Dotychczasowy organizator odwołał tegoroczne święto ulicy 11 Listopada. W tym samym terminie, w którym przez ostatnie kilka lat bielszczanie świętowali na głównym deptaku swojego miasta, władza funduje uroczystości z okazji 60 rocznicy połączenia Bielska i Białej. W przyszłości święto prawdopodobnie wróci do kalendarza, lecz w innej formule. Czy urzędnicy ożywią ulicę, która w przeszłości tętniła życiem, jak żadna inna w mieście?
 
Ulica 11 Listopada była w przeszłości najważniejszym w mieście ciągiem handlowym-usługowym. Powstała pod koniec XIX wieku jako część traktu cesarskiego prowadzącego z Wiednia przez Białą do Lwowa. Przez porównanie do głównego bulwaru wiedeńskiego bielszczanie nazywali ją "małą Kartnerstrasse" i chwalili się nią w świecie. Ulica łączyła niegdyś dwa miasta, podzielone rzeką Białą.
 
Uliczne atrakcje
 
Bielszczanie i bialanie - mówiący często różnymi językami i wyznający różne religie - na tej właśnie ulicy umawiali się na randki, a przede wszystkim handlowali ze sobą i przyjezdnymi. Przed wojną były tu eleganckie sklepy, restauracje i kawiarnie, gdzie serwowano najlepsze, europejskie łakocie. Przyjezdnych zaskakiwała estetyka, elegancja i widoczna zamożność mieszkańców, zwłaszcza na tle biednej Galicji.
 
Z biegiem czasu trakt podupadł i choć przed kilku laty otrzymał nowa nawierzchnię, dziś po zmroku ulica wymiera. Aby ją ożywić, Biuro Promocji i Wystaw „Astra” - przy współpracy z Bielską Fundacją Wspierania Przedsiębiorczości i Kultury - od 2007 roku przez trzy kolejne lata organizowało święto głównego deptaka miasta. Przez dwa letnie dni bielszczanie oraz ich wakacyjni goście otrzymywali dużą dawkę atrakcji, która musiała im wystarczyć przez okrągły rok, do kolejnej edycji ulicznego święta.
 
Do najciekawszych punktów programu festynu na ulicy 11 Listopada należały: przejście graniczne na moście na Białej, poczta uliczna, jarmark galicyjski, bielskie stare kino. Dla świątecznych gości grały i śpiewały kapele podwórkowe, organizowano zwiedzanie ciekawych obiektów miejskich oraz przejażdżki dorożkami i starymi automobilami. Dzieci woziła zabytkowa karuzela wiedeńska.
 
 - W tym roku odstąpiliśmy od organizacji święta ulicy - poinformowała nas Barbara Kropka z Astry. - O naszej decyzji powiadomiliśmy już prezydenta Jacka Krywulta.
 
Kupcy się obrazili
 
Nasz portal dowiedział się, że główną przyczyna rezygnacji są trudności w pozyskiwaniu sponsorów. Kryzys ekonomiczny nie ominął przedsiębiorstw z Podbeskidzia, które obcinając koszty własne, w pierwszym rzędzie ograniczają wydatki na reklamę. Z biegiem czasu od imprezy odchodzili stopniowo kupcy bielscy. Tymczasem idea święta polegała na tym, aby w te dwa świąteczne dni ożywić całe centrum Białej, także poprzez przedłużenie czasu pracy zakładów handlowych i usługowych zlokalizowanych przy deptaku i w sąsiednich ulicach.
 
 - Kupcy się od nas odwrócili - tłumaczy wiceprezes Kropka - gdyż uznali, że święto organizuje miasto. A z miastem nie chcą wchodzić w żaden układ.
 
Niechęć drobnych przedsiębiorców do inicjatyw Ratusza uzasadnia radny PO Krzysztof Michalski. Na jego dyżury przychodzą rzemieślnicy z rejonu ulicy 11 Listopada, którzy skarżą się na wysokie czynsze w lokalach wynajmowanych od gminy. W rezultacie tej krótkowzrocznej polityki miejscowe rzemiosło upada lub przenosi się do tańszych domów na obrzeżach miasta. Na opłacanie horrendalnie wysokich stawek za wynajem stać tylko najbogatszych. Dlatego "mała Kartnerstrasse" staje się pasażem banków. Idąc od początku ulicy do numeru 62, naliczyliśmy kilkanaście placówek bankowych. Plac Wolności można już śmiało przemianować na Bankowy.

 
W tej sytuacji ulica zamiera po godz.18 wraz z zamykaniem kolejnych banków. Radny przekonuje, że w trosce o zrównoważony rozwój miasta Ratusz powinien wprowadzić preferencje finansowe dla rzemieślników, którzy chcieliby wynająć lokal w ścisłym centrum miasta. - Znam bielskiego krawca, do którego przyjeżdżają klienci z Warszawy - mówi Michalski. - Dzierżawi zakład w suterynie na peryferiach. Jeśli podamy mu dziś pomocną dłoń, to jego śladem pójdą inni rzemieślnicy i ulica Szewska przestanie być szewska tylko z nazwy.
 
Zawieszenie czy przejęcie?
 
Wiceprezes Barbara Kropka poinformowała nas, że „Astra” zawiesza organizację imprezy na rok. W przerwie firma rozważy możliwości finansowania święta ze środków unijnych oraz funduszy promujących współpracę transgraniczną. Tymczasem organizację tegorocznego święta zamierza przejąć Ratusz, który co roku partycypował w kosztach świętowania na 11 Listopada. Impreza ma być połączona z uroczystościami z okazji 60 rocznicy połączenia Bielska i Białej.
 
 - Obecnie pracujemy nad programem - wyjaśnia naczelnik wydziału promocji miasta UM w Bielsku-Białej Anna Zgierska. - Chcemy, by święto odbywało się na szerszym niż dotychczas obszarze, z bulwarami nad Białą włącznie. Więcej też będzie konkursów i zabaw dla dzieci.
 
Pani naczelnik nie potrafiła nam powiedzieć, czy w programie znajdą się takie same atrakcje, jak w latach ubiegłych. Nie wiadomo bowiem, czy współpracę z magistratem zechcą podjąć osoby, które dotąd były partnerami „Astry”. Np. czy karuzela wiedeńska będzie nadal cieszyła bielskie dzieciaki? Odpowiedź na to i podobne pytania będzie znana lada tydzień.
 
Na dziś nie ma w Ratuszu zgody co do planów przejęcia święta także w latach następnych. Naczelnik Zgierska jest za. Natomiast rzecznik prezydenta, Tomasz Ficoń studzi gorące głowy. Przekonuje, że na podjęcie decyzji w tej sprawie magistrat ma rok. Znak graficzny święta jest własnością „Astry”, co nie będzie bez znaczenia przy organizacji imprezy w przyszłości.
 
Robert Kowal