Informacja o miejscu pobytu podejrzanego o zabójstwo mężczyzny, który został zatrzymany w Czechach przez biuro Krzysztofa Rutkowskiego, pochodziła z policji i została nielegalnie kupiona - mówią nieoficjalnie funkcjonariusze. Nie wykluczono, że wszczęte zostanie wewnętrzne postępowanie w policji, mające ustalić źródło przecieku. Sam Rutkowski powiedział PAP, że zatrzymanie Polaka w Czechach wykonało biuro detektywistyczne Rutkowski&Czerwiński z Łodzi, której poseł jest współwłaścicielem. Według ustaleń PAP agencja detektywistyczna "Rutkowski" straciła koncesję na prowadzenie usług detektywistycznych w styczniu tego roku. Informację tę potwierdziła rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W ostatnich dniach osoby z prywatnej agencji detektywistycznej, kierowanej przez Rutkowskiego, zatrzymały w hotelu "Piast" w pobliżu czesko-polskiego przejścia granicznego mężczyznę podejrzanego o udział w zabójstwie notariuszki z Oświęcimia. Po zatrzymaniu przewiozły go przez granicę i oddały polskim władzom. Przeciwko takim działaniom zaprotestowało czeskie MSZ. Poczynania polskiego posła Krzysztofa Rutkowskiego na terytorium Czech są nie do przyjęcia, ale epizod ten nie naruszy dobrych stosunków między obu krajami - powiedział minister spraw zagranicznych Czech, Cyril Svoboda. Marszałek Sejmu Marek Borowski poprosił posła Rutkowskiego o wyjaśnienie całej sprawy.