„Nie było podstaw do odebrania koni, bo nie złamano ustawy o ochronie zwierząt” – miesiąc po makabrycznym odkryciu na terenie stadniny w Bielsku-Białej wracamy do tematu. Czy coś się zmieniło?!Przypomnijmy- chodzi o małą hodowlę koni przy ul. Azaliowej. Młodzi ludzie znaleźli tam poćwiartowane zwłoki dwóch koni. Dzięki interwencji Radia Bielsko, na teren stadniny wkroczyła wtedy kontrola. Stwierdzono wiele uchybień- hodowla była niezarejestrowana, konie nie miały paszportów, niektóre były niedożywione i zaniedbane. Jak nam powiedział powiatowy lekarz weterynarii z Bielska-Białej, Daniel Wierzbinka od tego czasu kontrole odbywały się co tydzień. Brały w nich udział oprócz weterynarzy także Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, Klub Gaja, policja i straż miejska, a ostatnio także przedstawiciele Urzędu Miejskiego. To efekt skargi napisanej w tej sprawie do prezydenta miasta. "Te wszystkie osoby uznały, że konie nie są maltretowane, co byłoby podstawą do ich odebrania właścicielce. Takie rzeczy trzeba udowodnić. Poza tym kobieta systematycznie wypełnia nasze zalecenia"- dodaje Wierzbinka i pokazuje zdjęcia wyleczonego właśnie konia. Kontrole będą nadal, stadninę sprawdzi za kilka dni także wojewódzki lekarz weterynarii. Zwłoki koni oraz nienarodzonego źrebaka jednej z martwych klaczy zostały zutylizowane przez odpowiednią firmę.