Mowa o Ewelinie Flincie, Patrycji Markowskiej i najbardziej kontrowersyjnej wokalistce w Polsce, mianowicie Dorocie "Dodzie" Rabczewskiej, na której występ przyszło najwięcej osób. Ścisk pod namiotem koncertowym był trudny do wytrzymania. Utrudniało to, choć nie uniemożliwiało zabawy widzom. Były to zarówno osoby w wieku podeszłym, jak i młodzież w wieku wczesno-nastoletnim.

Kolejka po autografy rozdawane masowo przez Eweline Flintę robiła wrażenie i zablokowała znaczny fragment otoczenia sceny. Patrycja Markowska wykazała się sporą energia przy kilku kawałkach oraz umiejętnością wciągania widowni do wspólnej zabawy ( m.in ściąganie koszulek przez panów przed sceną i machanie nimi w takt klasycznego rock'n'rolla). Ostatniemu występowi (Dody) towarzyszyły efekty pirotechniczne i duża ilość wrażeń estetycznych, których wartość każdy mógł ocenić sam.

Samych zmian ubioru podczas ostatniego występu było kilka (naliczyłem 4). Przy całej kontrowersji jednego jej odmówić nie można - potrafi rozkręcić publiczność, a występowi pod względem technicznym ciężko coś zarzucić. Instrumentaliści podczas krótkich ostrzejszych wstawek i nieco spokojniejszych solówek mieli okazję pokazać, że stać ich na wiele.

Na koniec warto wspomnieć o nieszczęśnikach czekających po pół godziny w kolejce po piwo i inne napoje. Organizacja pod tym względem na Błoniach podczas imprez plenerowych jest fatalna- skromna ilość stanowisk nie zawsze jest w stanie obsłużyć taką ilość ludzi jakie pojawiają się na koncertach. A oczekujący w kilkudziesięciometrowych kolejkach muszą pogodzić się z nieobecnością na części występów.

Autor tekstu i zdjęć: teodork www.teodork.info