Pierwsze występy bielskiego Podbeskidzia w ekstraklasie pokazały, że „Górali” czeka ciężki sezon. Podopieczni Roberta Kasperczyka mogą wydrzeć zwycięstwo rywalom tylko taką walecznością i determinacją, jaką zaprezentowali w meczu przeciwko Jagiellonii Białystok. Dziś bielszczanom przyjdzie rywalizować na wyjeździe z silnym kadrowo Zagłębiem Lubin.

Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała mają za sobą trzy mecze w ekstraklasie. Jak podsumować te występy? Każdy z nich miał inną historię i każdy przyniósł inne wnioski. Najwięcej do myślenia sztabowi szkoleniowemu dał katastrofalny mecz w Bełchatowie, gdzie „Górale” dostali tęgie lanie od miejscowego GKS-u. Trener Robert Kasperczyk na kolejny mecz z Widzewem Łódź wymienił niemal pół składu, co zaowocowało bezbramkowym remisem. - Choć ten remis nie jest jakimś spektakularnym osiągnięciem, to bardzo go szanuję – podkreśla Maciej Rogalski.

Po meczu z łodzianami można było śmiało stwierdzić, że bielszczanie poprawili grę w obronie. W bramce pewnie spisywał się Mateusz Bąk, który zastąpił Richarda Zajaca. Nadspodziewanie dobrze zaprezentował się występujący na pozycji lewego obrońcy Krzysztof Król. Nie można mieć także większych pretensji do Ondreja Sourka, który na środku bloku defensywnego wymienił Juraja Dancika. Po kontuzji dobry powrót zanotował Dariusz Łatka i tradycyjnie swoją waleczność okupił żółtym kartonikiem. Nie da się natomiast ukryć, że poczynania ofensywne beniaminka ekstraklasy pozostawiają wiele do życzenia. „Górale” w dwóch kolejnych meczach nie pokonali bramkarza rywali.

- Czasem tak jest, że piłka nie wpada do bramki – mówi Adrian Sikora. - Sytuacji może nie było za wiele, ale gdy już do nich doszło, to brakowało nam szczęścia. Z łutem szczęścia, czy bez, aby odnieść upragnione zwycięstwo „Górale” muszą zdobywać gole. Dlatego właśnie nad tym intensywnie pracowali w ostatnich dniach. - Mieliśmy oczywiście trening strzelecki i poświęciliśmy wykańczaniu akcji trochę czasu – mówi Adam Cieśliński, najskuteczniejszy gracz Podbeskidzia w minionym sezonie. - Mam nadzieje, że przełamanie niemocy strzeleckiej nastąpi w meczu z Zagłębiem Lubin.

Podbeskidzie jako beniaminek ekstraklasy dopiero uczy się gry na tym poziomie rozgrywek. Czego więc możemy się spodziewać po najbliższych meczach w wykonaniu ekipy trenera Kasperczyka? - Wyniki na pewno nie będą tak dobre, jak w I lidze – mówi prezes klubu, Janusz Okrzesik. - Jeśli ktoś liczył na seryjne zwycięstwa, to szybko został sprowadzony na ziemię. Pierwszy mecz pokazał natomiast, że można liczyć na waleczność, determinację piłkarzy i emocje do samego końca. Na własnym boisku zespół nie będzie odpuszczał i jestem przekonany, że dostarczy nam wszystkim mnóstwo emocji.

Jak wiadomo, nowicjusz musi zapłacić frycowe, grunt, żeby wyciągnąć wnioski z wcześniejszych niepowodzeń. Ale czasu na naukę pozostaje coraz mniej. Już dziś przed bielszczanami kolejny ligowy pojedynek. Tym razem przeciwnikiem Podbeskidzia będzie Zagłębie Lubin. „Miedziowi”, to bardzo silny zespół, który w tym sezonie będzie odgrywał znaczącą role w rozgrywkach ekstraklasy. Potencjału drużyny Jana Urbana z pewnością nie oddaje ich obecna pozycja w tabeli. W dwóch meczach zdołali uzyskać zaledwie jeden punkt, który wywalczyli w pojedynku z Lechem Poznań (1:1). Natomiast w miniony weekend Zagłębie minimalnie uległo w Krakowie tamtejszej Wiśle i obecnie zajmują 13. pozycję („oczko” wyżej sklasyfikowane jest Podbeskidzie).

- Będziemy mieli do czynienia z bardzo ciekawą drużyną – przedstawia najbliższego rywala Cieśliński. - Ostatnio lubinianie byli blisko ogrania Wisły, lecz przegrali w takich, a nie innych okolicznościach (porażka Zagłębia 0:1, po rzucie karnym wykorzystanym przez Dudu Bitona – przyp.red). Pokazali kawał dobrego futbolu, ale na pewno mają także słabsze strony.

Sposobem na pokonanie rywala powinna okazać się gra z kontry, która może przynieść powodzenie dzięki szybkości i umiejętnościom technicznym snajpera drużyny beniaminka - Sikory. Podstawowym założeniem będzie jednak zachowanie czystego konta. - Jeśli z taką konsekwencją zagramy w Lubinie, jak to miało miejsce w pojedynku z Widzewem, to na pewno będzie dobrze – twierdzi szkoleniowiec bielszczan. - Postaramy się coś strzelić z kontry, a taktykę dobierzemy pod rywala, którego grę dokładnie przeanalizowaliśmy.

Na jakie sylwetki w ekipie Zagłębia warto zwrócić szczególną uwagę? - Musimy uważać przede wszystkim na dwóch zawodników: bardzo dynamicznego Szymona Pawłowskiego i główną siłę ataku, Darvydasa Sernasa – odpowiada trener Kasperczyk. - Dochodzą do tego boczni obrońcy, którzy także są mocną stroną zespołu.

Szkoleniowiec bielszczan wymienił tylko najgroźniejszych graczy lubinian, ale w zasadzie na każdej pozycji trener Urban ma do dyspozycji dwóch równorzędnych i ogranych w ekstraklasie zawodników. Bramki „Miedziowych” strzeże Bojan Isailović, który był w kadrze reprezentacji Serbii na finały mistrzostw świata w RPA. O sile linii defensywnej stanowią obcokrajowcy: Słowak Michal Hanek, Kolumbijczyk Sergio Reina, czy znany z występów w Wiśle Ustroniance Zimbabwejczyk Costa Nhamoinesu. W drugiej linii trener Urban stawia na pochodzącego z Cieszyna Łukasza Hanzla, doświadczonego Janusza Gancarczyka, niedawno zakupionego z GKS Bełchatów Macieja Małkowskiego, Patryka Rachwała i wspomnianego Pawłowskiego. O jedno miejsce w ataku rywalizuje obecnie dwóch obcokrajowców. W tym momencie na plac gry regularnie wybiega reprezentant Litwy, Sernas, ale czuje na plecach oddech Senegalczyka Mouhamadou Traore, którego kibice Podbeskidzia pamiętają z występów w pierwszoligowym GKP Gorzów Wielkopolski. Skład najbliższego rywala bielszczan wygląda więc imponująco.

Dzisiejszy mecz na Dialog Arenie pomiędzy lublińskim Zagłębiem, a Podbeskidziem rozpocznie się o godzinie 18. Portal Sportowe Beskidy przeprowadzi relację „na żywo” z tego widowiska.

Paweł Hetnał