie 14:11. W mieleckiej ekipie bardzo dobrze spisywała się Marta Łukaszewska i Małgorzata Skorupa. Przy stanie 20:13 trener Leszek Milewski postanowił wprowadzić do gry Aleksandrę Kruk, która zmieniła Natalię Nuszel. Po tej zmianie przyjezdne zdołały zdobyć cztery punkty pod rząd, lecz przewaga Stali Mielec była tak duża, że praktycznie nic nie mogło już przeszkodzić mielczankom w odniesieniu zwycięstwa w pierwszej partii.

Po kilku minutach trwania drugiego seta przyjezdne prowadziły już 1:3. Głównie przyczyniły się do tego błędy w ataku Skorupy i Łukaszewskiej. Jednak chwilę później wszystko wróciło do normy. Podopieczne trenera Wiśniewskiego zdołały wyrównać (3:3). Pierwsza przerwa techniczna znów należała do gdańszczanek, które prowadziły 6:8. Po tej przerwie przyjezdne trochę spuściły z tonu. Dzięki błędom w ataku Małgorzaty Niemczyk-Wolskiej i Aleksandry Kruk oraz dobrym atakom Agaty Wilk mielczanki przejęły inicjatywę w spotkaniu. Zawodniczki z Gdańska zaczęły popełniać też rażące błędy w przyjęciu zagrywki. Na drugą przerwę techniczną z prowadzeniem schodziły gospodynie (16:14). Kolejne piłki to stopniowe powiększanie przewagi przez zawodniczki trenera Jacka Wiśniewskiego. Jednak w końcówce zrobiło się bardo nerwowo, gdyż zagrywki Dominiki Kuczyńskiej nie przyjęła mielecka libero Katarzyna Ząbek i na tablicy wyników za widniał wynik 21:22. Jednak ku radości mieleckich kibiców ciężar gry na swoje barki wzięła Łukaszewska, która bardzo przyczyniła się do wygranej w drugiej partii.

Trzeci set, jak później się okazało przyniósł najwięcej emocji. Pierwszą piłkę skutecznym atakiem skończyła Marta Łukaszewska. W odpowiedzi na dobry atak byłej zawodniczki Skry Bełchatów, równie dobrym, a co najważniejsze skutecznym zbiciem popisała się Dominika Kuczyńska. Kolejne akcje już tradycyjnie toczyły się w klimacie bardzo wyrównanej walki punkt za punkt. Po autowej zagrywce Marty Wrzesińskiej zawodniczki udały się na przerwę techniczną przy prowadzeniu przyjezdnych 7:8. Kilka chwil później mielczanki dzięki dobrym atakom Łukaszewskiej, Wilk i Skorupy prowadziły już 11:9, jednak radość z dwupunktowego prowadzenia nie trwała zbyt długo, gdyż po kilku chwilach gdańszczanki zdołały wyrównać. Do drugiej przerwy technicznej żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na większe niż jednopunktowe prowadzenie. Dopiero przy stanie 18:19 dobrą zagrywką popisała się Berenika Tomsia, która tym samym zdobyła dwudziesty punkt dla swojej drużyny. Mielczanki jednak nie zamierzały składać broni. W kolejnych akcjach popisały się fantastycznymi obronami, które wzbudziły burze oklasków płynącą z trybun mieleckiej hali. Od stanu 20:20 znów rozpętała się prawdziwa wojna. Gdańszczanki będące pod wielką presją za wszelką cenę chciały wygrać trzecią partię. Miały nawet ku temu wspaniałą sposobność, gdyż czterokrotnie stawała przed szansą zakończenia seta. Udało się dopiero za czwartym razem, po bloku na jednej z mieleckich zawodniczek.

Czwarty set od mocnego uderzenia rozpoczęły gospodynie, gdyż po klika minutach podopieczne trenera Wiśniewskiego prowadziły już 6:1. Ogromny wkład w to prowadzenie miała Karolina Olczyk, która swoimi znakomitymi zagrywkami skutecznie uprzykrzała życie swoim przeciwniczkom. Pierwsza przerwa techniczna nastąpiła przy stanie 8:2 dla mielczanek. W ekipie gospodyń bardzo dobrze spisywała się była zawodniczka Dalinu Myślenice Ewelina Dązbłaż, która szczególnie mogła imponować grą na siatce. Gdy gdańszczanki zdobyły trzy punkty z rzędu, trener Wiśniewski poprosił o czas dla swojej drużyny. Trzydzieści sekund przerwy przyniosło pożądany efekt. „Stalówki” znów wróciły do bardzo skutecznej gry, dzięki której mogły powiększać swoją przewagę, która podczas trwania drugiej przerwy technicznej sięgała już pięciu punktów (16:11). Po przerwie właściwie nic się nie zmieniło. Mielczanki niesione dopingiem licznej publiczności zdobywały punkt za punktem. Zadanie ułatwiały im tez przeciwniczki, które popełniły w tym czasie kilka prostych błędów w ataku. Mecz ostatecznie zakończyła Małgorzata Skorupa, która na pojedynczym bloku zdołała powstrzymać Małgorzatę Niemczyk-Wolską.

Mecz mógł się podobać wszystkim zgromadzonym w mieleckiej hali. Trudno uwierzyć jak każda z drużyn zmieniła swoje oblicze zaledwie przez tydzień. Mielczanki, które w ubiegłą sobotę w bardzo słabym stylu uległy zespołowi AZS-u Białystok w meczu z Gedania Gdańsk zagrały o niebo lepiej w przyjęciu, co przyniosło za sobą zdecydowanie lepsza skuteczność w ataku. Gdańszczanki natomiast zupełnie nie przypominały zespołu, który tydzień temu wygrał z Winiarami Kalisz. W ich grze było zbyt dużo prostych błędów, które skutecznie wykorzystały przeciwniczki. Pokuszę się o stwierdzenie, że gdyby nie ogromna ilość zepsutych zagrywek przez zespół gospodyń, mecz zakończył by się po trzech setach.

Leszek Milewski (trener Gedanii):
Gratuluje drużynie mieleckiej Stali która pokazała, że mecz który był dla niej bardzo ważny potrafiła zagrać tak aby go wygrać. Dziewczyny z Mielca w bardzo prosty sposób ujawniły wszystkie mankamenty mojego zespołu, wykorzystały to do maksimum stąd to efektowne zwycięstwo. Nie chciałbym oceniać swoich zawodniczek w tym spotkaniu bo pokazało ono, że mecz wygrany przed tygodniem z Kaliszem po bardzo ładnej grze już dawno przeszedł do historii.

Jacek Wiśniewski (trener Stali):
Jestem bardzo zadowolony i bardzo cieszę się, że udało nam się udźwignąć ciężar tego meczu oraz, że realizowaliśmy wszystkie założenia jakie sobie ustaliliśmy przed meczem. Dziewczyny wykonywały to w 100% mówię o grze na siatce, grze obronnej i bloku. Jednym wielkim naszym niedociągnięciem była na pewno zagrywka, ale myślę że te pozostałe elementy które nam bardzo dobrze wychodziły w jakiś sposób wyrównały nasze błędy. Mecz mógł się podobać bo był to mecz walki, spotkanie było to trudne dla obu zespołów i każda z drużyn włożyła w nie maksimum wysiłku. Cieszy nas bardzo zwycięstwo za 3 pkt.


DIALOG GWARDIA WROCŁAW - MKS MUSZYNIANKA FAKRO MUSZYNA 1:3 (-14, 22, -20, -13)

W sobotę spotkały się sąsiedzi w tabeli LSK: 5- ty Dialog Gwardia i 6-ta Muszynianka Muszyna. Aktualny mistrz Polski boryka się z problemami wyjazdów ligowych i pucharowych, natomiast Dialog bardzo dobrze rozpoczął sezon, lecz przed wrocławiankami pierwszy z cyklu trudnych meczów.

Przed meczem wypowiedź Rafała Błaszczyka (trener Dialogu): - Muszynianka Muszyna to przeciwnik z najwyższej krajowej półki. Przygotowujemy się do tego meczu pod wieloma względami, przede wszystkim ćwiczymy takie działania, które utrudnią w jak największym stopniu życie przeciwnikowi. Dużo uwagi poświęcamy zagrywce, ma to być zagrywka i kierowana i jednocześnie bardzo trudna. Druga sprawa to przygotowywanie naszych działań ofensywnych, takich żebyśmy mogli zaistnieć zwłaszcza w kontrataku. Ćwiczymy obronę i wyjście z niej do skutecznego kontrataku. W styczniu spotykamy się z samą czołówką ligi, a plan jest taki, aby w każdym meczu próbować cokolwiek "wyrwać", oczywiście w każdym spotkaniu gramy o jak najwyższe cele, ale nawet w sytuacji trudnej nie zwalnia nas to z obowiązku myślenia i walki o zwycięstwo.

Według Bogdana Serwińskiego, to może być ciężki mecz, zwłaszcza, że oprócz wciąż trzymających się Muszynianki Fakro problemów zdrowotnych, zespół pozbawiony jest jednej rozgrywającej - trzymajmy więc kciuki za Ewę Cabajewską.

Z kłopotami kadrowymi, czy bez nich - z Muszynianką zawsze trzeba się liczyć. Dzisiaj przekonały się o tym siatkarki Gwardii Wrocław.

Pierwszy set był dla Muszynianki  Muszyna niemalże spacerkiem - "Mineralne" wygrały z Wrocławiankami gładko przy stanach punktów 4:4, 16:5, 22:6, 22:11 i 25:11, głównie atakiem Anny Rybaczewskiej i blokiem Marleny Mieszały.

Druga partia to już gra o wiele bardziej wyrównana; 3:6, 8:7, 10:7, 12:11, 16:14, 17:18, 18:21, 20:23, 22:25. Niestety, po bardzo jednostronnym pierwszym secie, drugiego nie udało się obronić. W końcówce seta na boisku pojawiła się Dominika Sieradzan (za Tinę Lipicer).

Początek seta należał z pewnością do zespołu Gwardii, jednak w końcówce role nieco się odwróciły: 0:4, 2:7, 3:8, 8:11, 9:12, 11:15, 15:16, 18:19, 23:20, 25:20. Na parkiecie pojawiła się Maja Soja (zmieniła na czas trwania połowy seta Tinę Lipicer).

Gra po stronie Muszynianki wróciła do poziomu z pierwszego seta: 4:2, 9:4, 12:7, 16:9, 20:9, 25:13!
Anna Szydełko za Marlenę Mieszałę; podczas meczu wynikły niewyjaśnione problemy z kolanem Ewy Cabajewskiej.

Składy:

Dialog Gwardia Wrocław: Katarzyna Mroczkowska, Wioletta Szkudlarek, Joanna Koprowska, Marta Haładyn, Bogumiła Barańska, Paulina Gomułka, Aleksandra Krzos (l) oraz Małgorzata Lubera, Daniela Rojkova

Muszynianka Fakro Muszyna: Dorota Pykosz, Marlena Mieszała, Ewa Cabajewska, Anna Rybaczewska, Tina Lipicer, Natalia Bamber, Magdalena Banecka (l) oraz Maja Soja, Anna Szydełko

Dzięki temu zwycięstwu Muszynianka Muszyna awansowała na 5 miejsce w tabeli LSK.
 

PRONAR ZETO ASTWA AZS BIAŁYSTOK- IDM SA MEBLE SWARZĘDZ POZNAŃ 3:1 (-20, 23, 21, 11)

IDM SA Swarzędz Meble AZS Poznań nie zamierza wracać na tarczy po meczu z beniaminkiem Pronarem Zeto AZS w Białymstoku – głosy przedmeczowe z zespołu Poznania.

Niestety rzeczywistość okazała się inna. Tylko 3 pierwsze sety to gra w „miarę” wyrównana, a w ostatnim secie drużyna z Poznania nic nie miała do powiedzenia.
Dzięki tej przegranej znalazła się na ostatnim miejscu tabeli LSK z dorobkiem 4 punktów.
Z kolei Pronar Białystok znalazł się na 7 miejscu tabeli LSK z dorobkiem 7 punktów.

Przed spotkaniem z AZS AWF Poznań kibice w Białymstoku liczyli, że będą mogli być świadkami pierwszego historycznego zwycięstwa ich pupilek na własnym parkiecie. Zespół Pronar Zeto Astwa AZS Białystok nie zawiódł. Podopieczne Mariana Kardasa odniosły drugie zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach Ligi Siatkówki Kobiet. Widać, że na postawę białostockiego beniaminka miała duży wpływ wygrana sprzed tygodnia w Mielcu. Białostoczanki w najważniejszych momencie meczu potrafiły przełamać rywalki. Grały od nich pewniej. W ostatniej partii zdeklasowały zespół z Poznania.
Początek meczu nie był najlepszy w wykonaniu ekipy Pronaru. Ekipa gości szybko objęła prowadzenie (2:0). W pierwszej fazie seta zdecydowanie dominowała (4:1). Kiedy po atakach Elżbiety Skowrońskiej (4:5), a chwilę później Joanny Szeszko (6:7) białostoczanki niwelowały straty do jednego oczka wydawało się, że ekipa Pronaru przejmie inicjatywę na boisku. Jednak po pierwszej przerwie technicznej (6:8) gospodyniom przytrafił się przestój w tej partii. Najpierw Olga Palczewska źle dograła do Sylwii Pyci, która nie była w stanie nawet zaatakować (6:9). W następnej akcji Szeszko po ataku posłała piłkę w siatkę (6:10). Po tych błędach trener Kardas poprosił o czas. Przyniósł on zamierzony skutek, ponieważ białostoczanki odrobiły trzy punkty. Kolejne dwie akcje były znowu nieudane w wykonaniu siatkarek Pronaru. Wtedy białostocki szkolenioweic zdecydował się na zmianę rozgrywających za Palczewską weszła Marta Pluta. Po jej dwóch pierwszych wystawach Pycia nie skończyła ataku ze środka i poznanianki prowadziły ponownie trzema oczkami (12:9). Trzy kolejne akcje należały do gospodyń. Na początek Pluta zagrała na przełamanie do Pyci, a ta bez problemów zapunktowała. Następnie dwie dobre zagrywki Szeszko sprawiły, że na tablicy pojawił się remis po 12. Kolejne akcje przynosiły po dwa oczka zdobywane z rzędu. Poznanianki uciekały na dwa punkty a białostoczanki je goniły (12:14, 14:14, 14:16, 16:16, 16:18, 18:18). Obie ekipy w tym fragmencie gry miały problemy z przyjęciem. Przy remisie po 18 trener Wojciech Lalek poprosił o przerwę dla swojej drużyny. Po niej jego podopieczne zadały decydujący cios w tej partii. Najpierw zablokowana została Dominika Koczorowska. Następnie serią dobrych zagrywek popisała się Julia Sheluhiny i na tablicy wyników było już (18:23). Trener Kardas próbował dokonywać zmian za Koczorowską weszła sobotnia jubilatka Katarzyna Kalinowska, a za Skowrońską – Karolina Kosek. Zmiany te na niewiele się zdały. W końcówce seta ładnym atakiem popisała się jeszcze Pycia. Jednak w następnej akcji białostocka środkowa nie wykorzystała nadarzającej się okazji. AZS AWF Poznań nie zmarnował podbitej piłki i po 27. minutach gry wygrał 25:20.

Na drugą partię trener Kardas desygnował inną szóstkę. W porównaniu do wyjściowego składu dokonał trzech zmian. Na boisku była Pluta, Kalinowska i Kosek. Pierwsza akcja była pomyślna dla AWF Poznań. Najpierw ataku nie skończyła Szeszko, a następnie poznaniankom udało się zablokować Hendzel. W kolejnej akcji zrehabilitowała się kapitan białostockiej drużyny ładny atakiem. Okres wyrównanej gry, punkt za punkt trwał do stanu 3:3. Po skutecznym ataku Kosek i jej dobrej grze w obronie, po której punktowym zbiciem popisała się Alena Hendzel białostoczanki zdobyły dwa punkty przewagi (5:3). W kolejnej akcji bardzo dobrze zaserwowała Hendzel, ale przy przechodzącej piłce zaspała Kalinowska. Nastepną piłkę podopieczne Lalka skończyły ładnym atakiem i udało im się wyrównać (5:5). Do stanu 11:11 wynik oscylował wokół remisu. Od tego momentu na parkiecie zaczęły dominować gospodynie. Dobrze w ataku radziły sobie Hendzel i Kosek. Pycia skutecznie swoimi serwisami odrzucała od siatki rywalki. Na drugą przerwę techniczną podopieczne Kardasa schodziły z czteropunktową zaliczką (16:12). Po niej obu zespołom przytrafiły się seryjne błędy. Najpierw dwa gospodyniom - siatki dotknęła Kalinowska, a następnie po złym odbiorze i nie najlepszej wystawie Hendzel zaatakowała w siatkę. Kolejne błędy popełniały przyjezdne. Wellna zaserwowała w siatkę, a następny atak akademiczek z Poznania omal nie złamała antenki (18:14). Chwilę później trzy punkty zdobyły przyjezdne i zapowiadała się bardzo emocjonująca końcówka (18:17). W ostatnich fragmentach seta obie drużyny popełniały dużo błędów. Tym razem nie były one seryjne i dlatego gospodyniom udało się utrzymać dwa punkty przewagi. Ostatecznie set zakończyła, po 28 minutach gry, autowym serwisem Katarzyna Wellna (25:23).

Trzecia partia miała przełomowe znaczenie dla całego spotkania. Bardzo dobrze rozpoczęły ją przyjezdne, które już na początku prowadziły (5:1). Przewagę tę utrzymywały do połowy seta (10:5, 13:9). Białostoczanki miały problemy ze skutecznym zakończeniem ataku. Trener Kardas zdecydował się na zmianę niezbyt dobrze spisującej się Kalinowskiej przez Koczorowską. Przy stanie 9:12 atomowy atak Hendzel wylądował w antence. Jednak nie podłamało to gospodyń. Sygnał do ataku dała skutecznym blokiem Pycia (10:13). Następnie w polu zagrywki stanęła Pluta. Z jej zagrywkami nie mogły sobie poradzić poznanianki. Na początek z kontry z drugiej linii zapunktowała Kosek. Potem zagrywki Pluty nie odebrały przyjezdne. Kolejny serw był asem (13:13). Później dwa udane bloki Hendzel – Pycia i przewaga drużyny gości była już tylko wspomnieniem. Na drugą przerwę techniczną gospodynie schodzą już z trzema oczkami przewagi (16:13). Po niej znowu oglądaliśmy skuteczny blok Hendzel (17:13). Przy dziewiątej zagrywce pomyliła się Pluta. Jednak tej przewagi gospodynie już nie roztrwoniły. Bardzo dobrze radziła sobie w tym secie białostocka rozgrywająca. W ważnym momencie popisała się skuteczną kiwką z drugiej piłki (23:20), a set zakończyła kolejnym serwisem, z którym nie poradziły sobie poznanianki (25:21). Podczas 29 minut trzeciego seta białostoczanki, po nieudanym początku, nabrały wiatru w żagle i z każdą minutą grały coraz lepiej.

Czwarty i jak się okazało ostatni set nie miał długiej historii. Podopiecznym Kardasa wychodziło praktycznie wszystko. Z kolei przeciwniczki z każdą minuta coraz mniej wierzyły w to, że są w stanie zatrzymać rozpędzone rywalki. W drużynie białostockiego AZS w ej partii wszystkie zawodniczki zasłużyły na wyróżnienie. Ciężar zdobywania punktów rozkładał się równomiernie na każdą z nich. Na pierwszą przerwę techniczną siatkarki schodziły przy wyniku 8:1. Drugi czas trener Lalek wziął przy stanie 10:1. Białostoczanki wcale nie zwalniały tempa i na drugą przerwę techniczną schodziły z jedenastoma oczkami przewagi (16:5). Wyraźnie rozbite poznanianki nie potrafiły wykorzystać nawet chwilowego rozprężenia w grze gospodyń. Kiedy to Pycia zaatakowała w aut, a chwilę później białostoczanki miały problem z odbiorem zagrywki. Ostatecznie, po bardzo dobrej grze, gospodynie wygrały tego seta z przewagą 14 punktów. Dwadzieścia jeden minut ostatniej partii pozwoliło uwierzyć kibicom, że zespół AZS Białystok nie będzie jedynie heroicznie walczył o utrzymanie się wśród najlepszych, a będzie w stanie nawiązać walkę z najlepszymi.

Po sobotnim spotkaniu należy pochwalić cały białostocki zespół. Na początku nie grał on rewelacyjnie, ale w ważnym momencie potrafił pokazać, że ma już własny charakter. Na szczególne słowa uznania zasłużyła Marta Pluta. Rozgrywająca ta nie miała najlepszego początku sezonu. Straciła nawet na rzecz Olgi Palczewskiej miejsce w podstawowej szóstce. Dzisiaj wchodząc z ławki rezerwowych dała dobrą zmianę i z każdą minutą grała coraz lepiej. Bardzo dobre zwody rozegrała także Karolina Kosek, która z żelaznej rezerwowej coraz częściej staje się kluczową zawodniczką w białostockiej drużynie.

Składy:

AZS Białystok: Hendzel, Szeszko, Skowrońska, Koczorowska, Pycia, Palczewska, Saad (libero) oraz Pluta, Kalinowska, Kosek

AZS AWF Poznań: Sheluhina, Wiśniewska, Wellna, Frąckowiak, Czerwińska, Ordak, Styskal (libero) oraz Archangielska, Żalińska, Hramyka, Dybizbańska

Po meczu powiedzieli:

Wojciech Lalek (trener AZS AWF Poznań): Trudno ten mecz ocenić tak jednoznacznie, bo miał on dwa oblicza. Pierwsze trzy sety były to partie walki. Na pewno mogło się to podobać. Czwarty set, niestety oddaliśmy, bez gry zupełnie. Przy całym szacunku dla przeciwnika dzisiejszego nie podjęliśmy gry w ostatnim secie. Nie wiem jeszcze dlaczego. Próbowaliśmy coś z tym zrobić, zmienić takie nastawienie. Po prostu podaliśmy się. Szkoda tego momentu w trzecim secie, gdzie prowadziliśmy dużą różnicą, pięcioma punktami. Był taki wynik (10:5, 11:6) i roztrwoniliśmy tę przewagę. Gdybyśmy ją utrzymali mecz prawdopodobnie byłby ciekawszy do końca. Nie wiem jaki byłby wynik, ale poziom na pewno byłby wyższy niż w ostatniej partii. Serdecznie gratuluję punktów.

Marian Kardas (trener AZS Białystok): Cały czas mówiłem, ostrzegałem, że ten mecz będzie bardzo nerwowy. Takim był. W pierwszym secie to my byliśmy drużyną, która cały czas goniła. Nie udało nam się dogonić. Drugi set był w drugą stronę. Cały czas to my prowadziliśmy. Poznaniowi nie udało się nas dogonić. Przełom był w trzecim secie, kiedy prowadzenie przeciwnika było dość wysokie, a mimo wszystko potrafiliśmy zdobyć kilka punktów z rzędu, wyjść na prowadzenie i wygrać tego seta w miarę zdecydowanie. W ostatnim secie to był koncert. Wychodziło nam wszystko, a po drugiej stronie praktycznie nic. Tak to czasami jest, że jedna drużyna, która wygrywa dostaje skrzydeł, a druga ma te skrzydła podcięte, nic jej nie wychodzi, nic jej się nie klei. Może nie był to ładny mecz. Różnie to można oceniać. Ja przede wszystkim cieszę się z tego, że wygraliśmy za trzy punkty. Jest to pierwsze zwycięstwo tutaj w Białymstoku. Mamy tych punktów w tej chwili siedem. Możemy spokojnie przygotowywać się do następnego przeciwnika. Jak coś ugramy w następnych meczach to będziemy bardzo zadowoleni. Cały czas twierdzę, że teraz czekają nas łatwiejsze mecze. To mistrz Polski musi wygrać, my nie musimy. Nam się dużo łatwiej gra wtedy, kiedy nie jesteśmy faworytem. W następnych meczach przy dobrym przyjęciu musimy wykorzystywać nasze środkowe. One potrafią dużo zrobić. Nasze skrzydłowe też będą miały wtedy łatwiej atakować na pojedynczym bloku i to będzie przynosiło nam punkty.

BKS ALUPROF BIELSKO-BIAŁA – PTPS NAFTA PIŁA

Przełożony – termin meczu zostanie podany po uzgodnieniu z klubami.
Ze względu na występy Nafty w Pucharze CEV, ligowy mecz z BKS Aluprof Bielsko-Biała został przełożony (nowy termin jeszcze jest nieznany). Sytuacja ta korzystna jest również dla bielszczanek, które, będą mogły w spokoju szlifować swoją formę przed wtorkowym spotkaniem z CSKA Moskwa w ramach 1/8 rozgrywek Top Teams Cup.
Siatkarki Nafty Piła nie miały najmniejszych problemów z pokonaniem  Galiczanki Tarnopol w inauguracyjnym meczu turnieju 2 grupy Pucharu CEV. W pierwszym meczu turnieju eliminacyjnego Pucharu CEV siatkarek rozgrywanego w Pile miejscowa Nafta pokonała ukraińską Gałyczankę Tarnopol 3:0 (11, 21,16). W drugim meczu również Nafta pokonała austriacką drużynę Sparkasse  Klangenrfut 3:0 (19, 19. 17). W trzecim decydującym  meczu Nafta Piła pokonała francuski Gazelec Beziers 3:1 (13, -18, 21, 20). Tym samym siatkarki Nafty Gaz Piła awansowały do 1/8 finału Pucharu CEV. Gratulacje dla zespołu Jerzego Matlaka.


CENTROSTAL FOCUS PARK BYDGOSZCZ - WINIARY KALISZ  8 styczeń 2007 r.  0:3 (23:25, 17:25, 13:25)

Winiary Kalisz pokonały w Bydgoszczy lidera rozgrywek, Centrostal Focus Park, w jedynym poniedziałkowym meczu 6. kolejki Ligi Siatkówki Kobiet.
Dzięki zwycięstwu siatkarki z Kalisza awansowały, kosztem swych rywalek, na pozycję lidera.

Przez pierwszy set toczyła się wyrównana gra, a żadnej z drużyn nie udawało się uzyskać większej przewagi niż dwa punkty. Pod koniec partii drużyny remisowały 22:22, a potem dwupunktową przewagę objęły Winiary. Bydgoszczanki, co prawda zdobyły jeszcze jeden punkt, ale ostatnie słowo należało do gości.
Czytaj dalej REKLAMA
W drugiej części meczu ton grze nadawał kaliski zespół, który skuteczniej atakował i skrzętnie wykorzystywał błędy rywalek. Przewaga Winiar systematycznie rosła - 5:1, 11:5 i 20:11. Później bydgoskie siatkarki zmniejszyły przewagę przeciwniczek do 20:16, ale nie były w stanie stanąć na drodze do wygrania drugiego seta.

Trzeci set był podobny do drugiego. Bydgoszczanki wyraźnie ustępowały rywalkom. Winiary prowadziły 11:5, 17:6, 22:10 i pewnie wygrały 25:13.

Trener Centrostalu Piotr Makowski: "W tak dobrej dyspozycji jak Winiary, chyba obecnie nie jest żaden z klubów w Polsce. Trudno było moim zawodniczkom przeciwstawić się rywalkom, które bardzo dobrze zagrywały i przyjmowały piłki".

Trener Winiar Igor Prielożny: "Pierwszy set stał na bardzo dobrym poziomie, znakomicie grały obie drużyny. Myślę, że na cały przebieg meczu decydujący wpływ miała końcówka tej partii, którą udało się nam wygrać. Później już byliśmy na fali".

Kapitan Centrostalu Ewa Kowalkowska: "Wypada mi tylko przeprosić kibiców za naszą grę. Trudno mi jeszcze ocenić, co się z nami stało. Musimy usiąść i spokojnie przeanalizować naszą grę".

Kapitan Winiar Anna Barańska: "Do meczu przystąpiłyśmy skoncentrowane. Zależało nam na zwycięstwie po przegranym meczu w Gdańsku 2:3. Myślę, że udało się nam odbudować psychicznie."

Wynik poniedziałkowego meczu LSK:

Centrostal Focus Park Bydgoszcz - Winiary Kalisz 0:3 (23:25, 17:25, 13:25)
Centrostal: Kowalkowska, Liniarska, Ciaszkiewicz, Śrutowska, Kuligowska, Goczewa, Leśniewicz - libero Łunkiewicz, Szajek, Naczek, Ściurka.
Winiary: Barańska, Dziękiewicz, Woźniakowska, Spalova, Matuszkowa, Godos, Sawicka - libero i Żebrowska, Owczynnikowa.

źródła:  inormacja własna, kkstalmielec.net, www.siatka.org, mksmuszynianka.pl, gwardia.pl, sportowe fakty, www.onet.pl