Rozmowa z satyrykiem Piotrem Skuchą z kabaretu „Długi”, współtwórcą Bielskiej Sceny Kabaretowej

Kiedy przed wielu laty oglądałem Was w telewizji, gdy występowaliście w towarzystwie największych gwiazd polskiego kabaretu, nie przyszło mi do głowy, że „Długi” jest z Bielska-Białej. Nie boicie się tak daleko dojeżdżać do pracy?
 
 - Nie jesteśmy bielskim kabaretem. Ja jestem od 17 lat bielszczaninem, ale mój przyjaciel z kabaretu „Długi”, Jacek Łapot mieszka na stałe w Katowicach, nasz pianista, Dariusz Szweda - w Rybniku, a śpiewające w naszym kabarecie dziewczyny - w Warszawie, Krakowie, Dąbrowie Górniczej. Do Bielska-Białej to oni dojeżdżają, a ja za każdym razem boję się, czy zdążą. Bywają takie korki, na które żaden korkociąg nie pomoże. 
 
Długi z podtekstem
 
Do czego nawiązuje nazwa kabaretu „Długi”: do Waszego wzrostu czy stanu konta bankowego?
 
 - Nazwa jest jednocześnie przymiotnikiem i rzeczownikiem. Gdy w roku 1979 zakładaliśmy nasz kabaret, Polska była bardzo zadłużonym państwem, więc nazwa „Długi” miała wiele znaczeń. Razem z Jackiem mamy prawie 4 metry wzrostu, pianista trochę zaniża statystykę, bo siedzi.
 
Wasze poczucie humoru trafiało do mieszkańców PRL?
 
 - Raczej trafiało, skoro wygrywaliśmy ówczesne przeglądy kabaretowe. Rzadko komentowaliśmy wydarzenia, nie wyśmiewaliśmy osób na świeczniku. Staraliśmy się powiedzieć więcej, pokazać jak rzeczywistość PRL-u wpływa na codzienne życie Polaków, na ich zachowanie, myślenie, obyczaje, moralność. Tępiliśmy absurdy, głupotę i cwaniactwo. Nasza cykliczna autorska audycja w radiowej Trójce miała tytuł "Móżdżek po polsku". 
 
Obecnie to wy zapraszacie młodzież do współpracy w ramach Bielskiej Sceny Kabaretowej. Gratuluje pomysłu na starość: młodzi tyrają, a Skucha z Łapotem odcinają kupony od dawnej sławy.
 
 - A wie Pan, ile się trzeba przy młodych natyrać? Żeby mogli bez obciachu wystąpić w teatrze obok gwiazd? Przecież gościmy na BSK najlepszych z najlepszych. Wszystkich pokoleń - od najstarszych: Jacka Fedorowicza, Stanisława Tyma, Piwnicę Pod Baranami, przez Krzysztofa Daukszewicza, Andrzeja Poniedzielskiego, po Artura Andrusa i laureatów ostatnich konkursów, jak kabarety Świerszczychrząszcz i Nowaki. A my co miesiąc pokazujemy sporo własnego programu, w tym co najmniej jeden numer premierowy. To jest duże wyzwanie, bo mamy stałych widzów, więc powtórki wykluczone. Staramy się też, by BSK była bielska nie tylko z nazwy. Prezentujemy wykonawców związanych z Bielskiem-Białą i okolicami. Tych, którzy odnieśli już sukces, jak bielski zespół Dzień Dobry, grupa wokalna aVOCado, poeta Juliusz Wątroba czy kabaret Łowcy.B z Cieszyna i tych, którym sukcesu życzymy, jak kabaret "Tenor" Czesława Jakubca, Dobrosław Picheta i Gabrysia Jaskuła - zwycięzcy konkursu "Bielski Stojak", Błażej Olma, Agnieszka Dembińska, Sabina Głuch, Bogusław Bierwiaczonek, Romuald Karwik, kabaret Bazyliszek... Mógłbym tak długo wymieniać. Jest w naszym mieście sporo ludzi, którzy mają coś do powiedzenia i potrafią widzów rozbawić.
 
Tworzą nową jakość
 
Pan wybaczy, ale młody polski kabaret rzadko doprowadza mnie do śmiechu. Może to moja wina, gdyż jestem za stary i za dużo w życiu widziałem?
 
 - Postrzega Pan kabaret przez pryzmat tego, co pokazuje TV. Tymczasem jest to zjawisko znacznie bogatsze. Telewizja zabiega o masowego widza i dlatego skupia się na tym, co schlebia powszechnym gustom. Natomiast BSK stara się utrzymać wysoki poziom artystyczny. 
 
 Potraficie zapełnić widownię Teatru Polskiego?
 
 - Z każdym występem bywalców przybywa. Obecnie na wieczory BSK przychodzi ok.150-200 stałych widzów. Również z Żywca, Cieszyna, Skoczowa, Jaworza, Czechowic... Jest też para, która co miesiąc przyjeżdża do nas z Gdyni. Kilka razy zdarzyło się, że biletów brakło i to na wiele dni przed spektaklem. Zapobiegliwi rezerwują bilety z ponadmiesięcznym wyprzedzeniem, co bardzo cieszy, bo wtedy nie wiedzą jeszcze kto będzie gwiazdą wieczoru. Ufają nam.
 
W Waszych programach sporo jest akcentów bielskich. Z czego można śmiać się w Bielsku-Białej?
 
 - Z tego, co w całej Polsce. Tylko że to, co bliskie, jest dla widza bardziej interesujące. Kilka razy zrobiłem pokaz zdjęć z bielskich ulic: wystaw sklepowych, banerów reklamowych, znaków drogowych, które zestawione ze sobą tworzą nową jakość. Na ul. Stojałowskiego stoi drogowskaz: Katowice w prawo, Szczyrk w lewo. Poniżej znak - zakaz skrętu w prawo. To robi wrażenie na osobach pamiętających, że Bielsko-Biała była miastem wojewódzkim.

 
Celem jest człowiek
 
Z jakich bielskich polityków dworujecie sobie najczęściej?
 
 - Śmiejemy się nie z osób czy opcji politycznych, tylko ze schematów myślowych, głupoty, stereotypów, absurdów. Np. baner jednego z kandydatów na radnego, nawet nie wiem z jakiej opcji, umieszczono na elewacji budynku, w którym wybite były wszystkie szyby. Pokazując to, zapytałem tylko: dlaczego go nie wybraliście?
 
Lokalna polityka jest dobrym tworzywem dla satyryka?
 
 - Nie zajmujemy się ani lokalną, ani globalną polityką. Jest teraz mnóstwo sposobów, by uczestniczyć w polityce skuteczniej niż na scenie kabaretowej. Jak mawiał klasyk: naszym celem jest człowiek.
 
Jasne. Dzięki tej metodzie Wasza satyra jest bezpiecznym sposobem na utrzymanie rodziny.
 
 - Wręcz przeciwnie. Jesteśmy niezależni. Mówimy ze sceny co myślimy, nie wiedząc jakie poglądy mają widzowie. Część naszych kolegów z branży opowiedziała się po konkretnej stronie sporu politycznego. Według mnie, to oni wybrali bezpieczny sposób na utrzymanie rodziny. Przynależność do grupy. Jednak dla myślącej publiczności przestali być wiarygodni.
 
Szlagiery z tamtej ery
 
Kultowe kabarety, np. Tey czy Dudek, są powszechnie kojarzone z konkretnymi przedstawieniami, skeczami lub nawet powiedzonkami, które wraz z upływem lat przeniknęły do świadomości zbiorowej Polaków. „Długi” ma takie szlagierowe numery?
 
 - Widzowie często cytują nam puenty z naszych skeczy sprzed lat. Mamy na koncie 16 programów scenicznych i 500 godzinnych audycji radiowych. Szlagierów było sporo. "Wydżga Stefan", "Hurtownia Przybyło", "Pieśń o nędzy", "Szumi jawor", numer z pidżamami z "Chirurgii zakaźnej", "Zestaw utożsamiający", "Szczęściarze", "Dostaniemy kota", "Góralskie łomoty", "Inicjator"... Powiedzonka: "wiem o co chodzi - najkrótszą drogą", "czym żyje naród na naszym osiedlu", "spadł na cztery łapy - wszystkie cztery do góry", "w złote ramki bym go oprawił, byle tylko wisiał"... Zaskakujące, że ludzie to pamiętają. Mało zachowało się nagrań z tamtych lat.
 
Ile można zarobić na tym, że bielszczanie chcą się śmiać na przedstawieniach BSK?
 
 - Nie zarabiamy na bielskiej scenie. Im więcej widzów kupuje bilety, tym więcej wykonawców możemy zaprosić. Dzięki przychylności Dyrekcji Teatru Polskiego mamy doskonałe warunki do próbowania nowych pomysłów, promowania zdolnych koleżanek i kolegów, okazję do spotkań towarzyskich. A utrzymujemy się dzięki występom w całym kraju. Piszemy też dla innych wykonawców.
 
Jesteście dziś old boyami w krajowym środowisku kabaretowym? Młodzi twórcy mają szacun czy litość dla zgredów?
 
 - W tej chwili jest kolejka kabaretów, które chciałyby wystąpić w Teatrze Polskim. BSK zyskała renomę wśród wykonawców, którzy cenią sobie zarówno miejsce - to jeden z najpiękniejszych teatrów w kraju, jak i profesjonalizm pracowników teatru, ekipy technicznej i świetną publiczność. Każde przedstawienie BSK jest niepowtarzalne, pełne niespodzianek i niezapowiedzianych gości specjalnych. W grudniu gwiazdą wieczoru będzie zielonogórski kabaret Adin prowadzony przez Władysława Sikorę, twórcę niezapomnianego kabaretu "Potem", na styczeń zaplanowaliśmy spektakl grupy Rafała Kmity, w lutym - występ Ireneusza Krosnego, w marcu - Kabaret Młodych Panów, w kwietniu - spektakl "Zimy Żal" z udziałem Magdy Umer, Zbyszka Zamachowskiego i Piotra Machalicy, a w maju - Grupa MoCarta.
 
Dziękuję za rozmowę.
 
Rozmawiał: Robert Kowal
 Foto: Tomasz Wójcik
xxx

Kabaret „Długi” jest trzykrotnym laureatem Ogólnopolskich Spotkań Estradowych w Rzeszowie, dwa razy wygrał Przegląd Klubowych Teatrów i Kabaretów w Katowicach. Zdobył Srebrną Szpilkę w Lidzbarku Warmińskim oraz Złote Rogi Kozicy w Zakopanem. Był zwycięzcą Turnieju Młodych Talentów w Krakowie, gdzie wygrał czas antenowy na własną audycję w Programie 3 PR. Do dziś radiowa „Trójka” prezentuje ich programy archiwalne. Obecnie występują w składzie: Piotr Skucha, Jacek Łapot, Katarzyna Musiał (wokal) i Dariusz Szweda (akompaniament). Od czterech lat w Teatrze Polskim organizują przedstawienia Bielskiej Sceny Kabaretowej, w ramach której odbyły się dotąd 42 spektakle.