Nie tak dawno władze Bielska-Białej z dumą ogłosiły, że zakończył się remont odcinka ul. Gościnnej od ronda przy ul. Kolistej do ul. Armii Krajowej. Szybko okazało się jednak, że sukces zmienia się w porażkę, gdyż na światło dzienne zaczęło wychodzić coraz więcej nieprawidłowości, jakich dopuszczono się przy remoncie. Co ciekawe, tym razem pokrzywdzonym mieszkańcom udało się wygrać z urzędnikami! Co śmieszne (choć powinno smucić), zwykli bielszczanie wytknęli inżynierom błędy, które wczoraj zdecydowano naprawić, gdyż były typowymi drogowymi absurdami.
 
Jeśli ktoś nie wierzy, że można wygrać z dziwnymi decyzjami urzędników, to niniejszy przykład pokazuje coś zupełnie przeciwnego. Trzeba jednak być upartym, konsekwentnym i wspomóc się… mediami. Tak właśnie postąpili mieszkańcy ul. Gościnnej i udało im się wywalczyć „swoje”.
 
Chodzi o kuriozalne rozwiązania, jakie znalazły się w projekcie. Otóż, na zmodernizowanej ul. Gościnnej pierwszą (od wjazdu z ulicy Karpackiej) zatokę autobusową zaplanowano w miejscu... wjazdów na posesje. Taka niespodzianka spotkała m.in. państwa Łaników i trzech innych właścicieli tamtejszych posesji. - Przepisy to dopuszczają – oświadczył nam jeden z inżynierów drogowców, którego zastaliśmy na miejscu podczas wizyty na wspomnianej ulicy.
 
Specustawa dobra na wszystko
 
- I co z tego, że są takie przepisy? Nie będziemy wyjeżdżać z domu prosto na przystanek autobusowy! Do czego to podobne?! Mamy tu firmę, przyjeżdżają do nas klienci, i mają przecinać zatokę autobusową żeby wjechać na nasz teren?! A co z bezpieczeństwem pieszych? – irytowała się właścicielka posesji Elżbieta Łanik. - Nie zgadzamy się na to. Na takie traktowanie.
 
Łanikowie, podobnie zresztą jak kilku innych właścicieli posesji przy Gościnnej, zostali poinformowani, że są zmuszeni w znacznej części na własny koszt przeprojektować wjazd na swoją posesję. - Musimy wyciąć drzewa, zniwelować teren przed domem, przesunąć płot i samą bramę – wyliczała Łanikowa. – Nie sądzę, żeby drogowcy nam za to wszystko zapłacili. A wystarczyło wcześniej skonsultować się z nami i innymi mieszkańcami. Trudno pojąć, że wciąż w taki sposób załatwia się podobne kwestie. Inżynier ripostował jednak, że drogowcy działają zgodnie z prawem i po swojej stronie mają specustawę.

 
Trwonią nasze pieniądze
 
Opisywane wyżej rozmowy miały miejsce w miniony wtorek. Jeszcze tego samego dnia po południu delegacja mieszkańców ul. Gościnnej wymusiła spotkanie z zastępcą prezydenta Bielska-Białej Lubomirem Zawieruchą, który obiecał osobistą wizytację na spornej ulicy i zapoznanie się z problemami mieszkańców. Jak obiecał, tak zrobił. A już kilka godzin później zapadły pierwsze decyzje dotyczące zatoki, które przekazał nam główny inżynier Miejskiego Zarządu Dróg Krzysztof Rogala.
 
- Zatoki nie będzie. Zostaje wykreślona z projektu - oświadczył pracownik MZD. Ale przecież zatoka już jest... Jej zlikwidowanie oznacza więc kolejne, w dodatku absurdalne koszty. - I tak w części była źle wykonana i miała być poprawiana – odpierał nasze zarzuty Krzysztof Rogala. Zapytany gdzie teraz będą się zatrzymywały autobusy odpowiada, że... nigdzie. Możliwe, że nowy przystanek zostanie uwzględniony w drugim etapie modernizacji, gdy wykonywane będzie przedłużenie ul. Gościnnej do ul. Cieszyńskiej.
 
Mieszkańcy poprawiają inżynierów
 
Podczas gdy wiele osób latami walczy z absurdalnymi decyzjami urzędników, grupie bielszczan udało się zmienić projekt przygotowywany (i zapewne słono opłacony) przez fachowców w jeden dzień! Jak można wyjaśnić taki cud? - Tak zadecydował Miejski Zarząd Dróg, bo nie można się było dogadać z ludźmi mieszkającymi na Gościnnej– usłyszeliśmy lakoniczną odpowiedź inżyniera MZD.
 
Dodajmy, że omawiana zatoka nie była jedynym „utrudnieniem”, jakie czekało na mieszkańców Gościnnej po remoncie. Podczas modernizacji droga została znacznie obniżona, w niektórych miejscach o blisko dwa metry. Nie trzeba chyba wyjaśniać jak wyglądają teraz podjazdy na niektóre posesje.
 
Tekst i foto: Kuba Jarosz