Za darmo, czyli najdrożej
Mądrzy ludzie powiadają, że biedaków nie stać na tanie rzeczy. Kupując coś po tzw. okazyjnej cenie ryzykujemy, że wkrótce przedmiot ów zepsuje się i będziemy zmuszeni kupić w jego miejsce następny. Tymczasem gdy decydujemy się na kosztowny zakup, rośnie prawdopodobieństwo, że rzecz będzie nam długo służyła. Przygoda naszego Czytelnika dowodzi, że przebierając w różnych ofertach rynkowych powinniśmy być także ostrożni, kiedy dają za darmo.
Jeden z Czytelników (imię i nazwisko znane redakcji) przysłał nam list, w którym opisał swoją wizytę w pewnej renomowanej stacji obsługi pojazdów w Bielsku-Białej. Placówka prowadzi serwis znanej i kojarzonej z luksusem marki motoryzacyjnej. Czytelnik jest od długiego czasu stałym klientem stacji i któregoś dnia otrzymał pocztą zaproszenie na darmowy przegląd techniczny swego samochodu.
Oferta była kusząca. Właściciele nowych i drogich aut wiedzą doskonale, że każda czynność wykonana w autoryzowanej stacji obsługi jest drogocenna. Propozycji towarzyszyła obietnica 10-15 proc. upustu na części zamienne oraz robociznę w przypadku wykrycia jakiejś usterki. Nasz Czytelnik skorzystał z oferty chcąc się upewnić, że jego samochód jest sprawny. Gdy wjeżdżał na teren stacji wszystkie mechanizmy auta działały idealnie, co potwierdzały wskazania sygnalizatorów na desce rozdzielczej.
Przegląd trwał dwie godziny. Kiedy dobiegł końca, do właściciela samochodu podszedł doradca serwisowy i powiadomił go, że pojazd jest ogólnie sprawny. Naprawy wymaga jednak hamulec zasadniczy. Fachowiec skalkulował wartość swej pracy oraz części, doliczył rabaty i wyszło mu, że usunięcie usterki będzie kosztowało 1,6 tys. zł. Serdecznie zaprosił do pozostawienia pojazdu na stacji deklarując, że auto zostanie naprawione w pierwszej kolejności. Słysząc te słowa klient zbladł, po czym spakował manatki i odjechał. Obiecał sobie, że jego noga nigdy już nie stanie na tym nieprzyjaznym gruncie.
Był w drodze do domu, gdy na desce rozdzielczej zapaliło się światełko sygnalizujące... usterkę układu hamulcowego. W tej sytuacji Czytelnik pojechał do serwisu o mniejszej renomie, gdzie dowiedział się, że w jego aucie uszkodzony jest przewód hamulcowy. Jest to usterka typu mechanicznego, która powoduje wyciek płynu. Koszt jej usunięcia serwisant wycenił na ok.150 zł.
- Pracownik renomowanej stacji bez zaglądania pod maskę stwierdził, że muszę wymienić szczęki hamulcowe - skarży się zawiedziony klient. - Tymczasem już raz wymieniałem je w tym roku.
O konsultację w tej sprawie poprosiliśmy naczelnika wydziału organizacyjnego Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej Piotra Borgieła. Nasz Czytelnik sugerował bowiem, że zaproszenie na przegląd z zamiarem ujawnienia ukrytej rzekomo wady może być formą wyłudzenia należności za naprawę podzespołu, który został celowo uszkodzony przez pracownika stacji.
Nic z tych rzeczy. Prokurator Borgieł twierdzi, że w postępowaniu mechanika brak jest przesłanek uzasadniających wszczęcie postępowania karnego. Jego zdaniem, nie może być mowy o próbie oszustwa. Relacje serwisanta z klientem opierają się na umowie cywilnoprawnej. Poszkodowany może ubiegać się o zbadanie sprawy przez rzeczoznawcę celem ustalenia, kiedy powstała usterka. Gdyby okazało się, że podczas przeglądu, klient miałby podstawę do roszczeń w procesie cywilnym.
W skuteczność tej metody nie wierzy jednak Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Bielsku-Białej. - W piątek występowałam z urzędu w procesie, w którym potrzebna była opinia rzeczoznawcy - powiedziała nam Irena Krzanowska. - Jego wyjaśnienia nie były jednoznaczne. Trudno wyciągać wnioski procesowe w oparciu o niejasne ekspertyzy, gdy biegły nie potrafi opowiedzieć się za konkretną wersją zdarzeń.
Na naszą prośbę bielski rzecznik obiecał sprawdzić, czy podobny proceder odnotowali jego odpowiednicy w innych częściach kraju. Po kilku godzinach otrzymaliśmy negatywne odpowiedzi ze Szczecina, Warszawy i Katowic. Z tego krótkiego rozpoznania wynika zatem, że bezpłatne przeglądy techniczne są „akcją lokalnych stacji obsługi”.
Irena Krzanowska zachęca naszego Czytelnika do złożenia oficjalnej skargi w jej biurze. Przede wszystkim jednak radzi, abyśmy nie korzystali z podejrzanych ofert handlowych. Może się bowiem okazać, że „za darmo” oznacza w rzeczywistości najdrożej na rynku.
Robert Kowal
Artykuł wyświetlono 2730 razy.
REKLAMA
REKLAMA
Zobacz również
Komentarze 15
wlasciciel
hahaha...dobre..mechanicy przy ul. O... bez zagladania i widzenia auta i bez konsultacjii z wlascicielem juz okreslili co jest i ile juz to bedzie kosztowalo!...parazlizujaca sytuacja..
GLK123
pewnie MERCEDES-BENZ w BB... Ja podobne akcje tam miewalem
ZOOSKA
polecam mechanikow na ul. Mjr Hubali....rzetelnie i tanio, ucziwie....skorzystalem..
romek6
Pewnie Opel. Moja noga już nigdy tam nie postanie.
mariobros08
na miejscu wlasciciela napisalbym do redakcji TVN Turbo - TURBO KAMERA sie tym zajmie!!!
Lajstra
Powinno się podac adres zlodziejskiego sewisu , widocznie ochrona danych . Samowolka , każdy orze jak może na machlojach i przekrętach i jest anonimowy.
vojtasxxx
"Pracownik renomowanej stacji bez zaglądania pod maskę stwierdził, że muszę wymienić szczęki hamulcowe" - to chyba dobrze, no nie? Według mnie gorzej by było, gdyby popatrzył pod maskę i kazał wymienić szczęki^^
OLEŃKA
PRAWDA POWINNA BYĆ PODANA NAZWA SERWISU ABY INNI WIEDZIELI GDZIE NIE NALEŻY ZAGLĄDAĆ TAKI NUMERY CZĘSTO SIĘ ZDARZAJĄ I NAWET KIEROWCA NIE WIE I PŁACISZKODA ŻE NIE MA TAKIEJ USTAWY ABY PATRZEĆ CO SERWISANCI I MECHANICY ROBIĄ I CO WIDAĆ NA KOMPUTERZE
MBB
Zaraz, zaraz... z tekstu wynika, że zanim gość pojechał na przegląd nie świeciła mu się kontrolka sygnalizująca usterkę układu hamulcowego. Tymczasem tuż po przeglądzie kontrolka się zapaliła. Nie można wykluczyć zbiegu okoliczności, ale z drugiej strony sprawa faktycznie może budzić wątpliwości. Na miejscu właściciela auta postarałbym się o rzetelną opinię rzeczoznawcy.
Ukryty
Komentarz został ukryty, ponieważ naruszał regulamin portalu.
2010-11-30, 15:34
Ukryty
Komentarz został ukryty, ponieważ naruszał regulamin portalu.
2010-11-30, 14:41
bartek
ten niezarejestrowany - mechanik, chyba robił ten przegląd...........
mechanik
to że laik nie słyszał lub nie widział czegoś co widzi czy słyszy fachowiec nie znaczy ,że tego nie ma ... jak darmowy przegląd to 99 % zainteresowanych klientów,kierowców nie jeżdżących na normalne coroczne przeglądy ,bo zal kasy i przecież nic sie nie dzieje jeżdzi,pali,świeci i nawet wyprzedza,a tu nagle po 2,3 latach ktos znajduje usterkę i larum złodzijeeeeeee tak ,że luz,bo ci co nawet po gwarancji jeżdża na przeglądy niedarmowe nie muszą sie łasic na takie promocje... - jeśli klient czuje sie oszukany powinien miec opinię rzeczoznanwcy lub innego neutralnego w tej sprawie serwisu,warsztatu i wtedy można mówic o zainteresowaniu prokuratury... - typowe polskie oszołomstwo,odrazu straszenie więzieniem.
waldemarr
Dlaczego portal ukrywa nazwę naciągacza? Proszę podać nazwę serwisu i tym samym przestrzec innych.
morham
Artykuł dla pieniaczy ?
Klauzula informacyjna ›