Kryzys w finansach publicznych spowalnia tempo inwestycji drogowych w Bielsku-Białej. Z planu wypadł kontrowersyjny projekt budowy zadaszonej kładki dla pieszych nad ulicą Zamkową. Nie ma także środków na przejście podziemne w tym rejonie. Nie wiadomo kiedy przyzwoity wygląd odzyska ulica Schodowa, którą w obecnym jej stanie trudno chodzić szczególnie po zmroku.
 
Projekt budowy kładki dla pieszych nad ulicą Zamkową na wysokości budynku Poczty Głównej forsowała pełnomocnik prezydenta miasta ds. rewitalizacji obszarów miejskich (pisaliśmy o tym m.in. w artykule Jest wolno, a będzie jeszcze wolniej). Jeszcze wiosną br. Jolanta Jędrzejczyk przekonywała nas że, kładka jest w tym miejscu potrzebna mieszkańcom oraz turystom. Dzięki niej komunikacja w kierunku Białej nie musiałaby odbywać się przeciążoną w dużej części dnia ulicą Wzgórze.
 
Nie pomogła obniżka kosztów
 
Projekt instalacji żeliwnej kładki wywołał protesty bielszczan zatroskanych o porządek architektoniczny starówki. Na budowę przejścia nie zgodził się Wojewódzki Konserwator Zabytków, gdyż - jego zdaniem - podobnego obiektu nigdy wcześniej w tym miejscu nie było. Sceptyków nie przekonała nawet obniżka planowanych kosztów realizacji inwestycji. W pierwotnej wersji projektu kładka miała nas kosztować 4 mln zł, a w ostatecznej wersji cena spadła do 1,7 mln zł.
 
Pani pełnomocnik poinformowała nas wczoraj, że kładka w ogóle wypadła z planów inwestycyjnych miasta i nie wiadomo, czy kiedykolwiek do nich powróci. Aby wybudować przejście nad ul. Zamkową, należałoby wprowadzić odpowiednie zmiany do planu zagospodarowania przestrzennego. Temu zaś przeciwne są władze miasta. W budżecie gminy nie ma i prawdopodobnie nie będzie pieniędzy na tę inwestycję. Wykorzystanie środków pomocowych nie wchodzi w rachubę, gdyż zwrotny kredyt preferencyjny - jaki ewentualnie moglibyśmy na ten cel uzyskać w kolejnym okresie programowania finansowego UE - powiększałby zadłużenie miasta. Temu też władze są przeciwne.

 
Jeśli pieniędzy nie ma na kładkę, to tym bardziej nie będzie środków na budowę przejścia pod ulicą Zamkową. O planach wydrążenia tunelu pisali w listach do naszej redakcji niektórzy czytelnicy podzielający opinię krytyczną konserwatora zabytków. Tyle że także przejścia podziemnego w tym miejscu nigdy wcześniej nie było.
 
Będą łatać nawierzchnię
 
Wygląda na to, że nawet w dłuższej perspektywie nie dojdzie do modernizacji ul. Schodowej, która teoretycznie mogłaby stanowić atrakcyjny element szlaku wycieczkowego prowadzącego z Rynku w kierunku pl. Żwirki i Wigury. Malowniczo położona uliczka straszy swoim wyglądem od wielu lat i nie ma siły, by to zmienić. Okoliczne budynki należą do różnych właścicieli, którzy głównie z powodów finansowych nie są zainteresowani gruntownym remontem kamienic. Prawo umożliwia wprawdzie powiatowemu inspektorowi budowlanemu wydanie nakazu remontu ze względu na estetykę miejsca, lecz brak środków nie pozwala w praktyce na przejęcie przez niego roli tzw. inwestora zastępczego.
 
Ale Jolanta Jędrzejczyk uważa, że Schodowa zacznie zmieniać swoje obskurne oblicze, gdy właściciele domów dostrzegą korzyści, jakie daje im uchwała Rady Miejskiej przewidująca przywileje podatkowe w zamian za remont elewacji budynków. - Uchwała przynosi już pozytywne rezultaty - zapewnia pełnomocnik prezydenta.
 
W najbliższym czasie nie będzie gruntownego remontu nawierzchni ulicy Schodowej, która prawie na całej swojej długości jest administrowana przez Miejski Zarząd Dróg. Wiosną przyszłego roku zostaną przeprowadzone pozimowe przeglądy. - Jeśli okaże się wtedy, że jakiś fragment tej ulicy zagraża bezpieczeństwu przechodniów, np. pojawią się dziury, to będziemy łatać - zapewnia zastępca dyrektora MZD Andrzej Kostyński.
 
Miasto inwestuje przede wszystkim w drogi główne, wykorzystywane w komunikacji pomiędzy dzielnicami. Nie zapomina też o remontach chodników. Ale Schodowa? Gdzie to, u licha, jest?
 
Robert Kowal