To był ciepły, słoneczny dzień. Całe miasto z napięciem oczekiwało na przyjazd Papieża-Polaka. W swoim przemówieniu do bielszczan Karol Wojtyła wspominał swoje związki z naszym miastem, które sięgały jego dzieciństwa. Jutro przypada 16 rocznica wizyty Jana Pawła II w Bielsku-Białej. Dnia, do którego tysiące ludzi przygotowywały się tygodniami.
 
„Z waszym miastem związany byłem od wczesnego dzieciństwa, gdyż w Białej urodził się mój ojciec. Tutaj i w okolicy mieszkali moi krewni, a w bielskim szpitalu pracował mój starszy brat  lekarz i tam też zmarł, służąc chorym. Potem doszły związki innego rodzaju, wynikające z mojej posługi biskupiej w Kościele krakowskim, który jeszcze do niedawna obejmował Białą, aż po rzekę Białkę” - tak 16 lat temu mówi Jan Paweł II do bielszczan zgromadzonych na płycie dworca PKS.
 
Rocznica wizyty Papieża-Polaka w Bielsku-Białej przypada jutro, 22 maja. Przyjazd Ojca Świętego do naszego miasta upamiętniają m.in. głaz stojący obok zamku Sułkowskich oraz tablica wmurowana w posadzkę kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa. Tablica znajduje się pod klęcznikiem, przy którym owego pamiętnego dnia modlił się Jan Paweł II.
 
Trzeba było zaplanować pogodę
 
Dla większości bielszczan ten pamiętny dzień był ogromnym przeżyciem. Na ulice wzdłuż trasy przejazdu papamobile wyszły tłumy ludzi. Nie tylko mieszkańców Bielska-Białej, ale także przyjezdnych z okolicznych miejscowości. Było pięknie, dostojnie, wzruszająco. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, ile wysiłku, pracy i nerwów musiały włożyć w to setki osób, żeby pozostali mogli celebrować ów niezwykły czas.
 
Zbigniew Michniowski, obecny zastępca prezydenta Bielska-Białej, a w 1995 roku prezydent miasta: - Kiedy dowiedziałem się, że papież przyjedzie do Bielska-Białej, niezwykle się ucieszyłem. Potem uświadomiłem sobie, że to będzie ogromne przedsięwzięcie. Ludzie patrzący wtedy „z boku” na wizytę papieża nie mieli i dalej nie mają pojęcia, jak intensywne, a czasem nawet dramatyczne były to działania. Trzeba było opracować każdy szczegół, znać każde miejsce, gdzie zatrzyma się Ojciec Święty. Zająłem się stroną logistyczną tego przedsięwzięcia. Potrzebowaliśmy do pomocy tysięcy ludzi! Zaangażowały się uczelnie, szkoły, Ochotnicze Straże Pożarne.
 
Były prezydent wspomina, jak trudnym zadaniem było wytyczenie trasy przejazdu papieża przez miasto. Najpierw toczyły się długie dyskusje o tym, którędy ma ona prowadzić. Potem trzeba było z jednej strony zadbać o bezpieczeństwo gościa, a z drugiej, żeby jak największa liczba osób mogła zobaczyć głowę Kościoła katolickiego.
 
 - Sprawdzano wszystkie kanały znajdujące się wzdłuż wybranej trasy, wszystkie domy, obok których miał przejeżdżać papież - opowiada z przejęciem Michniowski. - Przy pracach związanych z planowaniem wizyty Jana Pawła II w Bielsku-Białej musieliśmy wziąć pod uwagę nawet problemy pogodowe! Musieliśmy być przygotowani na deszcz, na słońce, na każdą ewentualność.
 
Z naszym miastem związany był od dzieciństwa
 
Zbigniew Michniowski szacuje, że tego dnia na bielskich ulicach było ponad 300 tys. osób. Oprócz 180 tys. bielszczan - z których może dziesięciotysięczna garstka z różnych względów nie pojawiła się, żeby zobaczyć Jana Pawła II - drugie tyle stanowili przyjezdni. Na 22 maja całe miasto przygotowywało się tygodniami, a zaledwie trzy godziny po wyjeździe Ojca Świętego wszystko wróciło do normy.

 
 - Byłem zbudowany tym, jak setki ludzi potrafią się skonsolidować i wspólnie wykonać ogrom pracy. Niesamowita była także myśl, jak mocno związany z Bielskiem-Białą był Jan Paweł II. Oczywiście, głównie przez osobę swojego brata, który zmarł w naszym Szpitalu Ogólnym, ratując życie pacjentce. Jest jeszcze wiele innych powiązań. Mało kto wie, że w naszym mieście Karol Wojtyła spędził ostatnią noc przed wyborem na papieża!
 
W dniu 22 maja 1995 roku Jan Paweł II mówił do bielszczan: „Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym wydarzeniu, przez które Bielsko-Biała głęboko zapisało się w mojej pamięci. Parafia św. Józefa na Złotych Łanach była ostatnią parafią, w której dane mi było, jako metropolicie krakowskiemu, odbyć wizytację kanoniczną przed wyborem na stolicę św. Piotra w Rzymie w roku 1978”.
 
„To był niesamowity zryw ludności”
 
Podobne wspomnienia sprzed 16 lat ma ks. Stanisław Czernik, który był jednym z członków specjalnej komisji powołanej na przyjazd papieża na Podbeskidzie: - Decyzja o przyjeździe Jana Pawła II do Bielska-Białej, Skoczowa i Żywca zapadła w marcu. W kwietniu powołaliśmy komitet i wtedy ruszyły niezwykle intensywne przygotowania. To był niesamowity zryw ludności. Ktoś odpowiadał za budowę ołtarza, inny za rozstawienie ławek, itd.
 
Zwykli ludzie poświęcali swój czas i energię na przygotowania. Pomagało także wojsko. Ksiądz Stanisław pamięta, że codziennie miał do swojej dyspozycji dziesięciu żołnierzy. Z tamtego okresu przypomina sobie jeszcze jedno bardzo wymowne zdarzenie. - Potrzebowałem desek do budowy ołtarza. Pojechałem więc do pewnego pana w Skoczowie. Ten mężczyzna powiedział mi, że choć jest ewangelikiem, to da mi te deski za połowę ceny, skoro to na ołtarz dla papieża.
 
Każdy chciał zobaczyć papieża
 
Ośmioletnia wtedy Agnieszka pamięta, jak najpierw przedzierała się pod nogami tłumów, żeby dostać się jak najbliżej barierek i zobaczyć papieża, kiedy ten wizytował kościół NSPJ.
 
 - Potem pędem biegłam przez przejście podziemne pod ul. Piastowską, żeby dostać się na ul. 3 Mają, bo tamtędy miał jechać papież - wspomina 24-letnia dziś kobieta. - Ale przejścia pilnowali policjanci i nikogo nie wpuszczali! Na szczęście, kiedy zaczęło robić się zamieszanie, to - jako że byłam malutka - udało mi się przemknąć niezauważoną i jeszcze raz mogłam zobaczyć papieża, gdy jechał ul. 3 Maja.
 
„Patrzę na wasze miasto z podziwem, gdyż po tylu latach nieobecności widzę, jak bardzo się zmieniło, jak bardzo się rozwinęło. Jest nie tylko prężnym ośrodkiem przemysłowym, ale także ważnym centrum kulturalnym Podbeskidzia u stóp Szyndzielni i Magurki, które nieraz przemierzałem w pieszych wędrówkach” - mówił do nas 16 lat temu Jan Paweł II. Na zakończenie... życzył maturzystom powodzenia.
 
Magdalena Dydo