Niespełna dwa miesiące temu, po gruntownym remoncie został uruchomiony basen w Cygańskim Lesie. Korzystanie z niego w pierwszych dniach po otwarciu było prawdziwą radością dla ciała i ducha. Schody zaczęły się wraz z rozpoczęciem wakacji. Od naszych Czytelników zaczęły napływać głosy oburzenia, że aby wejść na teren obiektu w słoneczne sobotnie lub niedzielne popołudnie, trzeba odczekać w niemal dwugodzinnej kolejce! Prawdziwa gehenna nadeszła wraz z rozpoczęciem budowy parkingu przy basenie.
 
O otwarciu zmodernizowanego basenu w Bielsku-Białej pisaliśmy w artykule Już można pływać. Mniej więcej do połowy czerwca „wypad” na odremontowane kąpielisko był szansą na relaks i miłe spędzenie czasu nad wodą. Ale wraz z nadejściem upalnych dni i zakończeniem roku szkolnego wszystko się zmieniło. Od naszych Czytelników zaczęły napływać głosy oburzenia. Kolejki osób, które są gotowe zapłacić słone pieniądze za wstęp sięgają niemal ulicy Startowej!
 
Dwie godziny na basenie, dwie w kolejce
 
 - Przyszliśmy całą rodziną o godz.10 z planem wypoczynku na basenie do 14, bo potem byliśmy umówieni ze znajomymi. Kiedy minęła godzina 11, a do kasy nadal było daleko, zaczęliśmy się zastanawiać, czy w ogóle warto tam wchodzić - nie kryje wzburzenia pani Magda, która z mężem i dziećmi ostatecznie dotarła do kasy po godzinie i 40 minutach spędzonych w kolejce w 30-stopniowym upale.
 
Prawdziwe problemy zaczęły się jednak dopiero z chwilą rozpoczęcia remontu parkingu przy kąpielisku. Na czas prowadzonych prac zamknięto dotychczasowy parking, co oznaczało ubytek kilkudziesięciu miejsc postojowych, które są w tych okolicach towarem deficytowym. W niedługim czasie w pobliżu parkingu ustawiono znaki zakazu postoju. Odtąd osoby kończące wypoczynek na basenie wracały do swoich pojazdów, które miały pozakładane blokady na koła.
 
Plażowicze nie mają gdzie parkować
 
Postanowiliśmy zbadać tę sprawę, aby ustalić, czy oburzenie bielszczan jest uzasadnione, czy po prostu brak im cierpliwości. Pojawiły się bowiem sugestie, że remont parkingu w samym środku sezonu jest szczytem głupoty. Ale w ratuszu nikt nie udaje, że termin prac jest szczęśliwy. Problem jednak w tym, że wcześniej nieuregulowane były kwestie własności gruntu, na którym obecnie powstaje parking. Dlatego nie można było rozpoczynać inwestycji przed sezonem. Kiedy tylko sprawy formalne udało się załatwić, ruszyła budowa. Jedni narzekają, że stało się to w środku wakacji. Inni natomiast cieszą się, że prawdopodobnie od połowy sierpnia będziemy mogli korzystać z wyremontowanego parkingu. Oczywiście, nie wszyscy, gdyż pomieści on zaledwie ok. 130-140 samochodów (będzie bezpłatny).
 
Jak ustaliliśmy w wydziale komunikacji bielskiego magistratu, urzędnicy nie wydali zgody na zmianę organizacji ruchu w okolicach basenu, a taka zgoda jest potrzebna, aby wprowadzić jakiekolwiek nowe znaki na danym terenie. W tej sytuacji Straż Miejska wystawia mandaty za łamanie znaków zakazu, które stoją bezprawnie. To zrozumiałe, że wykonawca parkingu potrzebuje pustego placu budowy, a że gonią go terminy (jak poinformowano nas w BBOSiR, za przekroczenie terminu 15 sierpnia grożą mu długie kary), nie może wiecznie czekać na decyzję urzędników (wniosek w sprawie zmiany organizacji ruchu został złożony już jakiś czas temu). Z drugiej strony nie dziwi wzburzenie ludzi, którzy nie mają gdzie zaparkować swojego auta.

 
Gdzie popełniono błąd?
 
Z naszej wiedzy wynika, że wielogodzinnych kolejek można byłoby uniknąć, gdyby wejścia na basen zaprojektowano w inny sposób lub system obsługujący cały obiekt został odpowiednio do niego dostosowany. Obecnie klienci wchodzą na teren kąpieliska za pośrednictwem dwóch kas. Co gorsza, po sprzedaniu biletu i wydaniu reszty kasjer czeka aż klient podejdzie do bramki i ręcznie (za pomocą specjalnego przycisku) ją otwiera. Zwłoka generuje kolejne stracone sekundy, które w przełożeniu na tysiące basenowych gości przekładają się na konieczność długotrwałego oczekiwania w kolejce. W budynku, w którym umieszczone są kasy znajdują się cztery stanowiska. Dlaczego dwa z nich są nieczynne? Prawdopodobnie dlatego, że zlokalizowano je za bramkami wejściowymi, już na terenie obiektu(!).
 
 - Układ przystosowano do takiego systemu, jaki działa np. na pływalni Troclik. W kasach „wejściowych” wydawane są specjalne opaski, które następnie „odbija” się przy wyjściu w kasach „wyjściowych” - wyjaśnia Rafał Pasternak, kierownik działu administracji pływalni BBOSiR. Pan Rafał pracuje na tym stanowisko zaledwie od połowy marca i obecnie próbuje rozwiązać problem odziedziczony po poprzednikach. Aby zmniejszyć kolejki, dokupił jedną kasę, która obsługuje klientów w okresie największego ruchu. W weekend otworzył specjalną bramkę dla inwalidów, przy której stali ochroniarze i sprawdzali bilety, żeby kasjerki nie musiały otwierać kołowrotków.
 
Szukają rozwiązania
 
Są to jednak wyłącznie półśrodki, które tylko w niewielkim stopniu rozwiązują problem długich kolejek. Wygląda na to, że źródłem całego zamieszania jest błąd popełniony przez autorów projektu obiektu, którzy zaplanowali zainstalowanie stanowiska kasowego przystosowanego dla basenów krytych (zbyt mała ilości kas) albo ktoś nie zrozumiał zamysłu projektantów i nie dostosował odpowiednio systemu obsługi do przygotowanej infrastruktury. 
 
 - Ubolewam, że tak się stało. Obecnie pracujemy nad rozwiązaniem tego problemu - poinformował nas Jan Pacia, naczelnik wydziału inwestycji bielskiego Urzędu Miejskiego. - Człowiek się nie zna na wszystkim, żeby poprawiać czy pilnować projektanta. Poza tym musimy racjonalnie wydawać pieniądze publiczne. Nie mogliśmy więc zrobić pięciu kas na zapas, bo jeżeli minie pierwszy boom i nie będzie już tylu klientów, to stałyby bezczynnie.
 
Idź na Panoramę!
 
Co więc mają zrobić bielszczanie, aby uniknąć nerwów i zaoszczędzić czas? Udać się na kąpielisko Panorama. Choć miejscowy parking jest raczej skromny (i płatny), to kolejki nam nie grożą. - W minioną niedzielę na Panoramie było ok. 2 tys. osób i nikt nie czekał w kolejce dłużej niż 10 minut. Tego samego dnia na basen do Cygańskiego Lasu przyszło ponad 4 tys. ludzi. To znaczy tyle biletów sprzedaliśmy, a trzeba pamiętać, że dzieci poniżej siedmiu lat wchodzą bezpłatnie, więc nie jesteśmy w stanie ich policzyć - mówi kierownik Pasternak.
 
Natomiast na kąpielisku „Start” możemy zaoszczędzić czas i pieniądze poprzez zakup karnetu. W takiej sytuacji jedno wejście mamy gratis (karnet ulgowy kosztuje 40 zł, a zwykły 80 zł). Na dodatek unikniemy stania w kolejkach, gdyż posiadacze karnetów przystawiają kartonik z kodem kreskowym do czytnika i bramka automatycznie się otwiera. Podobno w ten sposób w przyszłości mają działać także zwykłe bilety, co bez wątpienia przyczyni się do zmniejszenia kolejek.
 
PS. Z ostatniej chwili. W ten weekend klientów będą obsługiwały wszystkie cztery kasy!
 
Magdalena Dydo

Foto: Jacek Zachara