- Na podstawie Ustawy o Samorządzie Gminnym składamy wniosek o odwołanie prezydenta miasta Bielska-Białej Bogdana Traczyka - mówił na wczorajszej sesji radny Jerzy Balon w imieniu klubowych kolegów, których cała piętnastka podpisała się pod dokumentem.
Uzbierało się trzynaście zarzutów. Dotyczyły stref parkingowych naruszających dyscyplinę finansów publicznych, kompromitowania zarządu i miasta tym, że od sierpnia ubiegłego roku nie udaje się wybrać banku obsługującego budżet, kardynalnych błędów przy sprzedaży Sapiehówki, opieszałości służb prezydenta i lekceważenia decyzji Rady Miejskiej, braku rzetelnego podejścia do wniosków i postulatów zgłaszanych przez kupców bielskich i spółdzielnię Inwest-dom, nadwątlonego działaniami prezydenta autorytetu rady, karygodnych decyzji w sprawie Aquy.
Choć przewodniczący RM Henryk Juszczyk próbował nie dopuścić prezydenta do głosu, twierdząc iż zarzuty są zbyt poważne, by odpowiadać na nie od razu, Bogdan Traczyk w dużym skrócie ustosunkował się do części z nich.
- Oświadczam, że wiele miast wybiera banki o wiele dłużej niż nasze. W ciągu dwóch tygodni ten problem zostanie załatwiony. Sprawa Intelparku jest negocjowana. Odnośnie rzekomego niekorzystnego dysponowania zyskiem Aquy oświadczam, że miasto otrzymało dużo więcej niż początkowo planowano - mówił prezydent Traczyk.
Wniosek nie był wczoraj głosowany. Zgodnie z obowiązującym prawem stać się to może nie wcześniej niż za 30 dni, czyli najprawdopodobniej na kolejnej sesji 4 września. Do odwołania prezydenta wystarczy przyzwolenie 27 z 45 bielskich radnych. Na razie wniosek trafi do Komisji Rewizyjnej RM razem z kompletnym materiałem źródłowym dokumentującym zarzuty.
/naszemiasto.pl/