Zarząd Miasta chce sprywatyzować Zakład Gospodarki Odpadami, w którym ma obecnie 100 procent udziałów. Sprawa ciągnie się już dwa lata. Tyle bowiem czasu zajęło sprawdzanie firm, które mają stać się dla spółki inwestorem strategicznym. Naprawdę chodzi jednak o to, żeby w Bielsku ktoś stworzył wreszcie wysypisko śmieci z prawdziwego zdarzenia.
Zgodę na prywatyzację muszą wyrazić bielscy radni, którzy dopiero ostatnio otrzymali od odpowiednich komisji opinie w tej sprawie. Prawdopodobnie tematem zajmą się na kolejnej sesji - 4 września. Czas jednak ich goni, gdyż wysypisko, z którego obecnie korzysta miasto, zostało dopuszczone tylko do czasowego użytku. Wysypisko jest przede wszystkim za małe, aby pomieścić tysiące ton śmieci z Bielska i gminy Kozy. Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Bielsku wydała ostatnio decyzję, że miasto do końca tego roku powinno dokonać na wysypisku niezbędnych zabezpieczeń, by funkcjonowało bez szkody dla środowiska.
- Do grudnia muszą zostać zamontowane tam m.in. wiatrołapy, by wiatr nie nosił reklamówek i innych śmieci na drzewa. Do końca 2002 roku trzeba ogrodzić teren - powiedziała Edyta Trela z sanepidu. Miasto powinno także wybetonować w całości rów wokół wysypiska, aby śmieci nie dostawały się do gruntu.
Jacek Kachel, rzecznik Urzędu Miasta w Bielsku przyznał, że po prywatyzacji, czyli sprzedaży akcji spółki, gmina musi zachować 34 procent udziałów. Dzięki temu samorząd ma wpływ na wszystkie decyzje podejmowane w firmie dotyczące m.in. inwestycji i obsadzenia rady nadzorczej. Bez zgody samorządu inwestor nie może także zmienić charakteru spółki i zlikwidować jej. - Wybraliśmy jedną z dziewięciu firm - powiedział Kachel.
W ostateczności prywatyzacja ZGO oznacza dla przeciętnego mieszkańca Bielska podwyżkę opłat za wywóz śmieci. Andrzej Sieradzki, prezes ZGO przekonuje jednak, że wyniesie ona zaledwie kilkadziesiąt groszy i będzie rozłożona w czasie. - Obecnie za jedną tonę śmieci Zakład Oczyszczania Miasta płaci nam 21 złotych. Nawet jeżeli zacznie płacić 30 złotych, to podwyżka dla mieszkańców będzie praktycznie nieodczuwalna - powiedział Sieradzki.
/naszemiasto.pl/