Czy z krajobrazu Podbeskidzia znikną ogródki działkowe? Takiego, najbardziej drastycznego z możliwych rozwiązań, obawiają się działkowcy, często emeryci i renciści. - Co teraz będzie? - pytają przerażeni, ale odpowiedzi na razie brak. A idzie o tysiące działkowców i hektary cennej ziemi.
 
Zaczęło się od tego, że Trybunał Konstytucyjny wziął pod lupę ustawę o rodzinnych ogródkach działkowych z 2005 roku. Po czym wydał werdykt miażdżący: zakwestionował aż 24 z 50 zawartych w niej przepisów, uznając je za niezgodne z konstytucją!
 
Zmiażdżona ustawa

 - Czyli w praktyce zakwestionował wszystko, co najważniejsze, bo cała reszta to mniej istotne sprawy - komentuje gorzko Kazimierz Chmiel, kierownik Delegatury Polskiego Związku Działkowców w Bielsku-Białej. Trybunał między innymi pozbawił PZD wyłączności w zarządzaniu gruntami, zakwestionował też zwolnienie działkowców z podatków od nieruchomości, rolnego i leśnego.
 
Ten werdykt to cios dla działkowców, których jest cała armia. PZD pisze nawet o milionie polskich rodzin. 620 tysięcy działkowców podpisało się pod obroną zakwestionowanej przez TK ustawy. Ich obawy były zrozumiałe: uchylenie ustawy chroniącej działkowców powoduje, że samorząd, jako właściciel gruntów, może zlikwidować ogródki bez zgody PZD. Dotąd było to niemożliwe. Działkowcy boją się, że zostaną po prostu wyrzuceni z ogródków, zajmowanych nieraz od pokoleń. W oficjalnym stanowisku PZD pisze, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… grunty. Stąd - zdaniem władz związku - szczególne zainteresowanie sprawą środowisk deweloperskich, które chcą przejąć cenne grunty. Co dalej?
 
 - Tak naprawdę to jeszcze nie wiadomo, zakwestionowane przepisy wygasną za półtora roku, więc tyle czasu ma sejm na napisanie nowej ustawy. Co się w niej znajdzie? Tego się właśnie boimy - wyjaśnia Kazimierz Chmiel.
 
Co teraz będzie?
 
Antoni Foszcz jest prezesem Rodzinnego Ogrodu Działkowego im. Adama Mickiewicza pod Szyndzielnią. Ma 72 lata, od 35 mają tu wraz z żoną swój ogródek. Niewielka altanka, oczko wodne, kwiaty, drzewka owocowe. Latem spędzają tu cały czas, jesienią wracają do mieszkania w bloku. Mówi, że codziennie zaglądają do niego inni działkowcy i pytają co teraz będzie. - Boją się, co się stanie. A może się stać bardzo dużo złego. Trybunał zakwestionował wszystkie nasze ulgi. Na przykład płacimy 19 groszy za metr gruntu, za altanę nie płacimy nic. Ale największa obawa jest oczywiście taka, że miasto odbierze nam działki - mówi Antoni Foszcz.
 
Kazimierz Chmiel precyzuje: - Płacimy 19 groszy, ale z tego 65 procent przeznacza się na nasz ogród. Sprawa dotyczy rzeszy ludzi, także na Podbeskidziu. W skład delegatury Bielsko-Biała wchodzi sześć miast: Żywiec (3 ogrody), Ustroń (4 ogrody), Skoczów (3 ogrody), Czechowice - Dziedzice (9 ogrodów), Cieszyn (10 ogrodów) i oczywiście Bielsko - Biała (29 ogrodów). W sumie daje to liczbę 59 ogrodów działkowych, ponad 6500 działkowców i hektary cennej ziemi. Dziś ogródki - tłumaczy kierownik Chmiel - są zakwalifikowane jako grunty rolne. Jeśli w nowej ustawie zostaną zakwalifikowane inaczej - na przykład jako tereny rekreacyjne - wszystkie opłaty pójdą do góry. Foszcz zwraca uwagę, że większość z działkowców to ludzie starsi.

 
 - W tej chwili płacimy 200-300 złotych za rok. Za wszystko. Większe opłaty uderzą przede wszystkim w ludzi starszych, emerytów, rencistów. Jeśli są we dwoje, to może jeszcze sobie poradzą. Ale często to wdowy albo wdowcy, zostali sami w swoim ogródku. To dla nich odskocznia i pasja - nie uniosą większych opłat, będą musieli odejść - tłumaczy Antoni Foszcz. Podkreśla, że działkowcy bardzo dbają o swoje ogrody. - Nasz istnieje od półwiecza. Zostało pięciu działkowców, którzy tu są od samego początku, mają ponad osiemdziesiąt lat. Mamy jeden z piękniejszych ogrodów i zawdzięczamy to tylko sobie. Każdy dba o swój ogródek, ale także o dobro wspólne, jakim jest cały ogród. Sami zbudowaliśmy dom działkowca, potem go ociepliliśmy, zrobiliśmy plac zabaw, teraz zbieramy pieniądze na jego renowację. Tworzymy społeczność, robimy wspólne imprezy - mówi Foszcz.
 
Łakomy kąsek
 
ROD Mickiewicza rozciąga się na dziesięciu hektarach. Ogródki ma tu 248 działkowców. Ich obawy są uzasadnione, bo teren, który zajmują jest szczególnie łakomym kąskiem i były już na niego zakusy. - Kilkanaście lat temu usłyszeliśmy propozycję, żeby tu urządzić pole golfowe. Działkowcy się absolutnie nie zgodzili. Wtedy mieliśmy głos decydujący. Teraz już tak nie będzie. Miasto może zabrać grunty pod jakąś inwestycję. Jak będzie wyglądała rekompensata? Kiedyś w przypadku zgody działkowcy dostawali teren zamienny albo godne pieniądze. Jak będzie teraz - nie wiadomo, ale obawiamy się najgorszego - mówi Foszcz.
 
Polski Związek Działkowców straszy przykładem Słowacji, gdzie działkowcy już stracili swoje działki na rzecz deweloperów. Przeciwnicy PZD, których nie brakuje zarówno wśród polityków, jak i zwykłych ludzi, odpowiadają, że do tej pory działkowcy tworzyli państwo w państwie, korzystając z ulg i przywilejów, o których inni mogą tylko marzyć. I że to relikt komuny. - To bzdury! Ogródki trwają od 110 lat. Gdzie tu komunizm? Hitler nie rozwiązał, Stalin nie zniszczył, a teraz chcą rozwalić - podsumowuje Kazimierz Chmiel.
 
Wojciech Małysz (Kronika Beskidzka)