Bielszczanie kolekcjonują w zasadzie wszystko. Próbuje nam to zilustrować muzeum na zamku Sułkowskich, gdzie trwa właśnie niesamowita wystawa cudownych staroci z prywatnych zbiorów.

Wystawa zbiorów Grzegorza Madeja zajmuje trzy zamkowe pokoje. Można w nich zobaczyć figurki, rzeźby, obrazy, szkice, monety, dokumenty, fotografie oraz książki. Przedmioty te pochodzą z różnych epok i okresów, z Polski i z zagranicy. Właściwie nie mają ze sobą nic wspólnego oprócz osoby kolekcjonera. Zwiedzający spotkać go mogą na wystawie, gdy opowiada o swoich pasjach.

  - Wypada zadać pytanie: po co tak naprawdę zbieram-kolekcjonuję? - pyta Madej i zaraz sobie odpowiada. - Myślę, że robię to w celu spełnienia mych marzeń  i ambicji. Jeden aspekt jest tu istotny, a mianowicie: potrzeba otaczania się przedmiotami pięknymi, będącymi namacalnym świadectwem dawnych epok, wobec których nasze istnienie jest tylko epizodem. Gromadząc rozmaite formy i przejawy sztuki, dzisiaj czynię to bezwzględnie dla siebie. Żywię przekonanie, z głęboką świadomością przemijalności, że w przyszłości posłużą one, w swym zespole lub po jego rozproszeniu, kolejnym pokoleniom.

Wystawa "Medalierstwo, grafika, bibliofilia etc. od renesansu do współczesności z gabinetu bielskiego kolekcjonera Grzegorza Madeja" rozpoczęła cykl pod nazwą "Hodie mihi, cras tibi". Bielskie muzeum chce w ten sposób pokazać, jak niesamowite kolekcje mają w swoich szafach mieszkańcy naszego regionu.

Ekspozycję można oglądać w galerii wystaw czasowych do 30 maja.

Foto: Krzysztof Dubiel