Przebieg wczorajszej sesji nowej Rady Miejskiej pokazał, że szósta kadencja bielskiego samorządu nie będzie sielanką. W poprzedniej prezydent Jacek Krywult potrafił dogadać się z klubem PO, dzięki czemu magistrat nie miał większych problemów z przeprowadzaniem swoich projektów. Rada pod przewodnictwem Jarosława Klimaszewskiego działała jak sprawna maszynka do głosowania. Teraz będzie trudniej.
 
Pierwszą sesję szóstej kadencji bielskiej Rady Miejskiej otworzył najstarszy spośród wybranych przez bielszczan kandydatów - Jan Dzida, na co dzień dyrektor bielskiej delegatury kuratorium oświaty. To on poprowadził uroczystość wręczenia radnym nominacji i ich ślubowania.
 
Znieczulenie w polityce
 
Nominację przyjęły 23 osoby, choć miejsc w radzie jest 25. Dwa „wakaty”, to wynik rezygnacji z funkcji radnego prezydenta Jacka Krywulta i jego pełnomocnika, Henryka Juszczyka. Dyrektor Biura Rady Miejskiej w Bielsku-Białej, Danuta Brejdak poinformowała nas, że zwolnione miejsca zajmą odpowiednio Irena Edelman i Antoni Kruczek. Ich oficjalne przyjęcie do grona radnych odbędzie się na najbliższej sesji.
 
Wczorajsze obrady poświęcone były wyłącznie sprawom organizacyjnym. Gdy przyszła pora na zgłoszenia kandydatów na nowego przewodniczącego rady, ku zaskoczeniu wielu obserwatorów padło tylko jedno nazwisko. Franciszek Nikiel zaproponował kandydaturę Ryszarda Batyckiego z KWW Jacka Krywulta. Wtedy zabrał głos gość radnych, senator Rafał Muchacki (PO), który z trybuny opowiedział historię o trzech lekarzach jednocześnie przyznających się do wynalezienia środków znieczulających w chirurgii. Wspólnym grzechem doktorów była pycha wynikająca z przeświadczenia o swojej nieprzeciętnej roli w rozwoju medycyny.
 
W przerwie obrad zapytaliśmy senatora o to, do kogo adresował przypowieść o ludzkiej pysze. - Myślę, że mój przekaz był czytelny - bronił się Muchacki przed wskazaniem konkretnych osób. - Ta historia wydarzyła się wiele lat temu, lecz niektórzy do dziś nie zrozumieli jej morału. Jako ludzie nie jesteśmy doskonali. Warto o tym pamiętać szczególnie wtedy, gdy osiągamy sukcesy.
 
Była to prosta aluzja do sukcesu wyborczego Jacka Krywulta oraz wspierającego go komitetu wyborczego. Prawie 80 proc. poparcia społecznego i w konsekwencji zwycięstwo w pierwszej turze może uderzyć do głowy, lecz cele własne realizuje się w polityce dzięki umiejętności wypracowania kompromisu. A kompromis bielskiej Radzie Miejskiej jest niezbędny, gdyż klub popierający prezydenta miasta dysponuje tylko lub aż 11 głosami. Wczoraj było ich tylko 11, gdyż do zwycięstwa wyborczego Batycki potrzebował głosów co najmniej 12 radnych.
 
Rozgoryczony prezydent
 
Wybór kandydata zgłoszonego przez największy klub do końca wisiał na włosku. Kiedy w końcu ogłoszono, że otrzymał nieznaczną większość głosów (14) widać było ulgę na twarzach wielu osób. W swoim pierwszym wystąpieniu w charakterze przewodniczącego Ryszard Batycki podkreślił, że prezydent miasta powinien mieć poparcie Rady Miejskiej. - Chciałbym, aby ominęła nas wojna na górze, którą obserwujemy w Warszawie. Tylko zgoda buduje.
 
W przerwie obrad osoby z bezpośredniego otoczenia Jacka Krywulta nie kryły, że prezydent jest zawiedziony wynikiem wyborów, a zwłaszcza postawą radnych PO. Oczekiwał z ich strony większego wsparcia dla swego kandydata. Tomasz Ficoń wyjaśnił nam, że prezydent jest przeciwnikiem handlu i rozgrywek politycznych na poziomie samorządu. O podobne deklaracje łatwiej, gdy posiada się atut w postaci pełni władzy wykonawczej.

 
W rozmowie z portalem Jarosław Klimaszewski przyznał, że klub PO próbował wcześniej porozumieć się z partnerami z KWW Jacka Krywulta w sprawie obsady stanowiska przewodniczącego Rady Miejskiej. Aby przejąć współodpowiedzialność za zarządzanie miastem oraz utworzyć stałą większość w radzie, PO chciała tego stanowiska dla swojego kandydata. Jej propozycja została jednak odrzucona.
 
W głosowaniu klub PO nie poparł Batyckiego. - W ten sposób chcieliśmy pokazać, że w radzie trzeba się z nami liczyć - wyjaśnia Klimaszewski, który podkreśla, że manifestacja niechęci do kandydatury popieranej przez prezydenta może być teraz przyczyną wojny międzyklubowej. W tej sytuacji staje się jasne, że sojusznik Jacka Krywulta z poprzedniej kadencji przechodzi do opozycji. Zarówno Klimaszewski, jak i Krzysztof Michalski przekonują, że będzie to opozycja konstruktywna.
 
W uścisku z opozycją
 
 - Jestem państwowcem z przekonania - podkreśla Michalski, który przegrał z Krywultem wojnę o prezydenturę. - Dlatego nie będę przeszkadzał stronie rządzącej miastem tylko dla samej zasady. Jeśli prezydent zechce nas przekonać do swoich propozycji, to projekty uchwał w tych sprawach będą musiały być w nowej kadencji znacznie lepiej przygotowane niż w poprzedniej.
 
Nowowybrany przewodniczący już osobiście poprowadził wybory swoich zastępców. Krzysztof Michalski zgłosił kandydaturę Jarosława Klimaszewskiego, a Roman Matyja - Przemysława Drabka. Na tym listę kandydatów zamknięto. Obaj uzyskali niezbędne minimum, które ponownie wynosiło 12 głosów. Za kandydaturą Drabka głosowało 17 radnych, a przeciw było czterech. Klimaszewski osiągnął lepszy wynik - 22 głosy za i tylko jeden przeciw.
 
Ryszard Batycki przyznaje, że w piątej kadencji rada była bardzo rzadko tak mocno podzielona, jak wczoraj przy wyborze przewodniczącego. - Klub powierzył mi ryzykowne zadanie - powiedział nam tuż po zakończeniu sesji. - Do końca nie miałem pewności, jaki będzie wynik głosowania. Jestem człowiekiem kompromisu. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało z opozycją. Dlatego szczerze wycałowałem moich zastępców, gdy gratulowałem im wyboru. Poszczególni radni nie muszą trzymać się sztywno stanowiska wypracowanego w danej sprawie przez kierownictwo klubu.
 
Władze samorządowe powoli nabierają właściwego kształtu i ruszają do pracy. Nowa Rada Miejska Bielska-Białej rzeczywiście może nazywać siebie „nową”, gdyż tylko dziewięć osób - spośród 25 - zasiadało w niej w poprzedniej kadencji. Liczba kobiet w tym gremium wzrosła z jednej do pięciu, wliczając w to Irenę Edelman, która oficjalnie zostanie radną w poniedziałek.
 
Robert Kowal, Magdalena Dydo