Jeszcze dzisiaj bielski Sąd Rejonowy zdecyduje o ewentualnym areszcie tymczasowym dla Beaty Ch. i jej konkubenta Jarosława R., czyli rodziców dwuletniego Szymka, którego ciało znaleziono dla lata temu w stawie na peryferiach Cieszyna. W obawie przed tzw. mataczeniem ze strony podejrzanych z wnioskiem o areszt tymczasowy wystąpiła wczoraj Prokuratura Okręgowa.
 
Wczoraj od rana w Prokuraturze Okręgowej w Bielsku-Białej trwały przesłuchania dwojga podejrzanych w sprawie śmierci Szymona R. - Kobiecie, na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, przedstawiono zarzut zabójstwa - poinformowała rzeczniczka prokuratury, Małgorzata Borkowska. - Podejrzana skorzystała z prawa do złożenia wyjaśnień. Nie przyznała się jednak do zarzucanego jej czynu.
 
Sąsiedzi powiadomili policję
 
Jej konkubentowi, Jarosławowi R., śledczy postawili zarzut nieudzielania pomocy dziecku w sytuacji zagrożenia jego życia. Mężczyzna przyznał się do tego czynu. Szczegółów tragedii prokuratura nie ujawniła. - Na tym etapie śledztwa nie możemy tego zrobić. Te informacje nie będą na razie dostępne dla mediów - tłumaczyła wczoraj prokurator Borkowska.
 
Wiadomo jedynie - i to potwierdza Małgorzata Borkowska - że do zdarzenia, w wyniku którego poniósł śmierć dwuletni chłopczyk doszło w marcu 2010 na terenie Będzina. Stamtąd też rodzice dziecka trafili wczoraj do bielskiej prokuratury. Zostali zatrzymani dzień wcześniej w swoim mieszkaniu, po kilku dniach poszukiwań. O tym, że rodzice pojawili się w mieszkaniu powiadomili policję sąsiedzi.

 
Dzięki porównaniom DNA dzisiaj wiadomo będzie, czy znaleziony w stawie chłopiec, to rzeczywiście - jak utrzymują zatrzymani - ich syn, Szymon R. - Oni sami twierdzą, że jest to absolutnie pewne i nie mają co do tego żadnych wątpliwości - podkreśla prokurator Borkowska. - Ale z uwagi na poziom skomplikowania sprawy i samego śledztwa musimy mieć stuprocentową pewność.
 
Wypadek czy zabójstwo?
 
Nasz portal dowiedział się, że w toku wznowionego postępowania przygotowawczego przeprowadzona zostanie konfrontacja. Prokuratura przesłucha także kilku nowych świadków. Według nieoficjalnych źródeł, matka dziecka tłumaczy, iż jej syn zginął na skutek nieszczęśliwego wypadku, a ona sama wpadła w panikę i dlatego porzuciła zwłoki na obrzeżach Cieszyna. Natomiast zdaniem prokuratury, „chłopiec z Cieszyna” zmarł w rezultacie pęknięcia jelita cienkiego na skutek urazu mechanicznego.
 
Jak dotąd nie wiadomo, w jakich okolicznościach doszło do śmierci chłopca oraz kto i czym przewiózł ciało. Rodzice chłopca nie posiadają bowiem własnego samochodu, a Będzin od Cieszyna dzieli blisko sto kilometrów. Być może ojciec dziecka skorzystał z pojazdu służbowego. W czasie kiedy doszło do zdarzenia, pracował w jednej z instytucji publicznych jako konwojent.
 
W miejscu zamieszkania podejrzanych, w Będzinie sąsiedzi przekonują, że do tej pory nie podejrzewali niczego złego. Rodzice dziecka pytani sporadycznie o to, gdzie się podziewa ich Szymek odpowiadali, że „właśnie jest u dziadków”.

Kuba Jarosz

PS. W poniedziałek, 25 czerwca Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej aresztował rodziców Szymona R. na trzy miesiące. Są już znane wyniki badań porównawczych DNA. Wynika z nich, że chłopiec znaleziony w stawie, to Szymon R.