W miniony weekend nad Podbeskidziem zawisła groźba kolejnej powodzi. Najgorzej było w nocy z soboty na niedzielę. Ulewa sprzymierzona z potężną wichurą najwięcej strat poczyniła na Żywiecczyźnie. Od niedzielnego popołudnia już prawie nie pada, poziom wody w rzekach zaczyna się obniżać.
Na Podbeskidziu padało niemal nieprzerwanie od piątkowego popołudnia. W sobotę niektóre rzeki osiągnęły stany ostrzegawcze. Najdramatyczniej sytuacja wyglądała w niedzielę o świcie po całonocnej ulewie połączonej z wichurą. Woda osiągnęła stany alarmowe na Wiśle w Jawiszowicach, na Olzie w Istebnej i na Iłownicy w Czechowicach. Strażacy dziesiątki razy byli wzywani, aby pompować wodę z zalanych piwnic, usuwać połamane przez wiatr drzewa czy ratować podmywane drogi.
W niedzielę w południe zebrało się Centrum Zarządzania Kryzysowego na Żywiecczyźnie. Nie ogłoszono jednak stanu ostrzegawczego w powiecie. Woda bowiem nigdzie nie osiągnęła stanu alarmowego, a ostrzegawczy był jedynie przekroczony na Sole i na Koszarawie.