Dobiegł końca rutynowy jesienny przegląd techniczny kolejki gondolowej na Szyndzielnię. Przeglądy takie odbywają się każdej jesieni i wiosny. W ich trakcie sprawdzany jest stan wszystkich podzespołów wyciągu, w tym tych sterujących pracą kolejki. Bada się stopień ich zużycia, dokonuje wymiany płynów eksploatacyjnych, kontroluje liny nośne i działanie części na której wiszą wagoniki. Wszystko po to, aby urządzenie było bezpieczne i niezawodne. Co wykryto i co się w niej zmieni?
 
Z informacji, jakie uzyskaliśmy w spółce ZIAD administrującej kolejką wynika, że przegląd jesienny jest już ukończony. Kontrola wykazała, że wszystko jest w porządku. Można więc kolejką dalej wozić turystów. Aby ruszyła - a ma to się stać już w sobotę, 1 grudnia - potrzebna była jeszcze tylko zgoda urzędu dozoru technicznego - wyjaśnił pod koniec ubiegłego tygodnia Janusz Kisiel, szef spółki ZIAD.
 
Kolejna modernizacja?
 
Rutynowy przegląd to jednak nie to samo, co modernizacja wyciągu, jaką od pewnego czasu planuje szefostwo ZIAD-u. Janusz Kisiel nie kryje, że byłoby dobrze, gdyby udało się kolejkę zmodernizować przed dwudziestoleciem jej istnienia w obecnym kształcie. Czyli w ciągu najbliższych trzech lat. W lipcu 1995 oddano bowiem do użytku obecnie działającą na Szyndzielni gondolę. Choć nazwano to modernizacją starego wyciągu, powstałego na początku lat 50. ubiegłego wieku, to w praktyce 17 lat temu oddano do użytku całkiem nowe urządzenie. Stare zostało w całości zdemontowane - łącznie z podporami - i zastąpione nowym, zakupionym przez gminę Bielsko w austriackiej firmie Bruder Girak. Jedyne, co pozostało, to górna i dolna stacja kolejki, lecz budynki te nie pełnią już swoich dawnych funkcji. Ten na górze stoi od pewnego czasu zamknięty na głucho.
 
Obecnie planowana modernizacja ma przypominać tę z lat 90. Stare urządzenia wyciągowe mają być w całości wymienione na nowe. Z tym tylko, że najprawdopodobniej nie będzie trzeba montować na zboczu góry nowych podpór oraz przebudowywać stacji. Wszystko inne, czyli układ napędowy, przekładnie, urządzenia prowadzące i napinające linę, sterowniki w tym także wagoniki, zostaną wymienione.

 
Czemu ZIAD chce dokonać tak kosztownej modernizacji, w sumie nie tak starego i - jak wykazują okresowe przeglądy - będącego jeszcze w dobrym stanie wyciągu? Czyżby awarie, które kilkakrotnie unieruchamiały już kolejkę (raz trzeba było nawet ściągać na ziemię uwięzione w wagonikach kilka metrów nad ziemią osoby) faktycznie świadczyły o tym, że urządzenia zamontowane na Szyndzielni nie są tak dobre i nowoczesne jak przekonywał nas inwestor, czyli gmina Bielsko w czasie, gdy wyciąg oddawano do użytku? Pojawiły się bowiem opinie, że wiele podzespołów kolejki z uwagi na ich wady prawie od samego początku wymagało wymiany, lecz informacje te były do tej pory dementowane.
 
Mniej i wolniej
 
Janusz Kisiel tłumaczy, że głównym powodem planowanej modernizacji jest wiek pracujących na Szyndzielni urządzeń. Funkcjonują tam już 17 lat, a technologia, w oparciu o jaką powstały, liczy już lat 30. W tym czasie w tego typu konstrukcjach pojawiły się całkiem inne rozwiązania techniczne. Dlatego też szefostwo ZIAD-u chce, aby właśnie takie nowoczesne urządzenia, a tym samym wydajniejsze, bezpieczniejsze i tańsze w eksploatacji, pojawiły się także na Szyndzielni.
 
Co więcej, firma Girak, której maszyneria wywozi obecnie turystów na górę, już nie istnieje, co sprawia, że w przyszłości mogą być kłopoty z dalszym serwisowaniem i naprawą kolejki. Janusz Kisiel przyznał również, że awarie wykazały, iż parametry pracy wyciągu nie są tak dobre, jak zapewniał jego producent i wykonawca. Dlatego też obecnie kolejka jeździ wolniej niż zakładano, a na linie zawieszonych jest mniej wagoników niż miało ich tam wisieć. Sprawia to, że czas oczekiwania pasażerów na wyjazd zwiększył się w godzinach szczytu o około 20 minut! Zmiany należało jednak wprowadzić, bo nakazał je nadzór techniczny.
 
Nie oznacza to jednak, że kolejka jest niebezpieczna dla korzystających z niej osób. Spokojnie może funkcjonować bez modernizacji jeszcze wiele lat - podkreślił Janusz Kisiel, przyrównując obecne starania ZIAD-u do sytuacji posiadacza starego, lecz dobrze utrzymanego, zadbanego i sprawnego samochodu, który jednak, chociażby z uwagi na wiek, warto wymienić na nowy.
 
Na razie o kosztach takiego przedsięwzięcia szef ZIAD-u nie chce rozmawiać. Wiadomo jednak, że chodzi o grube miliony. Prowadzone są już wstępne rozmowy z wytwórcami tego typu urządzeń wyciągowych i są to najwięksi światowi potentaci w tej branży. Aby jednak ZIAD mógł rozpocząć na dobre starania w celu zmodernizowania gondoli, zgodę na to musi wyrazić bielski ratusz. Spółka jest bowiem w całości własnością gminy. Z wypowiedzi Janusza Kisiela wynika, że wśród władz miasta panuje atmosfera zrozumienia dla tego pomysłu, lecz decyzje w tej sprawie nie zapadną z pewnością wcześniej nim nie zakończy się turstyczno-narciarska inwestycja prowadzona obecnie przez gminę na stokach Dębowca.
 
Prawie identyczna kolejka gondolowa firmy Girak, jak ta na Szyndzielni, działa na Jaworzynie Krynickiej. I tamta kolejka ma już blisko 17 lat. Z informacji uzyskanych w Krynicy wynika, iż - podobnie jak w Bielsku-Białej - właściciel tamtego wyciągu planuje jego gruntowną modernizację.
 
Marcin Płużek (Kronika Beskidzka)