Drzewom rosnącym w bielskiej Dolinie Gościnnej grozi wielka wycinka związana z przeciwpowodziowymi pracami planowanymi w korycie i na brzegach potoku Kamienickiego. Ale Stowarzyszenie Olszówka nie zamierza biernie przyglądać się tej rzezi i zapowiada prawną bitwę w obronie przyrody. Bo zdaniem tego bielskiego stowarzyszenia, prace zamiast ograniczyć ryzyko powodzi, zwiększą je!
 
Jak informowaliśmy kilka tygodni temu, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach zamierza w ramach prac przeciwpowodziowych wyciąć w Bielsku-Białej cztery i pół tysiąca drzew! Zdaniem RZGW, ich usunięcie jest konieczne, jeśli miasto i jego mieszkańcy mają w przyszłości uniknąć niszczycielskich skutków wezbranej po deszczach wody. Pracownicy bielskiego ratusza - do którego gliwicki RZGW zwrócił się z wnioskiem o zgodę na wycinkę - twierdzą, że na wycięcie drzew rosnących w obrębie koryta rzeki czy potoku będą musieli pozwolić, a mogą się starać ograniczyć wycinkę tylko tych drzew, które rosną na ich brzegach lub w sąsiedztwie.
 
Ale jedno z bielskich stowarzyszeń jest przekonane, że nie wszystkie planowane przez RZGW prace służyć będą ochronie przed wielką wodą. - Co do koryta Białej w centrum miasta, to przewidziane prace dotyczące wzmocnienia systemu przeciwpowodziowego uważamy za celowe i sensowne. Chociażby z uwagi na cenną substancję zabytkową miasta, którą trzeba chronić przed powodzią. Więc modernizację koryta Białej i wzmacnianie murów zabezpieczających jej brzegi uważamy za potrzebną inwestycję. Ale tego samego nie można już powiedzieć o planowanych pracach na potoku Kamienickim w Dolinie Gościnnej. Tam brzegi potoku są stabilne, a korzenie rosnących na nich drzew w naturalny sposób je wzmacniają, nie osłabiają. Tymczasem RZGW planuje tam wielką wycinkę drzew i profilowanie brzegów, co naszym zdaniem jest zupełnie niepotrzebne. Tym bardziej, że zabudowa mieszkalna jest w Dolinie Gościnnej daleko odsunięta od potoku Kamienickiego, więc nawet jeśli wezbrana woda wystąpi z brzegów, to wyleje się na pola i nikomu nie zrobi krzywdy. A jeśli przeprowadzone zostaną prace zaplanowane przez RZGW, to efekt będzie taki, że woda z gór spływać będzie w dół szybciej niż teraz. Wtedy ryzyko wystąpienia powodzi na terenach położonych niżej, czyli w naszym przypadku w rejonie Czechowic-Dziedzic, które - jak pokazały doświadczenia ostatnich lat - już teraz jest bardzo poważne, jeszcze wzrośnie. Więc wycinka drzew i profilowanie brzegów na potoku Kamienickim i innych górskich potokach zamiast zmniejszyć zagrożenie powodziowe, paradoksalnie je zwiększy - mówi Jacek Zachara, prezes Stowarzyszenia Olszówka.

 
Jego zdaniem, to niejedyny feler planowanych robót modernizacyjnych na bielskich ciekach wodnych. Kwestia druga dotyczy tego, że są one przedstawiane jako ich bieżące utrzymanie, co nie wymaga uzyskania odpowiednich zezwoleń i dokumentów, w tym przede wszystkim wykonania oceny oddziaływania inwestycji na środowisko. Tymczasem - według Stowarzyszenia Olszówka - przewidziane prace w korytach i na brzegach potoków są tak poważne, że ocena ich oddziaływania na środowisko powinna zostać wykonana. I z tych dwóch powodów bielskie stowarzyszenie zapowiada prawną walkę o ochronę przyrody w Dolinie Gościnnej nad potokiem Kamienickim.
 
Zaczęło ją od tego, że do bielskiego ratusza złożyło wniosek o dopuszczenie go w charakterze strony do postępowań administracyjnych w sprawie wydania zezwoleń na usunięcie drzew w obrębie rzeki Białej oraz potoków Niwka, Kamienicki i Starobielski. Jeśli wniosek zostanie pozytywnie rozpatrzony, to Stowarzyszenie Olszówka będzie mogło zaskarżać pozwolenia na wycinkę drzew najpierw do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a potem do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
 
Według Jacka Zachary, ważnym orężem w walce o zachowanie drzew rosnących w Dolinie Gościnnej będzie marcowe stanowisko Komisji Europejskiej, w którym ogłoszono, że skierowano przeciwko Polsce zarzuty dotyczące łamania unijnego prawa związanego z gospodarką wodną. Zdaniem Komisji Europejskiej, prace realizowane na polskich rzekach, określane jako ich bieżące utrzymywanie, w rzeczywistości są znacznie szersze i wielokrotnie powodują trwałe przekształcenia koryta rzecznego oraz strefy brzegowej. A takie przekształcenia, zgodnie z unijnym prawem, wymagają uprzedniej oceny oddziaływania inwestycji na środowisko, która w Polsce nie jest robiona.
 
Jeśli Komisja Europejska nie uwzględni wyjaśnień rządu na temat zarzutów, sprawa może trafić do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. - Zarzuty Komisji Europejskiej dowodzą, że administratorzy rzek i potoków, tacy jak gliwicki RZGW, robią źle, a ich postępowanie zostało dostrzeżone przez Unię Europejską. Będziemy podnosić ten argument sprzeciwiając się tym pracom na bielskich potokach, działania te uważamy bowiem za niepotrzebne i szkodliwe - mówi Jacek Zachara.
 
Sławomir Horowski (Kronika Beskidzka)