Dziś - ostatnia sobota karnawału. Nie oznacza to jednak, że bielszczanie przestaną tańczyć. Wielu z nich bowiem regularnie uczęszcza na różne kursy tańca. Choć największy boom związany z emisją programów typu „You can dance” czy „Taniec z Gwiazdami” już minął, to bielskim szkołom tańca nie grozi likwidacja. W Bielsku-Białej nieprzerwanie króluje salsa, a ostatnio popularność zdobywa dancehall.
 
Postanowiliśmy osobiście zweryfikować opinie na temat popularności kursów tańca w stolicy Podbeskidzia. Czy wśród kursantów jest więcej panów niż pań? Co najchętniej tańczą bielszczanie? Ile czasu zajmuje im kurs oraz czy w kalendarzu są miesiące bardziej „roztańczone” niż pozostałe? Aby się o tym przekonać, zapisaliśmy się na kurs w znanej w mieście szkole tańca.
 
Medialny sukces dancehallu
 
 - Kiedy cztery lata temu poszłam na kurs tańca towarzyskiego, to na pierwszych zajęciach było kilkanaście samotnych pań i dwóch „wolnych” partnerów - opowiada pani Ania. - Teraz ponownie chciałam się wybrać ze swoim chłopakiem i, ku mojemu zdziwieniu, brakowało partnerek! Sam instruktor przyznał, że to intrygujące zjawisko.
 
O tym, że bielszczanie lubią tańczyć, może świadczyć choćby fakt uruchamiania kolejnych szkół. Wśród nowicjuszy, zaledwie od kilku tygodni działa szkoła tańca Atmosfera. W swojej ofercie ma m.in. dancehall, streetdance, latin solo oraz taniec współczesny. Mimo krótkiego stażu na bielskim rynku, już ma stałych kursantów.
 
 - Zdecydowanie najbardziej lubiane są techniki nowoczesne, jak hip-hop czy street dance. Wielką popularnością cieszą się ostatnio także jamajskie rytmy w rodzaju dancehall, który został mocno wypromowany przez telewizyjny program „Mam Talent” - opowiada Ola Jurczak, która w Atmosferze prowadzi zajęcia z tańca współczesnego i hip-hopu. Ola przyznaje, że pod względem liczby szkół i kursów oferta w Bielsku-Białej jest bogata. Brakuje jednak miejsc, w których oprócz nauki kroków i choreografii, można pomóc osobom z talentem rozwinąć taneczne skrzydła i zarazić je miłością do tańca.
 
Bielski sukces salsy
 
Bielszczanie niewątpliwie kochają salsę, dzięki czemu Bielsko-Biała jest silnym ośrodkiem salsowym na mapie Polski. W naszym mieście salsa tworzy odrębną społeczność, która tętni własnym życiem. Świadczą o tym choćby odbywające się co sobotę salsoteki. Podczas dyskoteki, na których grana jest głównie salsa, trudno znaleźć wolne miejsce na parkiecie.
 
Innym świadectwem popularności tego stylu wśród bielszczan jest nieprzerwanie bardzo duża liczba kursantów. Co ciekawe, są gorsze i lepsze sezony na taniec. - Najwięcej kursantów mamy we wrześniu, październiku i w okresie karnawału. Najmniej jest ich podczas wakacji i w okresie świątecznym - tłumaczy instruktor szkoły El Paso Daniel Pancerz, który nie ukrywa, że na początkowych zajęciach bywają problemy z niedoborem partnerów. Z czasem jednak bilans się wyrównuje.

 
Frekwencyjny sukces salsy tkwi w kilku szczegółach. Po pierwsze, jest to niezwykle wesoła i zabawowa forma tańca. Po drugie, umiejętności zdobyte na kursie można wykorzystać podczas każdej imprezy, zarówno na dyskotece, jak i na weselu. Po trzecie, znając zaledwie kilka podstawowych kroków, możemy przetańczyć całą salsową noc.
 
Spragnieni namiętności?
 
Wśród roztańczonych mieszkańców naszego miasta popularne są także bardziej „egzotyczne” style tańca. Np. orientalne flamenco czy namiętne tango argentyńskie. Oba są bardzo techniczne, a przy tym niezwykle namiętne i energetyczne.
 
 - Zainteresowanie tańcem poważnie wzrosło od momentu, kiedy pojawiły się „taneczne” programy w TV. Z biegiem czasu zmieniały się zainteresowania i gusty ludzi chcących uczyć się tańczyć - mówi Tomasz Kopiński, bielski instruktor tanga argentyńskiego i propagator tanga na Podbeskidziu. - Muzyka, atmosfera bliskość i „chemia” pomiędzy partnerami w trakcie tańca sprawiają, że tango jest stylem jedynym w swoim rodzaju. Dlatego staje się coraz bardziej popularny. To taniec, którego uczą się głównie dorośli: studenci i osoby pracujące. W Bielsku-Białej organizowane są regularne kursy i warsztaty z udziałem instruktorów ze stolicy tanga, z Argentyny.
 
Tomek, który od wielu lat uczy tańca towarzyskiego potwierdza spostrzeżenia naszej Czytelniczki: zdarza się - co kiedyś było nie do pomyślenia - że brakuje partnerek. Ogólnie jednak liczba pań i panów jest wyrównana.
 
Najchętniej tańczą przed wiosną
 
Nie można tego powiedzieć o zajęciach tańca orientalnego, np. tańca brzucha. W tym przypadku panie są niewątpliwie górą. - Nasza szkoła kojarzona jest głównie z tańcem orientalnym. Tak naprawdę jednak u nas najbardziej popularne jest flamenco, a w drugiej kolejności m.in. dancehall - powiedziała nam Saida, założycielka Saida Dance Academy.
 
 - Specyfika tych stylów jest oczywiście zupełnie inna, różni są także kursanci. Flamenco wymaga bowiem ogromnej systematyczności. Uczą się go zarówno młode dziewczyny, jak i dojrzałe kobiety - podkreśla Saida i przyznaje, że z tą systematycznością wśród bielszczan bywa różnie. Najwięcej osób rezygnuje z nauki w ciągu trzech pierwszych miesięcy od rozpoczęcia kursu. Później grupa się stabilizuje.
 
Liczba osób zainteresowanych nauką rośnie pod koniec zimy, kiedy panie na myśl o założeniu spódnic postanawiają nagle zadbać o swoją sylwetkę. Panowie nie są tak podatni na pory roku czy zmiany pogody.
 
Magdalena Dydo