Ale wiedza o stolicy Podbeskidzia jest mało popularna nawet wśród rodowitych bielszczan. O tym, że można ją dobrze sprzedać w stosunkowo krótkim czasie wie jeszcze mniej osób.

Przewodnicy beskidzcy przekonują, że nasze miasto i jego okolice są terenem bardziej atrakcyjnym dla turystów niż Podhale z Zakopanem. Tymczasem mnóstwo bielszczan cierpi na kompleks Tatr z ich wysokimi szczytami i legendą. Nie mają racji ! Niewiele jest bowiem miast w tej części Europy, gdzie różnica wzniesień pomiędzy najniższymi i najwyższymi dzielnicami wynosi 850 metrów, a pod główną arterią komunikacyjną centrum płynie potok (pod ul. Stojałowskiego – Niwka).

W Bielsku – Białej można ponadto o wiele taniej zjeść, wypić i przenocować. Znacznie mniej czasu zajmuje podróż samochodem lub pociągiem. Atrakcje turystyczne natomiast są nie mniej liczne, ale za to nieporównywalnie mniej skomercjalizowane. W odróżnieniu od zakopiańskich Krupówek, w żadnej miejscowości na Podbieskidziu nie można sobie zrobić fotki z umierającym z upału i zmęczenia owczarkiem. Owszem, odkąd odremontowano kolejkę na Czantorię, tamtejsza oferta turystyczna wzbogaciła się o możliwość sfotografowania się z...wężem. Lecz można rzec, że to wyjątek i wypadek przy pracy.

Tym samym na Bielsku można szybciej – i w konsekwencji : relatywnie więcej – zarobić. Konia z rzędem temu, komu uda się zarezerwować poczciwy nocleg w Zakopanem w pełni sezonu. Górale tatrzańscy przyjmują z zasady tylko zamówienia na dłuższe pobyty. Twierdzą, że inaczej się im nie opłaca. Dwu – trzydniowy wypad w Tatry jest również nierozsądny dla turysty, który znaczną część urlopu musi spędzić w korkach na Zakopiance lub w zatłoczonym i kosztownym pociągu.

Niestety, nasi spece od organizacji ruchu turystycznego nie dostrzegają potencjalnej koniunktury, jaka wiąże się z weekendowymi przyjazdami małych grup. Biura podróży prześcigają się za to w ofercie masowych wyjazdów do Hiszpanii, Chorwacji czy na Seszele. Naszemu portalowi udało się ustalić, że jedyną agencją, której opłaca się obsługa rodziny przyjeżdżającej do naszego miasta na parę dni jest Gromada (tel.0338123134). A jeśli nie odpowiada nam powierzanie sformalizowanej instytucji opieki nad krewnymi, jedynym dostępnym wyjściem jest odszukanie kompetentnego przewodnika.

- Ogromna większość bielszczan jest przekonana, że wie wszystko o mieście i okolicach. Ale to nie jest prawda – podkreśla beskidzki przewodnik, Agnieszka Walicka. – W drodze z domu do pracy bądź szkoły niewiele dostrzegamy. O historii tych miejsc,  ludziach, którzy niegdyś chodzili  tymi ulicami - zgoła nic nie wiemy.

Od jakiegoś czasu można te wiedzę uzupełniać dzięki zasobom internetowym. A te w przypadku Bielska – Białej i okolic są naprawdę imponujące. Wszystkie kluczowe dane znaleźć można na stronie Miejskiego Centrum Informacji Turystycznej (tel. do MCIT – 0338190050). Są one prezentowane w językach polskim, czeskim, francuskim, niemieckim i angielskim. Udostępniona przez centrum baza danych obejmuje m. in. wyczerpujące informacje o miejscach hotelowych, gastronomii, służbie zdrowia, środkach masowej komunikacji, godzinach pracy urzędów. Mężczyźni znajdują adresy klubów nocnych, panie – szkół tańca, a dzieci – ciuchci beskidzkiej i studia filmów rysunkowych.

Dla turystów, którzy planują indywidualne zwiedzanie miasta w pigułce przygotowano opis alternatywnych tras wycieczkowych. Są wyprawy kilkugodzinne i parodniowe, krajoznawcze i historyczne. Towarzyszy temu strona poświęcona aktualnej i prognozowanej pogodzie oraz aktywny plan miasta (ponad 30 tys. odwiedzin w ciągu trzech miesięcy!). Weekendowi goście mogą przejrzeć repertuar kin. Aktorzy teatralni natomiast nie pomagają w przyciąganiu turystów, bo w wakacje biorą sobie wolne...

Aby w kilka dni poznać miasto i okolice najlepiej jednak poprosić o pomoc koncesjonowanego przewodnika. W Bielsku – Białej istnieją dwa koła, łącznie niewiele ponad sto osób. Poza sezonem (między październikiem i majem) większość z nich pracuje w innych zawodach, gdyż trudno się utrzymać wyłącznie z przewodnictwa. Dlatego o cicerone dla przyjezdnej rodziny trzeba pomyśleć odpowiednio wcześniej. Szczególnie w maju i czerwcu, gdy braki kadrowe są największe.

W agencji Macieja i Agnieszki Walickich (tel. 0338187761) trzeba zamawiać przewodnika często z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Nic dziwnego, bo firma posiada rekomendację MCIT. Całodniowe zwiedzanie kosztuje grupę 200 zł netto, czyli średnio o 30 – 50 proc. taniej niż w Zakopanem. Jak powiada pani Agnieszka, wakacje są w agencji „szalonym czasem”, gdy pracuje się od świtu do późnej nocy.

Wśród ostatnich jej klientów zdarzyli się dwaj obywatele USA, którzy odkryli w Bielsku rodzinne korzenie. Być może niebawem jakieś biuro turystyczne wpadnie na pomysł, aby zarabiać na takich sentymentalnych powrotach ? Może ktoś zacznie organizować w mieście pobyty by night ? Albo szlakiem miodonki i oscypka ? Możliwości jest sporo, odkąd Zakopane uwierzyło, że konserwatyzm w obsłudze turysty zapewni miastu dożywotni status wakacyjnej stolicy Polski.

                                                                 
Tekst i zdjęcia: Robert Kowal