Dwie i pół godziny trwała manifestacja prawie 10 tys. związkowców, którzy w Katowicach protestowali przeciwko polityce rządu. Po przemarszu ulicami miasta demonstranci pikietowali Śląski Urząd Wojewódzki. Na zakończenie pikiety związkowcy umocowali przed głównym wejściem do Urzędu drewniane krzyże, symbolizujące siedem kopalń przeznaczonych do likwidacji. Wokół gmachu manifestanci zapalili tysiące zniczy. Śląski Urząd Wojewódzki spowił gęsty dym. Wokół budynku płonęły też świece dymne, ogniska i kukła ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego; niemal przez cały czas wybuchały petardy. Lekko ranny został policjant i nasz katowicki korespondent Adam Grabałowski. “Petarda wybuchła tuż obok mnie. Przewróciłem się, a odłamek petardy uderzył mnie w nogę”-powiedział nasz kolega. Grabałowski przeszedł badania neurologiczne, nie pamięta czy stracił przytomność. Lekarze podejrzewali wstrząśnienie mózgu. Adam powiedział nam wieczorem, że czuje się dobrze. W gmachu Urzędu pękło kilka szyb. Protestujący przekazali monit ze swoimi postulatami wojewodzie śląskiemu Lechosławowi Jarzębskiemu. Nie przyjęli zaproszenia na rozmowy w Urzędzie.