Cała Wisła żyje dzisiejszym konkursem skoków w Salt Lake City. Przygotowano specjalne ciastka oraz mnóstwo gadżetów dla kibiców. W Beskidy wybiera się też niemiecka telewizja ZDF.
- Liczymy, że pojawi się tylu kibiców, co kilka dni temu. Ja szacuję, że było ich wtedy od 1,5 do 2 tys. - mówi z przejęciem Lidia Forias, dyrektorka Wiślańskiego Centrum Kultury i Informacji. - Co ważne, nie było żadnych rozbitych butelek i głów. Wszyscy kulturalnie dopingowali Adama. Popołudniowy konkurs na olimpiadzie w Salt Lake City zobaczyć będzie też można w miejscowych lokalach: "U Bociana" w Kopydle czy w pizzerii Roma w centrum miasta. Do tej ostatniej wybierają się przedstawiciele niemieckiej telewizji ZDF. - Już kilka dni temu zarezerwowali u mnie miejsca. Mamy swój fanklub Adama Małysza, a imprezy z jego udziałem ogląda u nas ok. 70 osób. W środę też oczywiście będzie komplet - zapewnia Jan Legierski, szef lokalu, a przed laty dwukrotny olimpijczyk w kombinacji norweskiej.
Z najazdu wczasowiczów i kibiców najbardziej cieszą się sprzedawcy pamiątek. - Idzie wszystko, co związane jest z Małyszem. Dzieci kupują drobiazgi: kartki, kubki, długopisy. Dorośli zaś interesują się szalikami, flagami czy czapkami - wyjaśnia Danuta Byrtus z jednego ze straganów.
12-letni Dawid Rydzek z Katowic w sklepie prowadzonym przez Aleksandrę Tajner, żonę trenera kadry naszych skoczków, kupił za 3 zł nalepkę na samochód, obowiązkowo oczywiście z wizerunkiem Małysza. - To dla taty, na imieniny - tłumaczy.
- Nie chce się wierzyć, że to trwa już ponad rok. Sprzedajemy mnóstwo flag, czapek, kubków czy kalendarzy, wszystkiego, co dotyczy naszego Adama. Czegoś podobnego jeszcze w Polsce nie było - podkreśla Teresa Kierepka, sprzedawczyni w sklepie u Tajnerów.
Specjalne ciastka przygotowała znana w Wiśle cukiernia "U Janeczki". Za 2,90 zł można tam kupić "Piernikowego skoczka", za 3 zł "Ciacho Mistrza AM". Komu mało, może zamówić lodowy "Puchar Mistrza" za 9 zł. - To cztery gałki lodów, płatki migdałowe, banan, dwie gałki śmietany i czekoladowy skoczek. Wszystko sprzedaje się bardzo dobrze, szczególnie teraz, podczas olimpiady - zapewnia Maria Bednarz, ekspedientka w cukierni "U Janeczki".
/gazeta.pl/