Projekt restrukturyzacji bielskiej oświaty podzielił środowisko szkolne. Urzędnicy, powołując się na potrzebę oszczędności budżetowych, zaplanowali m.in. likwidację kilku placówek oraz zmianę lokalizacji innych. Protestują nauczyciele i rodzice uczniów. Ile postulatów społecznych znalazło się w ostatecznej wersji projektu, który trafił właśnie na biurko prezydenta Jacka Krywulta?
 
Przystępując do przygotowania reformy szkolnictwa w mieście, Ratusz przyjął harmonogram konsultacji społecznych w tej sprawie. Realizację planu rozpoczęto w połowie września br. od zaprezentowania projektu dyrektorom placówek, których dotyczy reforma. W następnej kolejności założenia przedstawiono członkom komisji edukacji i kultury Rady Miejskiej, radom pedagogicznym i radom rodziców. Dopiero od końca września środowisko oświatowe mogło zgłaszać uwagi, które - jak ujęto to w harmonogramie - mogłyby pomóc w dopracowaniu ostatecznego kształtu restrukturyzacji.
 
Nie chcieli odpowiadać na pytania
 
Dyskusja nad projektem była burzliwa. O niej oraz o trudnej sytuacji finansowej bielskich szkół pisaliśmy m.in. w artykułach Zaciskanie pasa w oświacie, Zmarnowane szanse Tuwima? czy Wielkie roszady w szkolnictwie. Bielszczanie słali do Miejskiego Zarządu Oświaty rozpaczliwe maile i podpisywali listy protestacyjne. W tym gorącym klimacie MZO zdecydował o przeprowadzeniu dodatkowego cyklu zebrań konsultacyjnych z rodzicami i nauczycielami, z udziałem radnych komisji edukacji.
 
Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej do przyjętej przez urzędników metody konsultacji odniosła się radna Grażyna Staniszewska, która zarzuciła ekipie prezydenta Jacka Krywulta arogancję. W interpelacji dotyczącej jednego z takich spotkań radna skarżyła się, że przedstawiciele MZO nie umieli odpowiedzieć na żadne pytanie na temat przewidywanych kosztów reformy oraz kwot, które zaoszczędzić ma budżet miasta na skutek planowanej restrukturyzacji.

 
W odpowiedzi prezydent Krywult nazwał Staniszewską „populistką” i odesłał ją do... harmonogramu konsultacji, który jego zdaniem, rozstrzyga wszelkie spory proceduralne. - Na tym etapie nie przewidywaliśmy dyskusji. Nie polemizowaliśmy z krytykami, nie ocenialiśmy przedstawianych nam opinii. Zebraliśmy uwagi krytyczne, które zostały uwzględnione w dalszych pracach nad reformą - tłumaczył naszemu portalowi dyrektor MZO Jan Solich.
 
Najważniejszy jest harmonogram!
 
Obecny na sesji poseł Stanisław Pięta nie przeczył, że bielskie szkolnictwo trzeba zreformować, ale zaapelował, aby w pracach nad projektem wziąć pod uwagę perspektywy demograficzne, zagrożenia wychowawcze oraz granice rejonów szkolnych. Te ostatnie, w razie potrzeby, powinny podlegać odpowiednim korektom. Według Grażyny Staniszewskiej, reformatorzy nie mogą zapomnieć o zdefiniowaniu podstawowych standardów szkolnych. Jednym z nich jest dopuszczalna liczebność oddziałów. Zdaniem radnej, klasa powinna liczyć 25-30 uczniów.
 
Zgodnie z harmonogramem, termin przygotowania ostatecznej wersji projektu reorganizacji bielskiego szkolnictwa upłynął w piątek, 25 listopada. Do tego dnia powstać miały także projekty uchwał Rady Miejskiej w sprawie zamiaru likwidacji szkół i placówek. - MZO w pełni realizuje przyjęty terminarz - zapewnił nas wczoraj dyr. Solich. - Projekty są już gotowe. Przekazaliśmy je prezydentowi, który w ciągu kilku najbliższych dni spotka się z nami, aby wyjaśnić ewentualne wątpliwości.
 
Szef bielskiego szkolnictwa zapewnia, że uwagi oraz opinie krytyczne zebrane podczas zebrań konsultacyjnych zostały wykorzystane w pracach nad ostatecznym kształtem reformy. Część z nich znalazło nawet odbicie w projekcie. - Uwzględniliśmy jeden postulat społeczny o kluczowym znaczeniu dla przyszłego systemu organizacji szkolnictwa w Bielsku-Białej. Dyrektor MZO nie chciał nam jednak powiedzieć, czego konkretnie dotyczy ważna zmiana wprowadzona w wyniku nacisku pedagogów i rodziców. Zdaniem urzędnika, najpierw powinien ją poznać prezydent Krywult.
 
Podejmą bolesne decyzje
 
Na początku przyszłego roku o zamiarze likwidacji niektórych szkół Ratusz oficjalnie poinformuje związki zawodowe oraz rodziców i uczniów. Wtedy wystąpi także o opinię do Śląskiego Kuratora Oświaty. Uchwały likwidacyjne oraz powołujące nowe szkoły i zespoły szkół miałyby wejść do porządku obrad Rady Miejskiej w pierwszym kwartale 2012 roku. Projekty sporządzone przez urzędników będą musiały uzyskać akceptację radnych z komisji, a następnie zostaną przegłosowane na sesji.
 
 - Jako członek środowiska oświatowego chciałbym, aby bielskie szkolnictwo miało dużo pieniędzy i żeby żadne tego rodzaju reformy nie były potrzebne. Ale jestem także obywatelem tego miasta i wiem, że uzdrowienie systemu finansowania oświaty poprawi trudną sytuację budżetową gminy.
 
Dyrektor podkreśla, że jego podwładni zrobili wyłącznie to, co do nich należało - zaproponowali rozwiązania, po które sięga obecnie wiele gmin w kraju. W warunkach kryzysu samorządy ograniczają inwestycje i tną wydatki bieżące. Najbardziej jednak Solich współczuje radnym, którzy będą musieli podejmować decyzje bardzo bolesne dla wielu osób.
 
Robert Kowal