Rekord (prawie) na dnie
Piłkarze czwartoligowego Rekordu rozgrywali w niedzielę bardzo ważne spotkanie z Unią Racibórz. Był to tak zwany mecz o ''sześć punktów'', bowiem goście wyprzedzali w tabeli Rekord o zaledwie jedno oczko. Niestety, bielszczanie przegrali 1:2.
Na boisku dominowała walka, chaos i obustronne błędy. Z tego nieciekawego obrazu gry i tak najwięcej korzyści wynieśli raciborzanie. Po błędzie w kryciu i ustawieniu obrony Rekordu, Mirosław Pniewski z bliska trafił do bramki Łukasza Karoska. Gospodarze odpowiedzieli błyskawicznie. W 17 minucie po składnej Piotra Szymury i Wojciecha Łysonia do dobrej sytuacji doszedł Daniel Kasprzycki. Pomocnik gospodarzy uderzył płasko i celnie obok wybiegającego bramkarza Unii.
W drugiej połowie za przypadkowe zagranie ręką w polu karnym Krzysztofa Kani, arbiter podyktował “jedenastkę”, którą goście wykorzystali i ostatecznie wywieźli z Bielska-Białej cenne trzy punkty.
Na boisku dominowała walka, chaos i obustronne błędy. Z tego nieciekawego obrazu gry i tak najwięcej korzyści wynieśli raciborzanie. Po błędzie w kryciu i ustawieniu obrony Rekordu, Mirosław Pniewski z bliska trafił do bramki Łukasza Karoska. Gospodarze odpowiedzieli błyskawicznie. W 17 minucie po składnej Piotra Szymury i Wojciecha Łysonia do dobrej sytuacji doszedł Daniel Kasprzycki. Pomocnik gospodarzy uderzył płasko i celnie obok wybiegającego bramkarza Unii.
W drugiej połowie za przypadkowe zagranie ręką w polu karnym Krzysztofa Kani, arbiter podyktował “jedenastkę”, którą goście wykorzystali i ostatecznie wywieźli z Bielska-Białej cenne trzy punkty.
Zdjęcia: Piotr Bieniecki
Reportaż wyświetlono 1455 razy.
Galeria:
REKLAMA
REKLAMA
Zobacz również
Klauzula informacyjna ›