Pomysł zlokalizowania toru dla quadów i motocykli crossowych pomiędzy torami kolejowymi i potokiem Krzywa poniżej składowiska odpadów w Bielsku-Białej zmroził krew mieszkających na tym terenie bielszczan. Ciśnienie podniosło się także prezydentowi Jackowi Krywultowi, który... nie widzi powodu do awantury.
 
 - Żadne decyzje w tej sprawie nie zostały jeszcze podjęte - oświadczył prezydent podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej (pisaliśmy o tym szczegółowo w artykule Protest mieszkańców Lipnika). Jego zdaniem, kiedy jest okazja, aby wyprowadzić sporty motorowe z lasów, znów zaczyna się awantura. Prezydent uważa, że każdy kto chce mieszkać w mieście, powinien się liczyć z pewnymi uciążliwościami.
 
Wysypisko, psiarnia i obwodnica
 
Antoni Ciućka, mieszkaniec domu przy ulicy Wysłouchów. - W takim razie niech pan prezydent zafunduje sobie ten tor przed własnym domem. Zobaczymy, czy wtedy będzie tego samego zdania. Trzeba mieć pojęcie, jak głos potrafi się rozchodzić z doliny!
 
Wysłouchów, to wąska uliczka dojazdowa do domów jednorodzinnych, która kończy się w dolinie. W niej właśnie może zostać zbudowany tor. Inwestycja jest powodem frustracji mieszkańców okolicy. - Proszę spojrzeć - Grażyna Kocur, sąsiadka Ciućki, zatacza ramieniem półkole, wskazując na majaczące w oddali wysypisko śmieci. - Mamy pod nosem wysypisko, psiarnię, obwodnicę. Ciągły ryk quadów już teraz doprowadza do rozpaczy. Jeśli zgodzimy się na tor, będą nam się zjeżdżali na tych maszynach z całego miasta. Może mamy sobie uszy woskiem zalać? Po naszym trupie!
 
Ludzie przy ul. Wysłouchów nie chcą nawet słyszeć o tym, aby w dolinie miał powstać profesjonalny tor do uprawiania sportów motorowych. - Tutaj jest miejsce na tereny rekreacyjne, na odpoczynek, ciszę, kontakt z przyrodą, a nie na motorowe szaleństwa - przekonuje pan Antoni. - Już i tak quady utrudniają nam życie i nigdzie pomocy nie możemy znaleźć. A podatki płacimy.
 
Kukułcze jajo z urzędu
 
 - Kierowcy quadów jeżdżą po naszej wąskiej uliczce. Człowiek boi się z dzieckiem wyjść z domu - tłumaczy Grażyna Kocur. - Rozjeżdżają prywatne pola, łąki. Ścieżki spacerowe zmienili w bajora i dewastują cały teren. Do tego są bezczelni i wulgarni. Zakłócają nam spokój nawet w święta, do późnej nocy. Dlaczego mielibyśmy siedzieć teraz cicho? Bo urzędnikom pomysł się podoba?
 
O uciążliwościach związanych z nielegalną jazdą w dolinie mieszkańcy tego rejonu miasta informowali pisemne władze już w 2003 roku. Żadnego odzewu z Ratusza wtedy nie było. Kilka lat później, w 2007 roku do Urzędu Miejskiego wysłano kolejny list. Odpowiedzi udzielił pełnomocnik prezydenta, Henryk Juszczyk, który w piśmie skierowanym do Antoniego Ciućki zapewniał, że teren wzdłuż potoku Krzywa „zostanie objęty wzmożoną kontrolą Straży Miejskiej” oraz „objęty nasadzeniami.”
 
 - Ani strażników na naszej ulicy nie widujemy, ani drzew nikt nie sadził. Za to raz w roku teren jest wykaszany, co daje tyle, co nic - kwituje Ciućka. - Takie jest zainteresowanie. No, ale teraz pewnie będzie inaczej, jeśli chcą nam kukułcze jajo podrzucić.
 
Przeciwko lokalizacji toru przy potoku Krzywa protestują nie tylko mieszkańcy ulicy Wysłouchów. Sprawa dotyczy kilkunastu ulic w rejonie oraz użytkowników pobliskich ogródków działkowych. Obecnie trwa zbiórka podpisów pod petycją protestacyjną.

 
Tekst i foto: Kuba Jarosz