Psychoterapia doktora świerszcza
Jest jednym z najpopularniejszych współczesnych dramaturgów. Jego przedstawienia na długo zapadają w pamięci widzów. Wczoraj na deskach Teatru Polskiego w Bielsku-Białej odbyła się premiera sztuki Ingmara Villqista „Taka fajna dziewczyna jak ty”.
Artysta kryjący się pod tym pseudonimem naprawdę nazywa się Jarosław Świerszcz. Jest absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim i założycielem chorzowskiego teatru ,,Kriket”, którego nazwa nawiązuje do twórczości Tadeusza Kantora, ale jednocześnie w języku angielskim oznacza słowo „świerszcz”. Reżyser ma barwny życiorys artystyczny. Debiutował w wieku 38 lat sztuką pt. „Noc Helvera".
Skandynawskie klimaty
W jego dramatach odnaleźć można wyraźny wpływ psychologicznego, skandynawskiego stylu pisania. W twórczości Villqista krytycy doszukują się nawiązań do Henryka Ibsena, Ingmara Bergmana czy Augusta Strindberga. Jego dramaty są często wystawiane zarówno przez teatry polskie, jak i zagraniczne. Przetłumaczono je na wiele języków i wielokrotnie wystawiano m.in. w Bułgarii, Jugosławii, na Litwie, w Wielkiej Brytanii oraz we Włoszech.
- Nazwisko Villqist obiecuje jakieś skandynawskie klimaty, a przede wszystkim sygnalizuje, że jego nosiciel wypisuje się z kontekstów polskich, to znaczy z rodzimych - moralnych, społecznych i historycznych - problemów i kompleksów - uważa krytyk literacki Przemysław Czapliński.
Sam artysta w prozaiczny sposób wyjaśnia pochodzenie pseudonimu: - Po prostu kiedyś zostałem poproszony przez swoich studentów o napisanie drobnej formy dramatycznej. Wiedziałem, że jeśli podpiszę ją swoim prawdziwym nazwiskiem, to przyjaciele pękną ze śmiechu. Postanowiłem więc wymyślić pseudonim i przyszło mi do głowy takie właśnie imię i nazwisko.
Jako reżyser, Villqist realizuje tylko swoje sztuki. Do najciekawszych dramatów tego autora zaliczają się: "Kostka smalcu z bakaliami", "Oskar i Ruth", "Beztlenowce" czy "Fantom". Jego twórczość opisuje proces, w którym przeszłość determinuje ludzką teraźniejszość. Dramaturg twierdzi, że interesuje go polityka i ogólnie pojęta współczesność.Roman Pawłowski, uważany za "odkrywcę” Villqista sądzi, że jego dramaty bliższe są klimatowi Strindberga niż polskich klasyków w stylu Gombrowicza lub Mrożka.
Dynamiczna akcja
Wczoraj w bielskim Teatrze Polskim zaprezentowany został najnowszy dramat Villqista pt. "Taka fajna dziewczyna jak ty”. Jest to dzieło na wskroś autorskie. Artysta je napisał, wyreżyserował i zaprojektował do niego odpowiednią scenografię. Dawno nie było w polskim teatrze tego typu twórczości. Dlatego dzieła Villqista są tak cenne, a pojawienie się tego przedstawienia na deskach bielskiego teatru można uznać za przełomowe, otwierające nowy rozdział w jego dziejach. Na scenie widzowie obserwują historię dwóch sióstr: małej Hanni i dorosłej Matti, które wspólnie mieszkają w wynajętej kawalerce. Starsza opiekuje się młodszą, zatajając przed nią sposób, w jaki zarabia na ich utrzymanie. Młodsza - spędzając całe dnie i noce sama - ucieka w świat wyobraźni, którego głównymi bohaterami są miś polarny i inne zwierzęta.
W spektaklu zagrały Anna Guzik i Marta Gzowska-Sawicka. Obie miały trudne zadanie do wykonania. Villqist kreuje bowiem postaci wielowymiarowe, które żyjąc teraźniejszością, niespodziewanie atakowane są przez upiory przeszłości i nieuchronnie nadchodzącą równie tragiczną przyszłością. Anna Guzik, grająca Hanni, musiała wcielić się w postać małej dziewczynki, która na różne sposoby walczy z samotnością i za wszelką cenę szuka radości życia. Z kolei Marta Gzowska-Sawicka, odtwórczyni roli Matti, wykreowała postać młodej, pięknej kobiety, która sprzedaje siebie po to, by móc utrzymać młodszą siostrę. Obie doskonale poradziły sobie z rolami. Potrafiły przykuć uwagę widza od początku do końca przedstawienia.
Sztuka Villqista nie jest łatwa w odbiorze, bo reżyser - podobnie jak jego skandynawscy prekursorzy - wierzy, że wszystko co najważniejsze zdarzyło się przed podniesieniem kurtyny, a to co oglądamy, to finał popełnionych kiedyś czynów. Historia dwóch sióstr będących w trudnej sytuacji życiowej jest jedynie pretekstem, by dokonać analizy psychologicznej człowieka. Villqist nie oczekuje od widza oceny moralnej jego bohaterów, ale udowadnia, że zawsze ponosimy konsekwencje swoich decyzji i dlatego musimy je świadomie podejmować.
Owacje na stojąco
Akcja spektaklu jest bardzo dynamiczna i jednocześnie zacieśnia węzeł tragiczny życia bohaterek. Niektórzy widzowie oglądający premierowe przedstawienie wzdychali, współczując bohaterkom lub śmiali się z naiwności Hanni. Nie można jednak "Takiej fajnej dziewczyny jak ty” rozumieć tylko dosłownie. Matti i Hanni są naszymi przewodniczkami po świecie Villqista. Kiedy bawią się w ,,słowa”, Matti mówi „tramwaj”, a Hanni - „samotność”. Tak, jakby chciały widzowi opowiedzieć o tym, co za chwilę się stanie, kiedy starsza z sióstr znów pójdzie w nocy do pracy i zostawi młodszą całkiem samą. Widz musi zastanowić się nad tym, czy to co widzi na scenie nie jest po prostu grą symboli, które ukrywa ludzka podświadomość?
„Taka fajna dziewczyna jak ty” jest swoistym manifestem artystycznym. Villqist sięga do wielu motywów i zjawisk, które na przestrzeni wieków pojawiły się w historii kultury - od pierwotnego fatum po znaczenie podświadomości. Widz, by w pełni zrozumieć tę sztukę, musi sięgnąć po odpowiednie konteksty i nieustannie poszukiwać odpowiedzi na pytania egzystencjalne, zadane przez autora. Taki sposób obrazowania sprawia, że jest to dzieło o tyle cenne, że nie zamyka się w murach teatru, ale w umysłach odbiorców dojrzewa przez całe ich życie. Zasłużenie bielska publiczność nagrodziła twórców spektaklu owacjami na stojąco.
Agnieszka Pollak-Olszowska
Artykuł wyświetlono 1927 razy.
REKLAMA
REKLAMA
Zobacz również
Komentarze 5
spadochroniarz
@ Hanni- A może Pani ma kompleks....wyższości ?
Hani
No cóż, jeśli Pani czuje się urażona, proszę wybaczyć. Nie mam kompleksu niepublikowanego autora, ani takich ambicji. Pani "recenzja" jest opisem twórczości autora i jednej, proszę wybaczyć, absurdalnej dla mnie tezy, która zmienia sens sztuki, którą oglądałam wraz z Panią. Słusznie Pani zauważyła, że dramatów Villqista nie można interpretować dosłownie, a Pani właśnie to zrobiła. Narzuciła Pani interpretację, miast pozostawić kolejnym widzom wieloznaczność postaci Hani
spadochroniarz
@ Hanni Istnieją trzy rodzaje głupoty : 1 Gdy ktoś jest głupi i o tym nie wie
2. Gdy ktoś jest głupi, ale zdaje sobie z tego sprawę i nie poucza innych.
3. Gdy ktoś jest głupi, ale uważa się za mądrego.
Wygląda na to, że Pani "Hanni" radząc autorce recenzji..."konfrontować je z kimś mądrzejszym"... ma na myśli samą siebie ?
Ma pytanie do Pani Hanni : Czy widzi Pani siebie w pierwszej trójce i na którym miejscu ?
A.Pollak-Olszowska
Do Hanni: Jak wiele jest w Pani wypowiedzi jadu i złośliwości! W zasadzie tego rodzaju komentarze nie zasługują na odpowiedź, ale tym razem odniosę się do niegrzecznych słów Czytelniczki, gdyż czuję w nich boleść autora, którego nikt nie chce publikować. Niech odpowiedzią na Pani zarzuty będzie fakt, że moja recenzja spodobała się artystom dramatycznym i umieszczono ją na oficjalnej stronie bielskiego Teatru Polskiego. Moim zdaniem, każdy ma prawo do własnej interpretacji dzieła literackiego. Jak już pisałam, dramatów Villqista nie można rozumieć dosłownie. Przykro mi jedynie, że Pani - próbując narzucić swoją interpretację - robi agresywne wycieczki osobiste. Jeśli uważamy się za godnych odbiorców kultury wysokiej, do jakiej niewątpliwie należą dzieła teatralne, to zachowujmy się zgodnie z zasadami kultury osobistej. Nie obrażajmy nikogo, kto ma inne zdanie niż my. Życzę wielu teatralnych wrażeń i więcej szacunku dla innych odbiorców kultury. Pozdrawiam.
Hanni
Pani Pollak, jeśli Pani nie rozumie sensu i treści oglądanego dzieła niech Pani o nim nie pisze, bo tylko się Pani kompromituje. Byłam na premierze i chyba widziałam inny spektakl. Anna Guzik, gra dorosłą, acz nieco upośledzoną dziewczynę. Nie dziewczynkę! To nie jest spektakl o pedofilii! Bo tylko tak można w tym wypadku interpretować niepokojący finał, a chyba nie o to chodziło autorowi. To już kolejny dowód na Pani zbyt delikatnie mówiąc, odważne intelektualnie interpretacje. Radzę konfrontować je z kimś mądrzejszym od siebie. Sądzę, że nie będzie zbyt wielkim problemem kogoś takiego znaleźć.
Klauzula informacyjna ›