Wczoraj rano najgorzej w powiecie bielskim było w Jaworzu i Jasienicy. Zaspy przy drodze sięgały dwóch metrów. Mieszkańcy czekali po kilka godzin na autobusy do Bielska-Białej. Mimo że przez całą noc pracowały pługi, wstrzymane zostały kursy do Jaworza Górnego, po tym jak pierwszy autobus zakopał się na ul. Turystycznej. W wielu miejscach nie mogły przejechać nawet traktory. Drogę torowano im łopatami. Nie lepiej wyglądała sytuacja na obrzeżach Bielska-Białej.
Na Śląsku Cieszyńskim najgorzej było w Pruchnej. Wiatr nawiał na drogę masy śniegu, sprawiając, że przez kilka godzin była ona zupełnie nieprzejezdna. Tiry i autobusy utknęły w zaspach na pięć godzin. Tyle drogowcy potrzebowali na sprowadzenie do Pruchnej specjalnych wirników, które wcinają się w zaspy. Trudna sytuacja panowała w środę również na trasie z Zebrzydowic do Jastrzębia-Zdroju, gdzie przez kilka godzin przejezdny był tylko jeden pas drogi. W Ogrodzonej zepsuty tir zatarasował drogę i ruch odbywał się wahadłowo.
W powiecie oświęcimskim śnieg wyłączył z ruchu wiele szos nie tylko gminnych i powiatowych, ale również wojewódzkich i krajowych. Po sześciu godzinach pracy około 14.30 pług udrożnił jedną nitkę szosy krajowej łączącej Oświęcim z Zatorem. Odcięty od świata był Osiek Górny i Głębowice. Ponad 50 mieszkańców włączyło się do akcji odśnieżania. Do Kęt nie można było dojechać ani od strony Malca, ani od Witkowic. Te ostatnie był odcięte od świata. W Zatorze z powodu kłopotów z prądem i braku dojazdów odwołano zajęcia szkolne we wszystkich placówkach do końca tygodnia.
- Nie jest wesoło - taka odpowiedź padała wczoraj najczęściej na Żywiecczyźnie. Rankiem przysypane śniegiem drogi i tory kolejowe sprawiły, że wiele osób nie zdążyło na czas do pracy. Przez wiele godzin nie jeździły pociągi, autobusy miejskie i PKS notowały rekordowe spóźnienia. Wolne od szkoły mieli wczoraj uczniowie między innymi Brzuśnika, Przybędzy i Bystrej. Jutro dołączą do nich koledzy ze Złatnej, Soblówki i Glinki. Walka z żywiołem przypominała zmagania z wiatrakami. Praca ciężkiego sprzętu bardzo szybo szła na marne, bo wiatr zawiewał śnieg na sprzątnięte drogi. Pełne ręce roboty mieli policjanci, energetycy i strażacy. Ci ostatni interweniowali kilka razy. Późnym popołudniem wyciągali cysternę z etyliną, która wpadła do rowu w Rajczy.
/naszemiasto.pl/