Przeciętny bielszczanin zużywa średnio 100 litrów wody na dobę. Większość życiodajnego płynu pochodzi z Kobiernic, a nie jak się powszechnie nad Białą sądzi, z Wapienicy. Ten drugi zbiornik wystarczyłby bowiem zaledwie na 15 dni ciągłego zaopatrywania Bielska-Białej w wodę. W tym roku zapora będzie obchodziła swoje 80-lecie. To najwyższy czas na renowację sędziwej budowli, która zaczęła ?przeciekać?.
 
Kiedy odkręcamy wodę w domowych kranach, nie zastanawiamy się na ogół, skąd pochodzi. Zapytani o to w większości odpowiemy zapewne, że z Wapienicy. Tymczasem z tamtejszego zbiornika retencyjnego pochodzi zaledwie ok. 30 proc. wody pitnej. Pozostałe 70 proc. dopływa do nas z Kobiernic (proporcje zmieniają się nieznacznie w ciągu roku). Dziesiąte części procenta, to lokalne ujęcia, m.in. na potoku Straconka oraz innych górskich strumykach.
 
Bielski przemysł i pogoda
 
Zbiornik w Wapienicy jest miejscem bardzo urokliwym. W jego rejonie w ciepłe dni chętnie wypoczywają setki mieszkańców naszego miasta. Ze względu na to, że jest to ujęcie wody pitnej kąpiele w zbiorniku są zabronione. Bielszczanie już od ponad stu lat czerpią stąd wodę, choć na początku pobierana była ona z koryta Wapieniczanki i w sposób grawitacyjny doprowadzana do miasta. Bialanie swoje ujęcie mieli wtedy w Straconce.
 
Konieczność wybudowania wodociągów pojawiła się wraz z rozwojem Bielska i Białej. Prężnie działający przemysł włókienniczy potrzebował bowiem dużych ilości wody. Wcześniej fabryki były w pełni zależne od pór roku i intensywności opadów, przez co np. w okresach suszy musiano zatrzymywać produkcję. Projekt budowy zapory przygotowano w 1911 roku, ale udało się ją postawić ostatecznie dopiero w 1932 roku (w październiku br. będziemy obchodzić 80-lecie istnienia zapory). Początkowo zbiornik był w stanie pomieścić 900 tys. m sześć. wody, co wystarczało na potrzeby Bielska, zarówno dla odbiorców prywatnych, jak i dla fabryk.
 
Już w 1944 r. okazało się jednak, że zaporę trzeba podnieść o jeden metr do obecnej wysokości 23 m. Wkrótce w Wapienicy w wodę zaczęła zaopatrywać się także Biała. Oba miasta nadal się rozwijały, co o wiązało się z koniecznością znalezienia drugiego źródła wody. Dlatego w latach 60. zadecydowano o połączeniu systemem wodociągowym Wapienicy z Kobiernicami. Dzięki temu rozwiązaniu bielszczanie nie zostali bez wody podczas suszy, która w latach 60. niemal zupełnie ?wysuszyła? wapienicki zbiornik.
 
Nie jesteśmy ?wylewni?
 
Także obecnie miasto Bielsko-Biała bez zasilania z Kobiernic miałoby duże problemy z zaopatrzeniem w wodę. - W tej chwili dopływ do zapory w Wapienicy jest bardzo mały, dzisiaj wyniósł ok. 600 m sześć. Gdyby przyjąć, że nie ma go wcale, to wody z pełnego zbiornika starczyłoby dla Bielska-Białej na 15 dni - wyjaśnia prezes AQUA S.A., Piotr Dudek. Dla porównania, dwa lata temu podczas powodzi dopływ wody wynosił 1,4 mln m sześć., co pozwoliłoby na napełnienie zupełnie pustego zbiornika zapory w 20 godz. - Gdybyśmy nie byli podłączeni do Kobiernic, to teraz musielibyśmy wprowadzić ograniczenia w zużyciu wody.
 
Na szczęście, takiej potrzeby nie ma. Co ciekawe, sytuacja jest nawet lepsza niż np. 20 lat temu. Wtedy bielszczanie zużywali 26 mln m sześć. życiodajnego płynu na rok. Obecnie, to zaledwie 11 mln m sześć. Spadek spożycia wynika przede wszystkim z likwidacji części przemysłu. - W tamtych czasach Biała mieniła się kolorami tęczy. W zależności, gdzie co barwili i płukali, taki był nurt rzeki - śmieje się prezes Dudek. - Poza tym woda miała abstrakcyjne ceny, ok. 1 gr za metr sześć. Nikt więc nie myślał o oszczędzaniu.
 
Dzisiaj przeciętny bielszczanin zużywa średnio 3 m sześć. wody na miesiąc. - W stosunku do średniej unijnej i tak jesteśmy oszczędni, bo wykorzystujemy 100 l wody dziennie, a w UE jest to 120 litrów - mówi prezes bielskiej spółki wodnej i dodaje, że obecnie podłączonych do sieci wodociągowej jest 99 proc. domostw w naszym mieście. Możliwości zaopatrywania się w miejską wodę nie mają m.in. mieszkańcy domów położonych powyżej 450 m n.p.m., gdyż koszty dostawy byłyby bardzo wysokie. Niektórzy mają własne studnie i tylko kiedy wysychają, korzystają z zasobów spółki AQUA. Aż 9 proc. mieszkańców nie zuzywa w ciągu roku ani jednego metra sześć., co może oznaczać, że część bielskich domów i mieszkań nie jest zasiedlona.

 
Dziurawa zapora
 
Zbiornik w Wapienicy położony jest na wysokości 478 m n.p.m. Ma powierzchnię 24 ha i pojemność ok. 1,3 mln m sześć. Kilkanaście lat temu rozpoczęto remont obiektu od strony ?odwodnej?. Teraz na ukończeniu są prace od ?odpowietrznej?. - Dzięki temu zapora będzie mogła bezpiecznie funkcjonować przez kolejnych kilkadziesiąt lat - zapewnia prezes Dudek i dodaje, że podczas prac remontowych wyszły na jaw pewne niedociągnięcia budowniczych sprzed 80 lat, które teraz usunięto.
 
Okazało się także, że w zaporze robią się ?dziury?. W wyniku działania kwasu węglowego, który wypłukuje wapno, dochodzi do korozji betonu. Jego struktura przypomina wtedy gąbkę, podobnie jak w kościach przy osteoporozie. Podczas remontu w ubytki wstrzykiwano specjalne masy uszczelniające, aby zapora nie ?przeciekała?. - Dwa razy do roku badana jest szczelność zapory i nie ma żadnych powodów do obaw - uspokaja Piotr Dudek. - Te pustki nie zagrażały wytrzymałości mechanicznej obiektu.
 
Nasz rozmówca podkreśla, że wapienickie źródło jest z powodu mniejszej zlewni (Szyndzielnia i Błatnia) dużo czystsze niż na Sole w Kobiernicach, które pobiera wodę z całej Kotliny Żywieckiej.
 
Marta Polak